Aga i Majka wychowują nastolatka. "Ludzie gadają za plecami"
"Silent Love", który zdobył nagrodę dla najlepszego filmu polskiego na festiwalu Millenium Docs Against Gravity, opowiada o kobiecie, która wraz ze swoją partnerką przeprowadziła się na wieś, by zaopiekować się nastoletnim bratem. O polskiej homofobii i stawaniu się rodzicem zastępczym rozmawiamy z bohaterkami i reżyserem filmu.
Karolina Stankiewicz, dziennikarka Wirtualnej Polski: Marku, jak poznałeś Agnieszkę i Majkę? I dlaczego postanowiłeś nakręcić tę historię?
Marek Kozakiewicz: Moja rodzina od strony matki pochodzi z pobliskiej wsi. Nasze rodziny się znały. Ja znałem Agnieszkę i Miłosza, choć dość powierzchownie. Na początku myślałem, że to będzie zupełnie inny film, bo po śmierci mamy Agnieszki i Miłosza miałem informację, że Miłosz, który całe życie spędził w małej wsi, przeprowadzi się do Warszawy i będzie się nim opiekował brat. Myślałem, że tutaj może być jakiś temat na film. Okazało się zupełnie inaczej. Psychologowie radzili, żeby Miłosz został w domu rodzinnym, a Agnieszka zdecydowała się zostać razem z nim i ubiegać o opiekę prawną. Zacząłem dokumentować ich relację i cały ten proces, nie wiedząc nic o Majce. Dopiero w trakcie dokumentacji, gdy wracaliśmy samochodem z jednej z wizyt sądowych, Aga mi powiedziała: "Ty pewnie o tym wiesz, ale ja jestem w relacji z Majką. Jesteśmy razem, ale nikomu o tym nie mówimy".
Jak na to zareagowałeś?
Marek: byłem tym kompletnie zaskoczony, ale nie pokazałem tego po sobie, bo nie chciałem, by Agnieszka poczuła się niepewnie, więc ją zapewniłem o pełnym wsparciu, akceptacji. Dopiero później powiedziałem, że dla mnie to też było zaskoczeniem i się z tego wspólnie śmialiśmy. Ale wtedy też stało się dla mnie oczywistym, że ten film będzie zupełnie inny niż zakładałem, choć na początku wydawało mi się, że zrobienie filmu o relacji Majki i Agi może być bardzo trudne, bo one ją ukrywały, a film miał ją pokazać. Dlatego też proces powstawania filmu był bardzo długi, samo kręcenie trwało 3,5 roku. Starałem się być na każdym etapie bardzo cierpliwy i delikatny, nie przekraczać granic bohaterek. Pomalutku przeskakiwaliśmy wszystkie niepewności, lęki. To był pewien proces emancypacji, zdobywania pewnej pewności siebie, siły i odwagi, by mówić o swojej relacji i żeby być z niej dumnym. Myślę, że to się już dzieje i że to jest największy sukces tego filmu."O tym się nie mówi": "Homoseksualizm nie jest chorobą, homofobia już tak!"
Agnieszko, Majko, dlaczego zdecydowałyście się na udział w tym filmie?
Agnieszka: Film miał być o czymś innym, ale jakoś tak wyszło, że jest między innymi o nas.
Majka: To wyszło samo z siebie. Stało się. Ale też z racji tego, że żyjemy w takim kraju, a nie innym, chyba trochę chciałybyśmy otworzyć jakieś okienko, może nawet drzwi, znaleźć kawałek przestrzeni dla takich ludzi, jak my. Żeby inni zobaczyli, że my też istniejemy i że nie jesteśmy złymi ludźmi.
Nie ma o tym mowy w filmie, ale czy w swojej miejscowości spotykacie się z jakimś szykanowaniem? Czy też dla waszych sąsiadów nie ma znaczenia to, że jesteście parą jednopłciową?
Agnieszka: Z sąsiadami akurat nie mamy problemu…
Majka: Ale we wsi jest straszne zakłamanie. Nie odczuwamy bezpośrednio jakiegoś wykluczenia, ale wszystko się dzieje za naszymi plecami.
Czyli nie jest tak łatwo i kolorowo.
Majka: Nie. Zwłaszcza że te plotki ostatecznie i tak do nas docierają.
Agnieszka: Ale problemów żadnych nie robią. Oni są do nas przyzwyczajeni, wiedzą, że jesteśmy razem, że razem mieszkamy.
Marek: Wpływ na to może mieć też fakt, że Agnieszka się wychowała w tej wsi, wszyscy ją znają od zawsze, jest "swoja". Dzięki temu może być łatwiej. Gdyby dziewczyny były z zewnątrz, sytuacja byłaby na pewno dużo trudniejsza.
Wasz film jest w dużej mierze o procesie stawania się rodzicem zastępczym. Zastanawiam się, Agnieszko, jak bardzo to zmieniło twoje życie. Czy ta decyzja była trudna dla ciebie?
