Oto krótki przegląd partnerek znanego aktora, zarówno tych filmowych, teatralnych, jak i – last but not least – muzycznych.
Obiecywał, że nie wróci już do aktorstwa i zajął się sprzedażą win. Słowa (ku zadowoleniu fanów) nie dotrzymał i niedawno obwieścił swój powrót do aktorstwa. I całe szczęście, bo wszystko wskazuje na to, że funkcjonowanie z dala od planu filmowego nie wpływa na Marka Kondrata zbyt dobrze.
Przypomnijmy, że aktor, który skończył 18 października 63 lata, nie tak dawno obwieścił, że stracił sens życia, czuje się przygaszony, nie potrafi się niczym cieszyć i nic nie jest już w stanie go zafascynować.
Jakoś trudno nam w to uwierzyć. Bez przesady – w końcu od czego są kobiety? Oto krótki przegląd* partnerek znanego aktora, zarówno tych filmowych, teatralnych, jak i – _last but not least_ – muzycznych.*
‘’Kaziu ją wymyślił…’’
Duet z Renatą Dancewicz z filmu „Pułkownik Kwiatkowski” przeszedł już pewnie do historii polskiej kinematografii, tak samo jak scena, gdy piękna Krysia pokazuje Kwiatkowskiemu nagie piersi (więcej tutaj)
.
Ale początkowo ten odważny moment w scenariuszu nawet nie istniał...
- O mały włos ta scena w ogóle by nie powstała – mówiła aktorka w wywiadzie dla Super Expressu. - Tej sceny w scenariuszu nie było. Kaziu Kutz ją wymyślił. Jest krótka, ale wiele mówiąca, można powiedzieć, że to znak rozpoznawczy w filmie - zdradziła Dancewicz.
Wstydliwy Kondrat
Co dziwne, dodaniu tej sceny do filmu najbardziej sprzeciwiał się... sam Kondrat.
- Marek Kondrat nie chciał jej kręcić, w sensie nie chciał płakać. Mówił: „Ale, Kaziu, tutaj leży naga kobieta, z cyckami na wierzchu, na kogo ja wyjdę”. Dziś ten epizod uznawany jest za jedną z najlepszych scen erotycznych w polskich filmach – śmiała się aktorka.
No pewnie. Co bardziej złośliwi twierdzą nawet, że nagi biust Dancewicz to jedyne, co zapamiętuje się z filmu.
Kto się boi...?
Z Krystyną Jandą pokazywał się na ekranie wielokrotnie,* ale prawdziwe uznanie zdobyli jako duet, wcielając się w sfrustrowane małżeństwo* w spektaklu teatralnym w reżyserii Władysława Pasikowskiego „Kto się boi Wirginii Woolf?”.
- Przede mną znów dzień scenicznych pretensji, łez, wyśmiewania się i okrucieństwa wobec mojego scenicznego męża, a także znoszenia jego odwetów, obrzucania się wyzwiskami i nienawiścią, kpinami i pogardą... jednym słowem, dzień, w którym będę próbowała zagrać wielką, wielką MIŁOŚĆ – pisała na swojej oficjalnej stronie aktorka, podsumowując ich fascynującą relację.
‘’Chciałbym cię mydlić mydełkiem Fa...’’
Ma też na swoim koncie Kondrat duet prawdziwie muzyczny z Marleną Drozdowską.
W 1991 roku para wydała wspólny album „Mydełko Fa (Cycolina)”, mający być pastiszem przebojów muzyki chodnikowej. Założenie okazało się być jednak zupełnie chybione, a rezultat zaskoczył samych artystów.
Utwór tytułowy zdobył uznanie wykpionych słuchaczy disco polo i zdobył wielką popularność, do dziś robiąc furorę na wielu weselach.
‘’...inne planety’’
Z inną piosenkarką zetknął się również na planie filmowym. W „Nocnym graffiti” z 1996 roku w reżyserii Macieja Dutkiewicza w rolę bratanicy Kossota (w tej roli Marek Kondrat)
wcieliła się popularna wówczas wokalistka Kasia Kowalska.
Chociaż był to jej debiut, a zaraz jedyny filmowy epizod, w wywiadach podkreślała, że Kondrat okazał się doskonałym partnerem, a cała ekipa służyła jej pomocą i wsparciem.
- To było fascynujące przeżycie! Atmosfera na planie okazała się bardzo przyjemna. Wszyscy byli do mnie przyjaźnie nastawieni. Przebywać z takimi aktorami to wielki zaszczyt – mówiła Kowalska.
I znowu...
Do Renaty Dancewicz miał Marek Kondrat niesamowite szczęście. Wystąpili razem w pikantnej „Diabelskiej edukacji” z 1995 roku, pamiętnym „Pułkowniku Kwiatkowskim”, a wreszcie w niezwykle popularnym serialu „Ekstradycja”.
I w każdym z nich mieli do odegrania scenę erotyczną, co wywołało plotki na temat ich rzekomego romansu.
Plotki na tyle złośliwe, że Dancewicz postanowiła zdementować je w Dzienniku Zachodnim, przypominając, że tak wygląda jej praca, a z żonatym Kondratem prywatnie nawet się nie spotyka.
‘’Wychodzę za mąż!’’
Na ekranie z Joanną Sienkiewicz pojawia się wspólnie może i na kilka minut, ale za to jakich.
W „Dniu świra” Marka Koterskiego wcielają się w byłych małżonków, którzy nawet po rozwodzie nie potrafią dojść do porozumienia, a narastające frustracje prowadzą jedynie do zaostrzenia konfliktu.
Ich rozmowa zresztą – powiedzieć, że niekulturalna, to jakby nic nie powiedzieć –* jest jedną z najlepszych scen w filmie.*
Reklamożercy
Z Beatą Tyszkiewicz, pierwszą damą polskiego ekranu, spotkał się zaś podczas kręcenia... reklamy.
- Co tu się w ogóle robi? – pyta Kondrat, do niedawna reprezentujący w spotach reklamowych jeden z dużych polskich banków. Słysząc, że nagrywa się tu serial sponsorowany przez tenże bank, zaniepokojony ciągnie:
- Serial, a dlaczego ja tu nie gram?
- Bo pan już nie gra w serialach– odpowiada mu Beata Tyszkiewicz, a Kondratowi, który ostatnio w serialu pojawił się... 12 lat temu („Marszałek Piłsudski”)
robi się przykro.
Czy na tyle przykro, że wróci do telewizji? Przekonamy się zapewne już niebawem. (gk/sm/mn)