Zbrojewicz zgotował żonie horror. Dzięki niej nie sięgnął dna
Mirosław Zbrojewicz jest jednym z najbardziej charakterystycznych polskich aktorów. Twardziel, który najczęściej grał gangsterów w filmach, ma swoje słabsze strony. Otwarcie przyznawał w wywiadach, że przez alkohol mógł wszystko stracić.
- Bez względu na to, jak ocenia się moje aktorstwo, nie mógłbym robić nic innego. Zabawne, że tak potoczyły się moje losy, bo do szkoły teatralnej poszedłem bez większego przekonania. Za pierwszym razem nie poszedłem na egzamin, bo nie nauczyłem się wierszyków. Za drugim też nie nauczyłem się wszystkiego, ale matka kazała mi pracować w jakichś dziwnych miejscach, więc już nie miałem wyjścia - mówił kilka lat temu w wywiadzie z WP Mirosław Zbrojewicz.
Dziś jest wziętym aktorem i o pracę nie musi się martwić. Co roku wychodzi chociaż jedna produkcja z jego udziałem. Ale nie zawsze w jego życiu było kolorowo.
Mirosław Zbrojewicz
Mirosław Zbrojewicz to jeden z tych aktorów, którego chyba nikomu nie trzeba specjalnie przedstawiać, bo większość z nas widziała co najmniej jeden film z jego udziałem. Przez lata pamiętany był przede wszystkim jako Grucha z "Chłopaki nie płaczą", ale przecież na koncie ma takie produkcje jak "Amok", "Killer", "Pułkownik Kwiatkowski", a z nowych filmów "W lesie dziś nie zaśnie nikt", "Futro z misia" czy "Hiacynt".
- Zanim zagrałem w "Chłopakach nie płaczą", brałem praktycznie wszystkie role, jakie mi proponowali. Do 1989 r. byłem aktorem, który stał w kącie. Miałem pecha, bo skończyłem szkołę teatralną w stanie wojennym, a aktor najwięcej propozycji dostaje, gdy jest młody. Rzadko zdarza się, że kariera rozkwita w wieku starszym, przypadek Mariana Dziędziela jest wyjątkiem od reguły. Ja zacząłem bardzo późno i dlatego musiałem grać jak najwięcej. Ktoś kiedyś powiedział mi, że jak otwierał lodówkę, tam Zbrojewicz. Fakt, w pewnym momencie było tego dużo - mówił WP.
Mirosław Zbrojewicz
Zbrojewicz od lat jest w związku z żoną Beatą, którą poznał jeszcze w młodzieńczych latach. Później ona pracowała w teatrze jako inspicjentka, on grał na scenie. Rodzina, jak przyznaje aktor, jakoś tak "sama się założyła". Wychowywali dwójkę wspólnych dzieci i syna Beaty z poprzedniego związku. W domu się podobnie nie przelewało.
Aktor w niedawnym wywiadzie dla "Pani" wspomniał, że za bardzo skupiał się na rolach teatralnych, nie szukając lepiej płatnych propozycji filmowych, serialowych czy po prostu chałtur. - Bardzo długo, do 50. roku życia, byłem głodny. Nie wystarczało mi do pierwszego - mówił. Po sukcesie "Chłopaki nie płaczą" wiele się jednak zmieniło.
Mirosław Zbrojewicz
Pieniędzy nie brakowało, ale miało pojawić się więcej alkoholu. - Ponad dwadzieścia lat piłem dzień w dzień - wyznał aktor. Choć uważał się za "pijaka odpowiedzialnego", w końcu zrozumiał, że wystawia swoją rodzinę na ogromną próbę. Przed premierami teatralnymi jeszcze bardziej się denerwował, a w rozmowie z "Pani" mówił wprost, że serwował domownikom horror. Żona miała prosić go, by skończył z alkoholem.
To, z opowieści przytoczonej przez "Dobry Tydzień", miało się w końcu wydarzyć w 2007 r.
Mirosław Zbrojewicz
"Dobry Tydzień" podaje, że Zbrojewicz z rodziną urządzili dużą imprezę sylwestrową dla 150 gości. Po imprezie zostało wiele alkoholu, ale aktor miał poprosić żonę, by ta nie wylewała resztek. Butelki wykańczał sam przez najbliższe dni, a potem zerwał z nałogiem.
- Długie lata byłem w tak zwanym trybie środowiskowym, czyli było dużo zabawy i alkoholu. Mam sporo luk, które chętnie bym dziś wypełnił. (...) Piłem długo i dużo, ale nigdy do dna. Jestem alkoholikiem niepijącym od wielu lat i wydaje mi się, że z tą chorobą jest tak, że na każdego działa inaczej. Najpierw rodzina powiedziała mi, żebym przestał pić. Musiałem to sobie przemyśleć. Zrobiłem to na raz: gdy już doszedłem do tego wniosku, że trzeba przestać, to po prostu przestałem pić - powiedział w rozmowie z Krzysztofem Ibiszem w "Demakijażu".
Wybierz z nami najlepszy polski film! Kliknij, by zagłosować na swojego faworyta.