Agnieszka: Miłoszem zajmowałam się, odkąd się urodził. Cały czas byłam przy nim, więc mam z nim bardzo dobry kontakt. Ta decyzja nie była dla mnie bardzo trudna. Była czymś oczywistym. Ja wiedziałam, że tak się stanie. Gdy rozmawiałam z mamą, to ona bardzo chciała, żebym to ja się nim opiekowała po jej śmierci. Wiadomo, że tak zrobiłam. Wzięłam go i wciąż go wychowuję.
Silent Love (Silent Love) - trailer | 19. Millennium Docs Against Gravity
Majko, a czy dla ciebie wejście w tę rodzinę było trudne?
Majka: Znam tę rodzinę bardzo długo, Miłosza też. Ale żeby stać się wzorcem, oparciem dla takiego podlotka, naprawdę jest trudno. Nie wiadomo, czego można się spodziewać. Trzeba się nawzajem siebie uczyć.
Ale w filmie widać, że udało wam się stworzyć dobrą relację.
Majka: Tak, mamy dobrą relację. Nauczyliśmy się siebie nawzajem. On wie, na co mnie stać, ja wiem, na co jego stać. Wiem nawet, kiedy mnie oszukuje.
Chyba dużo w swoim życiu zmieniłaś, żeby być z Agnieszką.
Agnieszka: Obie sporo zmieniłyśmy, bo mieszkałyśmy za granicą. Ja pierwsza przyjechałam do Polski, żeby się zajmować mamą, a później wzięłam pod opiekę Miłosza. Później dojechała do nas Majka, która w ogóle musiała zrezygnować z całego dotychczasowego życia. Bardzo długo żyła za granicą.
Czy tam się żyło łatwiej?
Majka: Zależy, czy pod kątem bycia w związku z kobietą, czy w codziennym życiu… W zasadzie w obu tych przypadkach tam się żyło łatwiej. Chociaż też bywały ciężkie dni.
Marku, mam wrażenie, że w "Silent Love" skupiasz się na ukazaniu starcia jednostek z systemem. Pokazujesz, że to system generuje, czy też umacnia homofobię w Polsce. Skąd taka perspektywa?
Marek: Ważne było dla nas, by pokazać konfrontację z otoczeniem i ze środowiskiem, ale również z propagandą, która ze strony obozu rządzącego jest budowana. Prowadzona jest narracja, w której straszy się społeczeństwo osobami LGBT+, buduje się wrogi ich obraz. A celem naszego filmu było odczarowanie tego, pokazanie pewnej uniwersalnej historii budowania się rodziny, w tym przypadku rodziny, w której dwie kobiety znajdujące się w relacji miłosnej wychowują dziecko. Jest to rodzina dokładnie taka sama, jak każda inna, a wręcz w niektórych sytuacjach może i lepsza. Pełna miłości, wsparcia, opieki. Każdemu życzyłbym takiej rodziny. Natomiast trudno mi było pokazać konfrontację dziewczyn z tym konserwatywnym środowiskiem, bo Aga i Majka raczej unikają takiej konfrontacji. Jedyne, co było możliwe, to pokazanie tego środowiska poprzez Miłosza. On jeszcze wtedy uczęszczał do kościoła, więc udało się nakręcić sceny w kościele i w szkole. Są też sceny, w których docierają do nas informacje z telewizji. Myślę, że generalnie w tym filmie, pomimo że jest tak subtelny i delikatny, napięcie, wynikające z tego, w jakim kraju żyjemy, jest na każdym kroku wyczuwalne.
Czy macie jakieś obawy czy też oczekiwania związane z filmem?
Majka: Ja mam bardzo dużą obawę. Boję się, że ktoś z naszej rodziny może zostać skrzywdzony, szykanowany. Nie chciałabym czegoś takiego doświadczyć. To by było bardzo upokarzające. Ten film nie miał upokarzać, tylko pokazać naszą rodzinę.
Marek: Myślę, że zawsze istnieje ryzyko. Musimy być na to gotowi. Ale cały proces powstawania tego filmu do tej pory sprawił, że Aga i Majka zaczęły mówić o swojej relacji wewnątrz własnych rodzin. Pokazaliśmy też ten film bliskim i został bardzo pozytywnie przyjęty. To wsparcie, które Aga i Majka otrzymują ze strony rodziny, jest jeszcze silniejsze, niż wcześniej. Jeśli chodzi o otoczenie wsi takie najbliższe, to jestem przekonany o tym, że wszyscy wiedzą o tej relacji.
Agnieszka: Tak, ale nikt nie przyjdzie, nie zapyta, tylko wszyscy plotkują za plecami. Przecież my byśmy normalnie porozmawiały, odpowiedziały na pytania.
Majka: To jest urok tego kraju.
Marek: Ale też nie było do tej pory bezpośredniego aktu agresji wobec was. Film pokazuje bohaterów i relacje w sposób ciepły i budujący sympatię, więc ja silnie wierzę, że jeżeli ktokolwiek go obejrzy, to tylko zrozumie lepiej sytuację bohaterów i zapała do nich większą sympatią. To było dla mnie też ważne, żeby nie zamykać się tylko na temat LGBT+. I myślę, że ten film poza tym politycznym aspektem i wydźwiękiem, jest też uniwersalną historią o budowaniu się rodziny.
WP Film na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski