"Zielona granica". Poruszająca mowa Holland. Opowiedziała o sytuacji w Polsce

"Zielona granica" Agnieszki Holland walczyła w Konkursie Głównym tegorocznego festiwalu w Wenecji. Po premierze filmu na Lido, krytycy mówili o mocnym kandydacie do Złotego Lwa. Ostatecznie główna nagroda powędrowała do Yórgosa Lánthimosa i filmu "Biedne istoty".

Ale Holland nie wyjechała z Wenecji z pustymi rękami. Za film "Zielona granica" otrzymała Nagrodę Specjalną Jury. Obierając ją wygłosiła poruszającą mowę.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- To nie był łatwy film do nakręcenia z wielu powodów. Jedne możecie sobie wyobrazić, innych nie. Było trudno, ale to był także nasz obowiązek. Musieliśmy go wypełnić - zaczęła Holland.

Reżyserka szczegółowo naświetliła publiczności sytuację, w jakiej znajdują się ludzie starający się przekroczyć polsko-białoruską granicę.

- Od 2014 r., kiedy rozpoczął się kryzys migracyjny, ok. 60 tys. ludzi umarło. Kiedy tu jesteśmy, sytuacja z mojego kraju, którą pokazaliśmy w filmie, nadal trwa. Ludzie nadal ukrywają się w lasach, odarci z godności, ze swoich praw, z bezpieczeństwa. Niektórzy z nich stracą życia nie dlatego, że nie mamy warunków, żeby ich przyjąć, ale dlatego, że nie chcemy - tłumaczyła Agnieszka Holland.

Stojąc na scenie reżyserka "Zielonej granicy" podkreśliła oddanie ludzi, którzy na co dzień pomagają migrantom. To im zadedykowała nagrodę.

- Jednak w Europie i w Polsce są ludzie, którzy pomagają. Oni wierzą, że ich obowiązkiem jest człowieczeństwo. Nagrodę dedykujemy aktywistom i ludziom, którzy pomagają. Grupa Granica, Podlaskie Pogotowie Humanitarne i innym aktywistom od Polski do Lampedusy - postawiła kropkę nad "i" Agnieszka Holland.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" wplątujemy się w "Ukrytą sieć", wracamy do szokującego procesu "Depp kontra Heard" oraz ponownie zasiadamy do kanapkowej uczty w "The Bear". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.