''Time Out of Mind'': Dziś to już nie jest ten sam Richard Gere
64-letni aktor nadal potrafi przyprawić kobiety o szybsze bicie serca. Szlachetne rysy twarzy i seksowna siwizna wciąż czynią z niego symbol seksu. Z obiegową opinią bożyszcza walczy jednak skutecznie.
Ubrany w wełnianą czapkę, podziurawiony szary płaszcz, bladozielone niedopasowane spodnie, poplamioną koszula, zbyt mały szalik i schodzone buty bezdomny z kilkudniowym zarostem, chodził po nowojorskich ulicach od śmietnika do śmietnika szukając czegoś do jedzenia. Dzień jak co dzień i gdyby nie paparazzi, nikt nie zwróciłby na niego najmniejszej uwagi.
Przy bliższym spojrzeniu przechodniom udało się dostrzec w zaniedbanym mężczyźnie znajomą osobę. Dostrzegli go też fotografowie, którzy zbiegli się ze wszystkich stron rozpoznawszy w kloszardzie niezwykle popularnego, ale ostatnio rzadko widywanego Richarda Gere'a.
Uspokajamy - bożyszcze kobiet całego świata nie został z dnia na dzień bankrutem. Ba, stan jego konta bankowego w najbliższym czasie znacznie się powiększy. A wszystko za sprawą coraz odważniejszych ról, w których znany z "Pretty Woman" amant w ostatnim czasie wręcz przebiera.
Wśród bezdomnych
64-letni aktor nadal potrafi przyprawić kobiety o szybsze bicie serca. Szlachetne rysy twarzy i seksowna siwizna wciąż czynią z niego symbol seksu. Z obiegową opinią bożyszcza walczy jednak skutecznie.
W swoich nowych filmach, tych, które już niedługo trafią na kinowe afisze, aktor najczęściej wciela się właśnie w bezdomnych lub ekscentryków.
Jednym z nich jest produkcja "Time Out of Mind", do której przygotowania Gere zaczął od bacznego przyglądania się sposobom spędzania czasu i ubiorowi ludzi pozbawionych dachu nad głową.
Niezwykłe zaangażowanie
Jak widać na prezentowanych zdjęciach, artysta bardzo do serca wziął sobie zebrane wskazówki i w wymagającą rolę ubogiego mężczyzny wciela się z niezwykłym wręcz zaangażowaniem.
W filmie, w którym partnerować mu będzie Steve Buscemi, Gere wcieli się w nowojorczyka, który mimo usilnych starań traci dom i trafia do schroniska dla bezdomnych. Tam próbuje odbudować swoje życie - przede wszystkim relację z córką, z którą dawno temu pokłócił się i stracił kontakt.
''Chcemy stworzyć mocny film''
Scenariusz "Time Out of Mind" wyszedł spod pióra Jeffreya Caine'a ("Wierny ogrodnik"). Za reżyserię odpowiada Oren Moverman, autor filmów "W imieniu armii" i "Brudny glina".
Richard Gere nie tylko występuje w głównej roli, ale jest też producentem.
- Ta historia zafascynowała mnie lata temu - mówi gwiazdor o projekcie. - To głęboko ludzka opowieść. Chcemy stworzyć na jej podstawie mocny film, który przemówi do każdego widza.
Filantrop i ekscentryk
Pod koniec ubiegłego roku internet obiegły też zdjęcia aktora, które zostały wykonane na planie innego filmu.
We "Franny", za którego kamerą stoi debiutant Andrew Renzi, Gere wciela się w hedonistycznego filantropa i ekscentryka, który chce znacznie wpłynąć na życie pewnej pary nowożeńców.
Jak widać, już przy okazji tej produkcji "Amerykański żigolak" zaczął zrywać ze swoim wizerunkiem zadbanego i stylowego, współczesnego dżentelmena.
Podwójny rozwodnik
Ostatnie kilkanaście miesięcy nie były dla Richarda Gere'a zbyt udane. We wrześniu 2013 roku rozwiódł się z Carey Lowell, której mężem był przez ostatnie 11 lat i z którą ma 13-letniego syna.
Powodem rozstania miały być różnice w stylu życia - Gere wolał spędzać czas spokojnie, najchętniej w domowym zaciszu, z kolei jego partnerka, była dziewczyna Jamesa Bonda, zdecydowanie bardziej wolała huczne bankiety i spotkania z hollywoodzkimi szychami.
To już drugi rozwód aktora - w 1995 roku po czterech latach małżeństwa on i modelka Cindy Crawford zdecydowali się podążać innymi ścieżkami.
(mf/mn)