Shrek Forever to, jak zapowiadają twórcy, już ostatnia część przygód cudownie przewidywalnego, sympatycznego ogra. Tym razem twórcy zapraszają nas do poznania Shreka otoczonego gromadką dzieci, wiodącego wraz z żoną Fioną spokojne, idylliczne życie. Niekiedy tylko zakłócane przez turystów pragnących zaobserwować zwyczaje sympatycznej ogrzej rodzinki. Zawsze też Shrek może liczyć na odwiedziny starych przyjaciół. Ale permanentne, niczym niezmącone szczęście może zmęczyć. W końcu postać Shreka jest poddana antropomorfizacji. Obdarzony jest ludzkimi myślami, ludzkimi motywami postępowania. A czy nas nie znużyłoby niczym niezakłócone szczęście? Szczęście ogra przeradza się w rutynę. Widzimy następujące dynamicznie po sobie sceny w których wszystko jest dokładnie takie samo. Niczym w „Dniu Świstaka”. I co robi Shrek? Ucieka z tego świata, podpisując cyrograf z podstępnym Karłem.
Shrek oddaje oszustowi jedną dobę ze swojego życia w zamian za dzień bez rodziny, dzień w którym będzie znów mógł straszyć ludzi, brać błotne kąpiele i oddać się nicnierobieniu. Rumpelnicki zabiera ogrowi pierwszy dzień jego życia. Skoro nie ma dnia urodzin, to również nie ma osoby, która tego dnia mogłaby przyjść na świat. Oszukany Shrek po raz kolejny staje do walki. Ale w końcu czy nie o to mu chodziło? Kolejne wyzwania, namysł nad tym co jest najważniejsze w jego życiu, a właściwie nie namysł tylko spontaniczne działanie, bo na refleksję nie ma czasu. I na końcu tej drogi jest uświadomienie sobie, czy też przypomnienie co się w życiu liczy: rodzina i przyjaciele.
Dorośli mogą potraktować ten animowany film jako zaproszenie do świata prostych wartości. Świat Shreka opiera się na kilku fundamentalnych zasadach. Jest wykładnią aksjologii skompresowanej do kilku prostych przykazań. Czy nie dlatego tak chętnie wybieramy się do kina? Dobre uczynki zawsze prowadzą do dobra, a zło zostaje ukarane. Postaci, jak przystało na filmy dla dzieci, są jednowymiarowe. A przecież tego, nam dorosłym, brakuje na co dzień.
Karzeł zdaje się mówić za Goethem: „Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie dobro czyni”. W końcu nawet zło jest siłą sprawczą dobra . Ale oddalając się od tych dygresji, nie zapominajmy, że jest do film przede wszystkim skierowany do najmłodszych. Mamy tu paradę baśniowych postaci: Kot w butach, Pinokio, Osioł i wiele innych. Dla młodszego pokolenia jest to świetna okazja do poznania baśniowego świata ich rodziców. Starsi pragnąc wtajemniczyć dzieci w ten magiczny świat na pewno z przyjemnością przywołają reminiscencje z lat dzieciństwa. Dodatkowym plusem są błyskotliwe dialogi oparte na grze słów.
Najciekawszą postacią filmu po raz kolejny okazuje się Osioł. Sprytny i zaradny niezłomny optymista z ciętym językiem, który po ludzku przeżywa wątpliwości. Nie żył w najlepszym z możliwych oślich światów, ale ciągnąc powóz wiedźm powtarzał niczym bohaterka „Przeminęło z wiatrem”: jutro też jest dzień. Na pochwałę zasługuje również 3D oraz tradycyjnie już wyśmienity, polski dubbing.