#AnatomiaWpadki: "Doktor Strange". Jak mogli to przegapić?
W oczekiwaniu na IV Fazę MCU przypominamy najlepsze filmy Marvela. "Doktor Strange" jak najbardziej się zalicza do tego grona. Choć i w tym przypadku twórcy nie uniknęli wpadki.
Film z 2017 r. w reżyserii Scotta Derricksona, do tamtej pory reżysera filmów grozy, wprowadził do MCU postać dra Stephena Strange'a. Genialnego chirurga, który w wyniku wypadku odnosi poważne kontuzje dłoni. Zrozpaczony udaje się do Katmandu, gdzie po żmudnym szkoleniu zostaje potężnym mistykiem i ostatnią nadzieją ludzkości w walce z siłami ciemności.
ZOBACZ TEŻ: Komiks - renesans gatunku
Wizualnie "Doktor Strange" to jeden z najbardziej bezkompromisowych filmów MCU. Czerpie garściami z psychodelicznej spuścizny takich rysowników jak Steve Ditko, Frank Brunner czy Paul Smith. Podobnej ekstrawagancji zabrakło nieco scenariuszowi, ale na szczęście świetnie obsadzeni aktorzy, skrzące dowcipem dialogi oraz humor sytuacyjny (także slapstick!) z powodzeniem niwelują sztampowość historii, którą widzieliśmy już wiele razy.
W tytułowego bohatera koncertowo wcielił się Benedict Cumberbatch, który jako Strange pojawił się też w "Thor: Ragnarok" i dwóch ostatnich "Avengers", gdzie odegrał niebagatelną rolę w ratowaniu uniwersum.
Wracając jednak do filmu z 2017 r. Po powtórnym seansie w oczy rzuca się kardynalny błąd scenarzystów, którego być może nie wychwyciliście. Chodzi o… maseczkę chirurgiczną.
W jednej ze scen dr Strange, przygotowuje się do operacji. Jednak maseczkę zakłada nie przed, ale dopiero po umyciu rąk. A tym samym przenosi na dłonie bakterie i zarazki. Czy tak robi światowej sławy chirurg z ego wielkości… planety Ego?
Benedict Cumberbatch powróci jako Strange w maju 2021 r. Druga część nosi tytuł "Doctor Strange in the Multiverse of Madness". Według informacji, jakie podano na Comic Conie w Santiego, film ponownie wyreżyseruje Scott Derrickson, a całość ma być utrzymana w konwencji kina grozy.
Serwis Collider właśnie podał, że wybrano też scenarzystę nadchodzącego filmu. Jest nim Jade Bartlett, obecnie jedno z najbardziej obiecujących hollywoodzkich nazwisk.
Trwa ładowanie wpisu: instagram