Alicja Bachleda-Curuś nie wyszła jeszcze za mąż. Ma swój typ mężczyzny: "który upoluje tego bawoła i rozpali ognisko"
12.05.2024 08:22
Alicja Bachleda-Curuś była, jak donoszą media, związana uczuciowo z najbardziej znanymi postaciami m.in. z koszykarzem NBA, z synem miliardera, z piosenkarzem i z producentem filmowym. Ale jej najsłynniejszym partnerem był oczywiście Colin Farrell, z którym ma syna. Mimo kilku mocnych ról, Hollywoodu nie podbiła. Aktorka skończyła 41 lat, ma nową rodzinę i spełnia się obecnie poza branżą filmową.
Kariera Alicji Bachledy-Curuś nabrała rozpędu, dzięki "Panu Tadeuszowi" Andrzeja Wajdy. Na castingu do roli Zosi 15-latka pokonała blisko trzy tys. kandydatek. Podczas zdjęć usłyszała od reżysera wiele cennych rad, ale jednej, jak przyznaje z uśmiechem, nigdy sobie nie przyswoiła.
- Mówił do mnie: "Nie marszcz tak czoła". "Marszczę, bo myślę", odpowiedziałam - mówiła w Radiu Zet.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Posłuchała natomiast Andrzeja Wajdy w innej fundamentalnej kwestii i wkrótce wyjechała do Ameryki, żeby kształcić się w słynnej szkole aktorskiej Lee Strasberga w Nowym Jorku. Chciała szlifować swoje umiejętności, ale także uciec od rodzimego piekiełka, którego doświadczyła już w trakcie kręcenia "Pana Tadeusza".
- Z dnia na dzień zaczęli pojawiać się nieustępliwi paparazzi. Wchodzili na drzewa pod naszym domem, siedzieli na płocie, zdarzyło im się nawet wejść do ogrodu. [...] Ta atmosfera też sprzyjała mojej decyzji, żeby wyjechać - wspominała w Interii.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" przestrzegamy przed wyjściem z kina za wcześnie na "Kaskaderze", mówimy, jak (nie)śmieszna jest najnowsza komedia Netfliksa "Bez lukru" oraz jaramy się Eurowizją. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:
Szkoła życia w Ameryce
W Stanach Zjednoczonych Alicja Bachleda-Curuś przeżyła szok kulturowy.
- Różnica między naszym stylem zachowania a tamtejszym jest bardzo wyczuwalna i drażniąca. Mnie też to kiedyś drażniło, bo przyjechałam z kraju, czy może ze środowiska, które nauczyło mnie powściągliwości i tego, że nie należy się niczym chwalić. Trzeba raczej umniejszać to, co się ma i co się osiągnęło. Ta skromność, która jest cnotą, była może u mnie trochę przerysowana. Uważałam, że lepiej ukrywać emocje, niż się z nimi obnosić - opowiadała w "Vivie!".
Dodatkowo Alicja była w Nowym Jorku sama.
- Bywało ciężko, daleko od domu, bez znajomych i bliskich. Trafiłam też na "zimę 30-lecia". Do szkoły dojeżdżałam metrem o piątej rano, żeby zdążyć na poranne zajęcia. [...] Szkoła była ciekawym miejscem, bo stanowiła zlepek ludzi z całego świata. Ale [...] atmosfera zajęć, w pewnym momencie zaczęła bardziej przypominać terapię grupową, niż ćwiczenia stricte aktorskie - stwierdziła w Interii, nawiązując do "systemu Stanisławskiego", który jest podstawą nauczania w Lee Strasberg Theatre and Film Institute.
"To była tortura"
Pierwszym amerykańskim filmem Alicji Bachledy-Curuś był "Trade", w którym zagrała polską imigrantkę, ofiarę handlarzy żywym towarem. Na przygotowanie do tej roli miała osiem godzin po tym, jak z udziału w produkcji zrezygnowała Milla Jovovich. Kreacja Alicji zrobiła wrażenie na Neilu Jordanie, który zaprosił ją na casting do "Ondine". Na ostatniej prostej pokonała dwie wielkie gwiazdy.
- Dostałam telefon od agenta: "Masz tę rolę, tylko nie możemy poprosić o większe pieniądze. Dostaniesz jakieś związkowe minimum". Zapytałam: "Daczego?". "Bo Marion Cotillard chce to zagrać, Natalie Portman też. Nie mamy argumentów, musimy pójść im na rękę" - wspominała w TVN Fabuła.
Bachleda-Curuś nie oszczędzała się na planie, tym bardziej że w scenach kąpieli w lodowatym Atlantyku dublerka odmówiła współpracy.
- Woda miała osiem stopni. Zostawiono te sceny na koniec na wypadek, gdybym umarła albo się rozchorowała. [...] Padał śnieg, wszyscy w kurtkach zimowych, a ja wiem, że mam wejść w bikini do tej wody. Dublerka mówi do mnie: "Nie rób tego". Przychodzi Neil: "Alicja, zrobisz to, no musisz". [...] To była tortura. Ja w tej wodzie byłam dwa-trzy razy dziennie. Zamaczali mnie, potem osuszali, trochę ogrzali, po czym znowu do tej zimnej wody. To było coś, z czym musiałam się zmierzyć i nie oszaleć, bo mózg zaczynał mi odchodzić w różne rejony. Ale trzeba było to zrobić, to zrobiłam - mówiła w wywiadzie.
