"W Los Angeles kobiety mają piersi, którymi mogłyby wykarmić całą wioskę". Vera Farmiga pielęgnuje ukraińskie korzenie
06.08.2018 | aktual.: 06.08.2018 22:04
Vera Farmiga, córka ukraińskich imigrantów, twierdzi, że od hollywoodzkich hitów o wiele bardziej woli kino niezależne, które daje jej możliwość wykreowania znacznie ciekawszych kobiecych bohaterek. Nie znosi fotoreporterów, popularność to według niej "najgorsza rzecz, która może przytrafić się aktorowi", a w fabryce snów czuje się źle.
- Nigdy nie byłam Barbie. Nie lubię Los Angeles, nie chcę być w miejscu, gdzie większość kobiet ma ogromne usta, małe nosy i piersi, którymi mogłyby wykarmić małą wioskę - komentowała.
Pierwszą nominację do Oscara i uznanie krytyków zdobyła dzięki roli w filmie "W chmurach". Rozgłos przyszedł zaś kilka lat temu, gdy zagrała Normę, matkę Normana, w "Bates Motel". 6 sierpnia aktorka skończyła 45 lat.
Ukraińskie korzenie
Zawsze była dumna ze swoich ukraińskich korzeni i kultury (angielskiego zaczęła uczyć się dopiero jako 6-latka, gdy poszła do przedszkola). twierdziła też, że miłość do publicznych występów miała we krwi.
- Śpiewanie i taniec to wielka część mojego dzieciństwa. Podróżowałam z profesjonalną grupą taneczną Syzokryli, grałam na pianinie – opowiadała.
Z czasem jednak mocno ją to znużyło, uznała, że nie ma czasu na realizowanie swoich innych zainteresowań, toteż odeszła z zespołu i porzuciła lekcje pianina. Już wtedy o wiele lepiej odnajdywała się na szkolnej scenie, gdzie odnosiła swoje pierwsze aktorskie sukcesy.
"Nie chcę być w centrum uwagi”
- Nie chcę być w centrum uwagi, nie potrzebuję sławy ani pieniędzy. Aktorstwo daje mi możliwość ukrycia się za inną postacią; to w jakiś sposób uratowało mnie przede mną samą - mówiła.
Zaczynała od występów w niewielkim teatrze, później trafiła na Broadway, a w 1997 roku zadebiutowała na małym ekranie w filmie "Rose Hill". Zaraz potem zaproponowano jej rolę w serialu "Roar", w którym wystąpiła u boku Heatha Ledgera, a po zakończeniu emisji z powodzeniem kontynuowała swoją przygodę z telewizją.
Wreszcie przyszła pora na kino, choć początkowo Farmiga grywała głównie role drugoplanowe; zupełnie jej to jednak nie przeszkadzało, cieszyła się, że może szlifować swój talent i grać wraz z doświadczonymi, cenionymi aktorami. Pierwszą główną rolę otrzymała w wyświetlanym na festiwalu w Sundance "Miłość i pieniądze" (2002).
Woli kino niezależne
Przełomem w jej karierze okazał się film "Aż do kości", za który zebrała doskonałe recenzje i otrzymała Los Angeles Film Critics Association Award.
Sukcesem okazał się również komediodramat "W chmurach" Jasona Reitmana, w którym wystąpiła wraz z George'em Clooneyem. Za tę rolę otrzymała nominację do Oscara.
Scenariusze stara się dobierać rozważnie, balansuje między hollywoodzkimi głośnymi filmami a kinem niezależnym, które jest jej znacznie bliższe.
- Skłaniam się ku kinu niezależnemu, ponieważ tam właśnie można znaleźć znacznie ciekawsze postacie kobiece. Nie chcę grać księżniczek albo nudnych kobiet. Naprawdę tak mamy być postrzegane? Oglądam te wszystkie głupie, materialistyczne, napalone laski, które pojawiają się w filmach, i jestem przerażona - mówiła.
Dalsze plany
Prywatnie Farmiga uważa się za kobietę szczęśliwą i spełnioną. Jej pierwsze małżeństwo z poznanym na planie "Roar" Sebastianem Roché zakończyło się wprawdzie rozwodem, ale niedługo potem zaczęła się umawiać z muzykiem Rennem Hawkeyem. Pobrali się w 2008 roku, a cztery miesiące później aktorka urodziła syna Flynna. Pod koniec 2010 roku małżonkowie świętowali narodziny córki Gytty.
Farmiga nie ukrywa, że jest również zafascynowana reżyserią. W 2011 roku nakręciła swój bardzo osobisty debiut, "Przełamując wiarę", i nie wyklucza, że w przyszłości znów stanie za kamerą. Na razie jednak skupia się na graniu, niedawno pojawiła się w "Pasażerze" oraz "Boundaries"; na swoją premierę czekają kolejne filmy z jej udziałem, w tym "Godzilla: King of the Monsters", "The Front Runner" i "Skin".