Zdzisław Karczewski: człowiek legenda
09.05.2016 | aktual.: 22.03.2017 16:38
Człowiek wielu talentów
Człowiek legenda, mężczyzna o wielu talentach – aktor, reżyser, dyrektor teatru, komentator sportowy, radiowiec i lekkoatleta, który zdobył mistrzostwo Polski. Nie był zbyt przystojny, ale miał wielką charyzmę i urok osobisty, który od razu zjednywał mu ludzi.
Na ekranie pojawiał się głównie w epizodach, udowodnił jednak, że nawet z roli drugoplanowej potrafi zrobić prawdziwe dzieło sztuki. Ogromną popularność i sympatię publiczności przyniosła mu rola Jaśko „Johna” Pawlaka w kultowej komedii „Sami swoi”.
Mistrz Polski
Wszyscy spodziewali się, że Zdzisław Karczewski zrobi wielką karierę – choć początkowo wróżono mu przyszłość nie na scenie, a na boisku.
Od najmłodszych lat przejawiał ogromne zainteresowanie sportem i jako lekkoatleta odnosił ogromne sukcesy.
W latach 20. został, między innymi, mistrzem Polski w biegu na 800 m i w sztafecie 4 x 400 m, wicemistrzem Polski w biegu na 5000 m i trójskoku oraz brązowym medalistą w chodzie na 10 km. A w 1924 roku zdobył srebrny medal w sztafecie olimpijskiej podczas II Akademickich Mistrzostw Świata w Warszawie.
Krytyka go kochała
Równocześnie jednak Karczewski rozwijał swoje inne zainteresowania – przyznawał, że od zawsze ciągnęło go na scenę, dlatego po maturze zdecydował się na szkołę aktorską. Dyplom otrzymał w 1925 roku i od razu wylądował w teatrze.
Ze względu na warunki zewnętrzne powierzano mu głównie role charakterystyczne, a krytyka się nad nim rozpływała.
- Styl aktorski Z. Karczewskiego – pisała w jednej z recenzji K. Skuszanka - wykształcił się, jak sądzę, na świetnej obserwacji natury ludzkiej i wysnutej z tej obserwacji spokojnej, stoickiej filozofii pogodzenia z naturą.
Przed kamerami
Równocześnie Karczewski próbował swoich sił również na planie filmowym. Przed kamerami zadebiutował na początku lat 30.
Wystąpił między innymi w filmach: „Doktór Murek”, „Za wami pójdą inni”, „Dwie brygady”, „Trzy starty”, „Ludzie z pociągu”, „Czarne skrzydła”, „Drewniany różaniec” czy „Czerwone i złote”.
Ostatni raz na ekranie pojawił się w 1970 roku, w „Promie”. Karczewski pojawił się również w serialu „Czterej pancerni i pies”, gdzie zagrał niewielką, ale znaczącą rolę; wcielił się w Jefima Siemionowicza, opiekuna Janka na Syberii.
Wątpliwości Chęcińskiego
Rozgłos przyniosła Karczewskiemu rola Jaśko Pawlaka w „Samych swoich”. Mało kto wie, że Sylwester Chęciński początkowo nie był zadowolony z gry swojego aktora.
- John, czyli Jaśko Pawlak, który musiał uciekał do Ameryki, i który po latach przyjeżdża w odwiedziny do brata, mówi głosem Zdzisława Karczewskiego, który go gra – czytamy w książce „Sami swoi. Za kulisami komedii wszech czasów”. - Chęciński wolał, żeby było inaczej. Nie był zachwycony tym, w jaki sposób Jaśko mówi, ale podczas kręcenia uznał, że wystarczy, jeśli jego polski zostanie „złamany” przez wtrącanie angielskich słówek. Pewna sztuczność, jaka w ten sposób powstała, wydawała się „na ucho” akceptowalna i przekonująca. Wyszło nie tak, jak sobie to wyobrażał, ale przy „Samych swoich” za późno było już na zmiany.
Pan dyrektor
Po wojnie Karczewski powrócił do Warszawy z Niemiec – gdzie został wywieziony po upadku powstania warszawskiego i zmuszony do pracy w kopalni – i zaczął pracę w rozgłośni Polskiego Radia w Bydgoszczy.
Ponieważ jako radiowiec radził sobie świetnie, niedługo później zaproponowano mu stanowisko dyrektora w Rozgłośni w Szczecinie. To właśnie Karczewski uznał, że sygnałem szczecińskiej Rozgłośni Radiowej powinien być dźwięk syreny statku. Ponieważ jednak pojawiły się poważne problemy z jego nagraniem, ostatecznie dźwięk syreny zastąpił... odgłos wydawany przez wypełnioną w połowie winem butelkę.
Romans z aktorką
Karczewski realizował się również jako reżyser – i w ten sposób poznał młodszą od niego o 18 lat aktorkę Jadwigę Mayr.
Zakochał się błyskawicznie, wdał się w romans i wreszcie odszedł od żony, Wandy, by poślubić swoją kochankę. Dla Mayr porzucił również ukochaną Warszawę i w 1947 roku przeniósł się na stałe do Wrocławia.
Wciąż wiele grał, reżyserował, został również dyrektorem w Państwowych Teatrach Dramatycznych we Wrocławiu. Niespodziewanie podupadł na zdrowiu i zmarł, po krótkiej chorobie, 30 września 1970 roku.
(sm/mn)