Aktor powiedział, co dalej. Miliony fanów wstrzymały oddech
Patrick Stewart udzielił właśnie wywiadu, na który czekali fani na całym świecie. Zdradził wzruszającą historię, ale chyba nikt nie chciał jej usłyszeć.
Choć profesor Charles Xavier został zamordowany w "Loganie", fani wciąż po cichu liczą, że postać grana przez sir Patricka Stewarta zagości w MCU.
Nadzieje rozpaliło połączenie się wytwórni Fox i Disneya, do którego należy też Marvel Studios. Dzięki temu wcześniej czy później w MCU pojawią się Fantastyczna 4 czy właśnie X-Men.
Niestety, odtwórca roli założyciela szkoły dla wybitnie uzdolnionych ma kiepskie wieści. Serwis DigitalSpy opublikował komentarz Stewarta odnośnie jego powrotu na łono X-Men.
- Kilka miesięcy temu spotkałem się z Kevinem Feigem (szef Marvel Studios – przyp. red.) i odbyliśmy długą, długą rozmowę - mówi Stewart. - Była w niej mowa o Charlesie Xavierze.
Zaczyna się nieźle, co? Niestety.
- Jednak jest problem… Gdybyśmy nie nakręcili "Logana", to tak, pewnie bym jeszcze raz usiadł w wózku. Ale "Logan" zmienił wszytko.
Aktor wspomniał premierę "Logana", która odbyła się na festiwalu w Berlinie.
- Krótko po śmierci Xaviera bardzo się wzruszyłem, ale musiałem się pilnować, bo siedziałem w środku sali pełnej ludzi. I wtedy spostrzegłem, że siedzący obok Hugh Jackman ociera łzę. Pomyślałem "Ten facet płacze, dalej Patryku, otwórz się".
Po seansie przez dobrych 7 czy 8 minut aktorzy trzymali się za ręce i przeżywali.
- Poruszyła nas historia. Poruszyliśmy siebie nawzajem. Poruszył nas sam film. Ale podjęliśmy wtedy decyzję, że żegnamy się z naszymi postaciami. W tym sensie, że nie była to tylko śmierć dwóch facetów z serii filmów. To było powiedzenie "żegnaj" części nas samych, które w nich włożyliśmy.
Już niedługo zobaczymy Patricka Stewarta w serialu "Star Trek: Picard", który pojawi się na platformie Amazon 24 stycznia.