"Aby zrobić karierę, musiałam ukrywać swoją przeszłość". Tajemnica Claudii Cardinale wyszła na jaw po wielu latach
W sieci nie milknie burza po tym, jak zaprezentowano plakat promujący 70. MMF w Cannes. Kinomani szybko dostrzegli, że słynne zdjęcie tańczącej Claudii Cardinale zostało poddane retuszowi. Czy jedna z najpiękniejszych kobiet w historii kina naprawdę wymagała cyfrowego odchudzenia? Jedno jest pewne – to nie pierwszy raz, kiedy Cardinale wzbudza kontrowersje.
Jest jedną z największych gwiazd włoskiego kina. Przez lata zachwycano się jej nieprzeciętną urodą, ogromnym talentem i energią, którą na ekranie Claudia Cardinale wręcz emanowała. Jednak mało kto wiedział, że aktorka skrywała tajemnicę, która wyszła na jaw dopiero po wielu latach.
*- Aby zrobić karierę, musiałam ukrywać swoją przeszłość *– wyznawała w jednym z wywiadów dla włoskiej telewizji, dodając, że niemal przez dwie dekady nie mogła „być sobą”. Wreszcie jednak odważyła się przełamać milczenie.
Urodziła się w Tunezji, znajdującej się wówczas pod protektoratem Francji, toteż przyszła gwiazda kina przez długie lata nie znała zupełnie języka włoskiego. Opanowała go dopiero, kiedy trafiła przed kamery i to też po pewnym czasie.
Ale początkowo o karierze aktorskiej nie myślała. Choć uwielbiała filmy, a jej idolką była Brigitte Bardot - która potem oficjalnie wyznaczyła ją na swoją następczynię, mówiąc, że „po BB może być tylko i wyłącznie CC" - sądziła, że zostanie nauczycielką. Jednak rówieśnicy chyba dostrzegali drzemiący w niej potencjał, bo później opisywali nastoletnią Cardinale jako "cichą, dziwną i dziką".
Toksyczny związek
Miała 17 lat, kiedy zakochała się w starszym o dziewięć lat Francuzie. Ich związek był toksyczny, pełen przemocy i bólu. Mężczyzna, jak wyznała po latach, zgotował jej prawdziwe piekło. Choć wielokrotnie ją gwałcił, nastoletnia Claudia bała się od niego odejść. Szansą na wyrwanie się z jego ramion był konkurs na najpiękniejszą Włoszkę. 19-latka zgłosiła się nań „z ulicy” i z miejsca pokonała wszystkie swoje rywalki. Nagrodą był wyjazd na festiwal filmowy w Wenecji. A tam natychmiast zainteresowali się nią ludzie z branży.
Cardinale rozpoczęła naukę w szkole aktorskiej w Rzymie. Na ekranie zadebiutowała w 1958 roku, ale, jak przyznawała, granie w filmach nie przypadło jej do gustu. Sądziła, że nie radzi sobie przed kamerami, miała też liczne kompleksy, głównie z powodu słabej znajomości języka. Wróciła więc do domu, przekonana, że jej obawy były słuszne. Na domiar złego okazało się, że spodziewa się dziecka. Była przerażona, ale kiedy jej partner zażądał, aby poddała się aborcji, odmówiła.
Syn poznał prawdę po wielu latach
Claudia Cardinale doskonale zdawała sobie sprawę, że ciąża zupełnie przekreśli jej karierę. Zwłaszcza że w Rzymie podpisała bardzo restrykcyjny kontrakt, który mocno ingerował w jej życie prywatne. Aktorka nie mogła m.in. ścinać włosów, przybierać na wadze ani wyjść za mąż. Urodzenie dziecka również nie wchodziło w grę.
Dlatego była już święcie przekonana, że właśnie pożegnała się z karierą. Ale wtedy trafiła na producenta Franco Cristaldiego, który, zauroczony młodziutką artystką, zaoferował jej pomoc i wymyślił wyjście z trudnej sytuacji.
Kiedy w 1958 roku na świat przyszedł Patrizio (na zdjęciu), Cristaldi namówił Cardinale, aby oddała chłopca pod opiekę swoim rodzicom, a sama udawała jego siostrę. Plan wypalił. Aktorka mogła wrócić przed kamery i kontynuować karierę. Ale nigdy nie zapomniała o swoim synu.
Spędzała z nim każdą wolną chwilę, zabierała ze sobą niemal wszędzie. Kiedy wyszła za mąż za Cristaldiego, nie mogąc znieść rozłąki, wzięła chłopca do ich luksusowego domu. Patrizio dorastał przekonany, że matka jest jego siostrą. Dopiero po 19 latach, kiedy Cardinale udało się zerwać kontrakt – rozstała się także z Cristaldim – aktorka zdobyła się na odwagę i wyznała synowi prawdę.
Nie do końca doskonała
Mimo że prasa, krytycy i publiczność byli zadziwiająco zgodni odnośnie umiejętności i urody Cardinale, producenci mieli z nią nie lada problem. Był nim niski, lekko zachrypnięty głos, który nie pasował do granych przez nią powabnych, bardzo dziewczęcych bohaterek. Dlatego przez pierwsze lata obecności na ekranie, ustami Cardinale mówiła lektorka, co w realiach włoskiej kinematografii nie było niczym specjalnie dziwnym.
Pierwszym filmem, w którym widzowie mogli ją usłyszeć, okazało się dopiero „Osiem i pół” z 1963 roku, kiedy artystka miała na koncie już kilkanaście ról.
Zawsze stawiała na swoim
Kariera Cardinale nie ograniczała się do włoskich produkcji. Z czasem o upomniało się o nią również Hollywood. Claudia pojawiła się m.in. u boku Petera Sellersa w pierwszej „Różowej Panterze” Blake’a Edwardsa, westernowym „Świecie cyrku” z Johnem Wayne’em czy „Wojnie w Algierze”, dramacie wojennym w reżyserii Marka Robsona.
W wielu wywiadach aktorka podkreślała, że choć debiutowała w okresie, kiedy we włoskim kinie kobieta stanowiła zaledwie ładny dodatek, nigdy nie pozwoliła wykorzystać się przemysłowi i zawsze uparcie stawiała na swoim.
Nie zwalnia tempa
W odróżnieniu od innych wielkich diw kina lat 50. i 60., jak Brigitte Bardot czy Gina Lollobrigida, Cardinale praktycznie nieprzerwanie występuje. W tym roku zapowiedziana są dwie produkcje z jej udziałem.
Aktorka jest również współautorką dwóch autobiografii wydanych w 1995 i 2006 roku Zajmuje się także działalnością dobroczynną - od 1999 roku sprawuje funkcję Ambasadorki Dobrej Woli UNESCO, specjalizując się w kwestii obrony praw kobiet. Prywatnie jest szczęśliwą żoną włoskiego reżysera Pasquala Squitieriego, z którym ma córkę Claudię.