RecenzjeZdradziecka słodycz

Zdradziecka słodycz

Przez weekend „Inna kobieta“ wzbiła się na szczyt amerykańskiego box-office’u. Cyfry, dolary i statystyki chcą dowieść, że najnowszy film Nicka Cassavetesa jest najlepszym w jego karierze. Mnie przekonują głównie do stwierdzenia, że jabłko pada jednak daleko od jabłoni. Syn Johna Cassavetesa i Geny Rowlands, który z mlekiem matki powinien wyssać istotę tego, kim jest „Kobieta pod presją“ (1974) i jak zachowują się „Mężowie“ (1970), nakręcił karykaturalną komedię o zdradzie, zemście i fekaliach.

Bohaterki „Innej kobiety“ są żeńskimi odpowiednikami Harry’ego Dunne’a (Jeff Daniels) i Lloyda Christmasa (Jim Carrey) z filmu Bobby’ego i Petera Farrellych – jedna jest głupsza od drugiej. Carly (Cameron Diaz) to odnosząca sukcesy prawniczka, która zmienia mężczyzn jak rękawiczki póki nie trafia na Marka Kinga (Nikolaj Coster-Waldau). Kate (Leslie Mann) to żona Marka. Kobiety łączy jednak znacznie więcej, niż sypianie z jednym mężczyzną. Obie czują się zdradzone. Reżyser kultowego „Pamiętnika“ (2004) z Ryanem Goslingiem i Rachel McAdams znów zaś przekonuje, że nic tak nie łączy ludzi, jak nieszczęście.

Carly i Kate szybko się zaprzyjaźniają i jak na typowe kobiety przystało, cementują swoją relację upijając się whisky, turlając się po podłodze w garderobie i przymierzając seksowne ciuchy. O niczym ciekawym rozmawiać nie będą, ale temu nie powinniśmy się dziwić. Już w jednej z pierwszych scen Kate próbuje wytłumaczyć mężowi, że przydałby się jej wyjazd na obóz-mózgowy. Mogłaby tam popracować nad swoją błyskotliwością, inteligencją i życiowym rozgarnięciem. Podobny trening przydałby się raczej scenarzystce filmu, debiutującej Melissie Stack, której najwyraźniej się wydaje, że każdą postać można przerobić na jej komiksową, narysowaną grubą kreską, wersję.

Przygody takich bohaterek oglądałoby się znośnie, gdyby choć jedna z nich wzbudzała nić sympatii podobną tej, jaką Harry’emu i Lloydowi udało się nawiązać z widzami. Niestety rozhisteryzowana Kate, która się zachowuje jakby uciekła z przedszkola dla dzieci z ADHD wzbudza raczej alergiczną reakcję. Wyrafinowana i zimna Carly irytuje swoim wyglądem i podejściem do wspólnej sprawy, a dwudziestodwuletnia Amber (Kate Upton) – kochanka nadprogramowa, ale też chętnie dokonująca zemsty na rozpustnym i niereformowalnym Marku – zajmuje się głównie eksponowaniem biustu w rozmiarze DD. Amerykański portal Vulture.pl pokusił się jednak o wyłuskanie ze scenariusza zdań, które wypowiada krągła modelka. Okazało się wówczas, że nie wszystkie są żenująco głupie.

Niegłupia jest też filmowa intryga. Problem „Innej kobiety“ polega na tym, że ani scenarzystce ani reżyserowi nie udało się ciekawie, zgrabnie i pomysłowo wypełnić barwami ledwie zarysowanego szkicu. Bohaterki nie są zabawne, ale śmieszne; fabuła jest boleśnie przewidywalna, a kloaczne żarty nie udowadniają, że kobiety są cool, ale że scenarzystka ma kiepskie poczucie humoru. Opowiada o girl power, ale czyni ze swoich bohaterek karykatury kobiet. Mści się na nich lepiej, niż one mszczą się na zdrajcy. Pytanie tylko – za co? Miał jednak powstać film obliczony na sukces, nie na przyjemność. I tak też się stało. Gratulacje.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)