Życie młodej gwiazdy nie jest łatwe. Michał Włodarczyk poznał ciemną stronę sławy
Przed kamerami zadebiutował jako 8-latek, namówiony przez mamę marzącą niegdyś o filmowej karierze. Rozpoznawalność zdobył przede wszystkim jako Wojtek w "Rodzinie zastępczej".
Obecnie 22-letni Michał Włodarczyk wciąż kontynuuje karierę, chociaż przyznaje, że nie zawsze było mu łatwo. Zdarzało się, że rówieśnicy dokuczali mu z powodu ról, które przyjmował. Nigdy nie przepadał też za popularnością, która przyszła po udziale w "Londyńczykach".
I chociaż marzy mu się wyjazd do Hollywood, na razie próbuje wyrobić sobie pozycję w polskiej branży filmowej. Realizuje też inne pasje - jest zapalonym sportowcem, gra w piłkę nożną i trenuje MMA.
Pierwsze kroki
Zadebiutował w "Pensjonacie pod Różą". To jego mama Dorota, była agentka ochrony, która sama niegdyś marzyła o podboju wielkiego ekranu (wystąpiła w serialu "Kryminalni" i "Sąd rodzinny"), zabrała syna do agencji aktorskiej i zachęciła do grania.
- Gdy znalazłem się po raz pierwszy przed kamerą, miałem tremę. Teraz jest spoko. Szybko uczę się tekstów i sprawia mi to przyjemność - wspominał Włodarczyk na łamach "Tele Tygodnia" o swoich pierwszych doświadczeniach w zawodzie. Wypadł świetnie i niedługo potem posypały się kolejne propozycje.
Docinki rówieśników
Twierdził jednak, że sława i zdobyta popularność wcale nie przypadły mu do gustu.
- Nie lubię jadać w restauracjach, bo czuję się nieswojo. Ci, którzy mnie rozpoznają, natarczywie mi się przyglądają. To jest głupie* - żalił się w "Super Expressie". *- Na ulicy czasami ktoś zatrzymuje się naprzeciw mnie i pokazując palcem, mówi: O rety, to ten z "Londyńczyków" (na zdjęciu), a potem prosi o autograf.
Nie zawsze było kolorowo. Często słyszał od rówieśników mało przyjemne komentarze na temat swojej pracy.
- Zraziłem się, bo dzieci mi dokuczają. Jak grałem biednego chłopca, wszyscy myśleli, że naprawdę pochodzę z takiej biednej rodziny. Po serialu "Kryminalni" przezywali mnie "chłopak z Pragi", mówili, że jestem cwaniakiem - mówił w "Tele Tygodniu".
Uczył się od najlepszych
Praca jednak potrafiła wynagrodzić mu te niedogodności. Szczególnie miło wspominał udział w "Rodzinie zastępczej".
- Bardzo lubiłem "Rodzinę zastępczą" i moją serialową mamę, panią Kownacką. Zawsze była dla mnie miła i przynosiła mi lizaki. A pan Piotr uczył mnie, jak szybko wbić na pamięć teksty. Trochę mi ich brakuje - opowiadał w "Tele Tygodniu".
Pytany, co pociąga go w tym zawodzie, mówił bez wahania:
- Nowe wyzwania, możliwość poczucia się kimś innym niż jestem. Lubię też obcowanie ze wspaniałymi ludźmi, takimi jak np. pani Gabriela Kownacka czy pan Piotr Fronczewski - dodawał w "Super Expressie".
Wiara czyni cuda
Przyznawał, że najwięcej zawdzięcza właśnie mamie, która rozsądnie kierowała jego karierą i została menadżerką syna.
– Mama zawsze powtarza mi, że mam talent. Wspiera mnie. Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych – mówił Włodarczyk w "Dzienniku".
Wyjazd za granicę
Wielkim marzeniem Włodarczyka był zawsze wyjazd za granicę. Spełnił je, gdy zaproponowano mu rolę w "Londyńczykach".
W Londynie spodobało mu się tak bardzo, że w przyszłości myśli o przeprowadzce do Wielkiej Brytanii albo do Stanów Zjednoczonych.
Po zakończeniu zdjęć do "Londyńczyków" wystąpił w "Plebanii", "Układzie warszawskim", "Aidzie", "Prawie Agaty", "Ojcu Mateuszu", dostał też malutką rólkę w "Obywatelu".
"Aktorstwo to mój żywioł"
Pytany o swoje aktorskie aspiracje, odpowiadał na łamach "Dziennika":
- Marzę, aby zagrać kiedyś w komedii u boku Eddiego Murphy'ego czy Jimiego Carreya. Chciałbym zrobić karierę w Hollywood. Aktorstwo to mój żywioł. Wcielanie się w różne postacie to dla mnie ogromna frajda.
A kto jest dla niego wzorem?
- Moim polskim idolem aktorskim jest Zbigniew Zamachowski. Już kilka razy z nim grałem i wiele się od niego nauczyłem - wyznawał w "super Expressie".
Ostatnio Włodarczyka można było zobaczyć w filmie "7 rzeczy, których nie wiecie o facetach" i "Czuwaj" (na zdjęciu). Na premierę czekają teraz "Dzikie róże" z jego udziałem.