Allison Mack przyznała, że to ona wpadła na pomysł "oznaczania" kobiet w sekcie

Aktorka jest oskarżona o handel ludźmi i współpracę z sektą. Miała werbować kobiety, które potem były zmuszane do seksu z przywódcą kultu. W opublikowanym właśnie wywiadzie zdradziła dziennikarzom więcej szczegółów.

Allison Mack przyznała, że to ona wpadła na pomysł "oznaczania" kobiet w sekcie
Źródło zdjęć: © Getty Images
Magdalena Drozdek

31.05.2018 18:07

Mack znana jest z roli w serialu "Smallville" o przygodach Clarka Kenta, nastolatka posiadającego nadludzkie zdolności. 20 kwietnia 2018 roku usłyszała zarzut pomocy w zorganizowanym handlu ludźmi. Werbowała kobiety do organizacji Nxivm. Oficjalnie to firma, w której można się samodoskonalić. W rzeczywistości jednak wciągnięte przez Allison Mack kobiety były wykorzystywane jako seksualne niewolnice. A ona czerpała z tego korzyści finansowe.

Dziennikarze ujawnili w ostatnich dniach, że wśród kobiet, które chciała zwerbować 35-latka, były gwiazdy. Jak podaje m.in. brytyjski "Daily Mail", Mack próbowała przekonać do dołączenia do "firmy" Emmę Watson i piosenkarkę Kelly Clarkson. W tym przypadku Mack zawiodła. Jednak kilkanaście innych kobiet udało jej się przekonać.

Teraz na jaw wyszło więcej szczegółów odnoszących się do roli aktorki w organizacji. Dziennikarze „New York Times Magazine” opublikowali wywiad, który przeprowadzili z Mack na kilka tygodni przed aresztowaniem. Dopiero teraz zdecydowali się pokazać go światu, by nie przeszkadzać w prowadzeniu śledztwa.

W rozmowie Mack przyznała, że „oznaczanie” kobiet było jej pomysłem. Nowe członkinie sekty musiały przejść coś na kształt rytuału. Na skórze drążono im inicjały przywódcy Nxivm, podobno także Allison Mack. Nie wszystkim wyjaśniano, co dokładnie mają na ciele.

Aktorka zapytana o to przez dziennikarzy potrafiła tylko żartować. – Tatuaże? Ludzie upijają się, tatuują sobie na kostkach różne rzeczy. Ja mam dwa i nic one nie znaczą – powiedziała. Reporterka Vanessa Grigoriadis w swoim tekście zaznaczyła, że dla wielu kobiet, które poddawały się rytuałowi, znaczył on uwolnienie się od przeszłości. Wierzyły, że po dołączeniu do sekty skończą się ich problemy.

- Niektóre z tego żartowały. Nawet jeśli płakały, gdy je oznaczano; nawet jeśli musiały mieć na sobie maski chirurgiczne, by móc oddychać przy zapachu palonej skóry, potrafiły dodać sobie otuchy. Powtarzały innym: „Tak! Musimy być silne!” - pisze Amerykanka.

Mack w wywiadzie stwierdziła, że dołączyła do sekty, bo była sfrustrowana tym, jak potoczyła się jej kariera. Dziś 35-latka jest w areszcie domowym. Może opuszczać rodzinny dom tylko na przesłuchania. Nosi specjalny nadajnik, dzięki któremu policjanci są pewni, że nie ucieknie w drodze do sądu. Na wyrok będzie musiała jeszcze poczekać. Sprawa wciąż jest w roku. Mack od początku współpracuje z policją i opowiada o tym, co działo się w sekcie. W przeciwieństwie do lidera – Keitha Raniera, który wciąż twierdzi, że nie był przywódcą sekty, a organizacji pomagającej w mentoringu.

- Kobieta, która zapraszała cię do grupy, była twoim „panem”, reprezentowała twoje sumienie, była twoim ideałem. „Pan” pomagał niewolnikom liczyć kalorie. Musiały dokonywać aktów poświęcenia, jak np. brać zimne prysznice, czy wstawać o 4 rano i stać w miejscu przez kilka godzin. Niewolnikom wmawiano, że muszą też robić różne rzeczy dla swoich panów. Przynosić kawę, doprowadzać do orgazmu – pisze w swoim tekście Grigoriadis.

Wydawałoby się, że taką historię mogą napisać tylko scenarzyści z Hollywood. A wydarzyło się to w Nowym Jorku, tuż pod okiem biznesmenów z Wall Street, gwiazd i innych znanych osób. Mack werbowała nowych członków sekty także w show-biznesie.

Nie wiadomo, czy przyznała się do handlowania żywym towarem, do sutenerstwa. Ta sprawa będzie ciągnęła się jeszcze przez kilka kolejnych tygodni. Tymczasem aktorka opowiada, że w całym tym „przedsięwzięciu” chodziło o to, by zbliżać do siebie kobiety. – Tak, by mogły ze sobą współpracować, wspierać się. By mogły przekraczać swój strach, swoje słabości. I mogły wiedzieć, że nie ważne co się dzieje, nie są same. Razem mogły pokonywać ból – mówi.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (377)