Trwa ładowanie...
d1w39w6
vinci
04-12-2006 18:07

Vinci

d1w39w6
d1w39w6

Juliusz Machulski, specjalista od komedii, postanowił tym razem nakręcić film sensacyjny i trzeba przyznać, że wyszło mu to znakomicie. Jego najnowsze dzieło "Vinci" ma bowiem z "Vabankiem" trochę więcej wspólnego niż tylko pierwszą literę w tytule.

"Vinci" opowiada historię Cumy (Robert Wieckiewicz), który siedzi w wiezieniu za kradzież cennej kolekcji. Pewnego dnia ku własnemu zdziwieniu wychodzi na wolność. Pomógł mu w tym Gruby (Mieczysław Grąbka), który oczekuje, że ukradnie on dla niego słynny obraz Leonarda da Vinci "Dama z łasiczką" z Muzeum Czartoryskich w Krakowie. By sprostać zadaniu Cuma, prosi o pomoc swojego przyjaciela Szerszenia (Borys Szyc). Plan jest prosty aczkolwiek karkołomny - wystarczy zamienić oryginał obrazu na kopię. W tym celu Szerszeń nawiązuje współpracę z fałszerzem dzieł sztuki Hagenem (Jan Machulski) i jego współpracownicą Magdą (Kamilla Baar), studentką ASP, która ma tylko jedną wadę - lubi poprawiać nawet największych artystów.

Motywem przewodnim filmu są szachy. To przez nie Cuma trafił do więzienia. Także całość historii została skonstruowana na zasadzie potyczki szachowej, w której każdy rozgrywa swoją partię. Co zachwyca w "Vincim", to precyzyjny scenariusz, w którym nie ma słabych punktów. Intryga została misternie zaplanowana, a akcja toczy się niezwykle płynnie i gładko. Juliusz Machulski udowadnia, że nie stracił kontaktu ze współczesnym widzem i nadal jest bystrym obserwatorem naszej rzeczywistości. Jego dialogi nie tylko skrzą się dowcipem, ale brzmią przy tym bardzo autentycznie.

Reżyserowi należy się też uznanie za odwagę. Tym razem zdecydował się obsadzić w rolach głównych wyłącznie mało znanych aktorów, na czym film zdecydowanie zyskał. Robert Więckiewicz, Borys Szyc, a przede wszystkim debiutująca na dużym ekranie Kamilla Baar świetnie wywiązali się z postawionego im zadania. Równie dobrze zagrali aktorzy drugoplanowi - nawet małe epizody zapadają w pamięć. Kraków ukazany w obiektywie wybitnego operatora Edwarda Kłosińskiego, nie tylko stanowi piękne tło dla opowiedzianej historii, ale urasta wręcz do roli osobnego bohatera.

"Vinci" ma więc wszystko to, co powinien posiadać dobry film sensacyjny - ciekawych bohaterów, efektowne zwroty akcji oraz zaskakujące zakończenie. Jest przy tym lekki i zabawny. Można mieć tylko nadzieję, że następne dzieło Juliusza Machulskiego utrzymane będzie w podobnym tonie.

d1w39w6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1w39w6