Miłosny trójkąt
W "Ondine" Alicji Bachledzie-Curuś partnerował Colin Farrell. Między nimi zaiskrzyło i nawiązali romans, mimo że gwiazdor był wtedy w poważnym związku z pisarką Emmą Forrest. Angielka barwnie opisała wspólne trójkowe spotkanie na jednej z imprez, niedługo przed rozpoczęciem zdjęć do filmu.
"Aktorka ze smukłym ciałem, koloru dojrzałych trufli, pojawiła się z żartobliwą deklaracją, że jest gotowa go (Colina Farrella - red.) przelecieć. Powiedział: 'Ha! Nareszcie'. Bo niby co miał powiedzieć. Trzymaliśmy się za ręce, nic nie mówiliśmy przez kilka minut. Wtedy spokorniała, klęknęła przed nami i powiedziała: 'Czuję się zawstydzona tym, co powiedziałam. Jesteście parą'. Puścił moją rękę, spojrzał jej w oczy i powiedział: 'Nie, kochanie. Nic między nami nie ma. Absolutnie nic'" - wspominała Emma Forrest w książce "Twój głos w mojej głowie".
Miesiąc po premierze "Ondine", w październiku 2009 r., Alicja Bachleda-Curuś i Colin Farrell powitali na świecie syna Henry'ego Tadeusza.
"Pobrzmiewa we mnie nuta nostalgii za takim typowym samczym mężczyzną"
Alicja Bachleda-Curuś i Colin Farrell rozstali się w 2011 r. Przez całe dorosłe życie aktorkę łączono z wieloma znanymi mężczyznami, w tym z synem miliardera Jana Kulczyka, Sebastianem, poza tym z producentem filmowym Piotrem Woźniakiem-Starakiem, z liderem Zakopower Sebastianem Karpielem-Bułecką, z aktorem Mikołajem Roznerskim i z koszykarzem Marcinem Gortatem. Aktorka nie odnosi się do tych medialnych spekulacji, choć w jednym z wywiadów określiła swój męski typ.
- Wychowałam się w romantycznym przekonaniu, że mężczyzna jest tym mocniejszy, im bardziej zaopiekuje się kobietą i ją wesprze. Mimo dzisiejszej rzeczywistości, promującej model równouprawnienia, pobrzmiewa we mnie nuta nostalgii za takim typowym samczym mężczyzną. Takim, który upoluje tego bawoła i rozpali ognisko - mówiła dla Wirtualnej Polski.
Aktualnie Alicja Bachleda-Curuś mieszka w Los Angeles z pewnym szwajcarskim biznesmenem, z którym podobno zaręczyła się już w 2020 r. Razem z jego córką i swoim Heniem tworzą patchworkową rodzinę.
- Jestem w bardzo dobrym miejscu. Przede wszystkim znalazłam spokój wewnętrzny i szczęście, którego zawsze sobie życzyłam - wyznała w "Vivie!".
Odmówiła Jarmuschowi
12 maja Alicja Bachleda-Curuś skończyła 41 lat. Sporadycznie występuje w filmach, ostatnio w polskiej komedii "8 rzeczy, których nie wiecie o facetach". Ma swoich ulubionych reżyserów, ale z różnych względów nie udało się jej u nich zagrać.
- Spotkałam niedawno Wojtka Smarzowskiego. [...] Powiedział mi, że jestem za ładna do jego filmów i to nie był komplement - wspomniała w programie Kuby Wojewódzkiego.
Aktorka podziwia twórczość Larsa von Triera, ale np. rola w "Nimfomance" byłaby dla niej nie do zaakceptowania.
- Jestem trochę wstydliwa. Zdarzyło mi się robić różne rzeczy na ekranie, ale ten film przekracza moje granice. Miałam kiedyś propozycję od Jima Jarmuscha, żebym zagrała w jego filmie. Główna bohaterka przez cały film miała chodzić nago po ulicach. Świetnie nam się rozmawiało, ale to było dla mnie za dużo. Z bólem serca mu odmówiłam - zwierzyła się Wirtualnej Polsce.
Alicja Bachleda-Curuś poświęca się od kilku lat swojej drugiej pasji. W 2021 r. obroniła dyplom z historii sztuki na Uniwersytecie Kalifornijskim, a dwa lata później na Uniwersytecie Stanowym w Arizonie na tym samym kierunku.
- Studiowałam przede wszystkim dla przyjemności, bo interesuję się sztuką od dawna, ale łączyć się z tym będzie kilka przyszłych projektów - zapowiedziała w rozmowie z PAP Life.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" przestrzegamy przed wyjściem z kina za wcześnie na "Kaskaderze", mówimy, jak (nie)śmieszna jest najnowsza komedia Netfliksa "Bez lukru" oraz jaramy się Eurowizją. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: