Recenzje"Aladyn": wizualny wypas od Disneya [RECENZJA BLU-RAY]

"Aladyn": wizualny wypas od Disneya [RECENZJA BLU‑RAY]

"Aladyn" Guya Richiego mnie uspokoił. Wszystko jest możliwe. Teraz czekam na aktorską wersję "Herkulesa".

"Aladyn": wizualny wypas od Disneya [RECENZJA BLU-RAY]
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Grzegorz Kłos

Siadając do "Aladyna" byłem pełen obaw. Bo o ile taka, dajmy na to, "Księga dżungli" to w teorii dość łatwy materiał na remake, które Disney tłucze teraz bez opamiętania, tak "Aladyn" wydawał się nieprzekładalny na język filmu fabularnego.

ZOBACZ TEŻ: "Aladyn" - oficjalny spot Blu-ray i DVD

Nie chodzi nawet o samą historię, ale wszystkie te niedorzeczne cuda wymyślone przez Rona Clementsa i spółkę na początku lat 90.

Pamiętacie kipiące surrealizmem sceny musicalowe rozmachem przebijające największe broadwayowskie widowiska? A zmiennokształtnego dżina o głosie Robina Williamsa, będącego jednym wielkim comic reliefem? Przecież to nie miało prawa się udać, prawda?

I tu wchodzi Guy Ritchie, niekoniecznie cały na biało. Mówi, że chce nakręcić film, który będzie mogła obejrzeć cała jego rodzina. Zatrudnia Willa Smitha (bezsprzecznie najlepsza rola od lat), dwójkę młodych nieopatrzonych aktorów i kręci niemal wierną kopię animowanego oryginału. Oczywiście jest kilka rzeczy, które mogły wyjść lepiej – np. piosenki – ale cała reszta to czyste złoto.

"Aladyn" to kipiący humorem wizualny fajerwerk i porywające kino przygodowe, które chce się oglądać w każdym wieku. Jestem przemiło zaskoczony, zwłaszcza, że pierwsze fotosy z niebieskim Willem Smithem absolutnie nie zwiastowały niczego dobrego.

Obraz
© Materiały prasowe

No dobrze, a co z edycją Blu-ray? "Aladyn" ukazał się oczywiście nakładem Galapagos Films, oficjalnego polskiego dystrybutora Disneya. Co znajdziemy w dodatkach? Tym razem bez jakichś spektakularnych zaskoczeń, ale wciąż jest na czym oko zawiesić.

Po pierwsze świetne wrażenie robi "making-of" "Aladdin's Video Journal: A New Fantastic Point of View", czyli 10-minutowy materiał nakręcony przez filmowego Aladyna… telefonem komórkowym. Zero sztampy i gadających głów, za to mnóstwo humoru i nieoczywistych sytuacji zza kulis.

Ponad to dostajemy materiały poświęcony Guyowi Ritchiemu i Willowi Smithowi, które w gruncie rzeczy też wpisują się w dokument o powstawaniu produkcji.

Do tego 6 niewykorzystanych scen (przed ostateczną postprodukcją), garść klipów z kawałkami promującymi film, rzut oka i ucha na piosenkę, która nie trafiła do finalnej wersji, oraz kilka minut wpadek z planu.

Łącznie ok. 50 min, przy których nie sposób się nudzić, choć nie ukrywajmy, zawsze mogło być lepiej.

Parametry techniczne: obraz 2.39:1, 1080p HD, dźwięk polski dubbing Dolby Digital 5.1, angielski DTS-HD Master Audio 7.1, wersje językowe: polskie napisy (film i dodatki) i dubbing (film).

Źródło artykułu:WP Film
aladynblu-rayrecenzja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)