Magazyn WP FilmAndrea Arnold: Ameryka nie jest krajem dla ludzi, którzy nie mają szczęścia [WYWIAD]

Andrea Arnold: Ameryka nie jest krajem dla ludzi, którzy nie mają szczęścia [WYWIAD]

- Pomyślałam, że jeśli kiedykolwiek miałabym zrobić film w Ameryce, to chciałabym opowiedzieć właśnie o tych na poły bezdomnych nastolatkach, które w drodze szukają szczęścia i próbują stworzyć sobie alternatywny dom - mówi Andrea Arnold, jedna z najwybitniejszych angielskich reżyserek. Ma na koncie Oscara za krótkometrażową “Osę” i trzy nagrody w Cannes za “Red Road”, “Fish Tank” i najnowszy film “American Honey”, który wchodzi do kin 31 marca. W rozmowie z Łukaszem Knapem opowiada o swojej wielkiej podróży do Stanów Zjednoczonych i amerykańskich "jednorazówkach", nastolatkach żyjących z dnia na dzień z obwoźnej sprzedaży prenumerat gazet.

Andrea Arnold: Ameryka nie jest krajem dla ludzi, którzy nie mają szczęścia [WYWIAD]
Źródło zdjęć: © Getty Images
Łukasz Knap

Łukasz Knap: Co ciebie, rodowitą Angielkę, skusiło, żeby nakręcić film w Ameryce?
Andrea Arnold: Jako młoda dziewczyna wychowałam się na amerykańskiej kulturze. Hollywoodzkie filmy była ważną część mojego dorastania, fascynowały mnie olbrzymie Cadillaki i nigdy nie mówiłam “nie” Coca-Coli. Ale z tyłu głowy zawsze miałam świadomość, że Ameryka to wielki kraj, o którym nic nie wiem.

Bohaterowie twojego nowego filmu są rewersem amerykańskiego snu. Dzieciaki, które pokazujesz, dostały od tej “wielkiej” Ameryki kopniaka. Dlaczego zajęłaś się właśnie nimi?

- Ktoś podesłał mi link do artykułu w “New York Timesie” o dzieciakach, które jeżdżą od miasta do miasta i sprzedają prenumeraty magazynów. Chodzą po domach i tak naprawdę sprzedają ludziom siebie i swoją historię, mniejsza o to, że często kompletnie zmyśloną. Pomyślałam wtedy, że jeśli kiedykolwiek miałabym zrobić film w Ameryce, to chciałabym opowiedzieć właśnie o tych na poły bezdomnych nastolatkach, które w drodze szukają szczęścia i próbują stworzyć sobie alternatywny dom. Miałam dość wyidealizowany obraz Ameryki, ale pomyślałam, że w jakiś sposób te dzieciaki stworzyły subkulturę, która mogła zaistnieć tylko tam. Ameryka stwarza utalentowanym i pracowitym ludziom wielkie szanse, ale potrafi też naprawdę dopiec tym, którzy nie mieli łatwego startu, choćby brakiem publicznej służby zdrowia. Pomyślałam wtedy, że to nie jest kraj dla ludzi, którzy nie mają szczęścia.

Obraz
© Materiały prasowe

Od przeczytania reportażu do nakręcenia filmu jest długa droga.
- Tak, ale ten temat tak często do mnie wracał, że bardzo chciałam wsiąść do minibusa z tymi dzieciakami i spojrzeć na ten kraj z ich perspektywy. Sposób, w jaki żyły i zarabiały pieniądze, nie dawał mi spokoju i kazał zastanowić się nad Ameryką jako wielkim systemem, który odwraca się plecami od najsłabszych. Odbyłam wiele samotnych podróży, podczas których wiele nauczyłam się o tym kraju. Zrobienie tego filmu zabrało mi naprawdę dużo czasu.

Gdzie spotkałaś swoich bohaterów?

- Właściwie powinieneś zapytać, gdzie ich nie spotkałam. W najróżniejszych miejscach: na plaży, w okolicach supermarketów i na stacjach benzynowych. Niektórzy żyją tak od wielu lat. Podczas jednej podróży usłyszałam, jak ktoś mówi o nich “jednorazówki”. Oburzało mnie to. Niektórzy nazywają ich żebrakami. Ja nigdy tak o nich nie pomyślałam.

Ton twojego filmu wcale nie jest szokujący. Patrzysz na swoich bohaterów bardzo ciepło.

- Bo to są bardzo ciekawi ludzie. Przedsiębiorczy i odważni. Podziwiam ich upór, umiejętność podejmowania wysiłku i ryzyka, który łączy się z nieustannym byciem w drodze. Wszystko to chciałam pokazać w swoim filmie. Te dzieciaki wywodzą się z różnych środowisk, ale większość doświadczyła w swoim życiu czegoś bardzo złego. Ale mimo przeciwności losu nie brakuje im siły, żeby zmieniać swoje życie na lepsze, nawet jeśli z boku może się wydawać, że nie robią nic innego, tylko balangują.

Obraz
© Materiały prasowe

W swoich filmach często zatrudniasz naturszczyków. Co daje ci nieprofesjonalny aktor, czego nie może ci dać aktor przyzwyczajony do kamery?
- Dobry aktor potrafi zagrać wszystko, ale zawsze cenię sobie aktorów, których doświadczenie życiowe jest w jakiś sposób bliskie historii, którą opowiadam. Opowiadam raczej kameralne historie i zależy mi na aktorach, którzy nie mają w sobie cienia maniery, którzy nie będą musieli podejmować wysiłku, żeby odnaleźć się w moim świecie i zachowywać się autentycznie.

Obraz
© Materiały prasowe

Sashę Lane spotkałaś przypadkiem. Co miała w sobie ta dziewczyna, że postanowiłaś powierzyć jej pierwszoplanową rolę tuż przed rozpoczęciem zdjęć?
- Jest niesamowita. Odważna i bardzo mądra. Gdy ją poznałam, była w drodze do domu. Podobało mi się, że umiała o siebie zadbać, zadawała wiele pytań, wiedziałam, że dzięki temu nie wystawię jej na żadne ryzyko i nie skrzywdzę każąc grać odważne sceny, których w filmie nie brakuje.

Gdy opisujesz Sashę, mam wrażenie, że tak naprawdę mówisz o sobie.

- (śmiech) O tym nie pomyślałam. Sama nie wiem. Trudno jest mówić mi o sobie.

Jak czułaś się w czasie tej podróży, którą był ten film? To raczej nie była łatwa podróż.

- Masz rację, zdjęcia były ekstremalne, nigdy wcześniej nie zrobiłam czegoś równie trudnego. Poszliśmy na żywioł. Oczywiście staraliśmy się, żeby było bezpiecznie, żeby nikomu nie stała się krzywda w czasie zdjęć, ale nie mogłam ich mieć całkiem pod kontrolą. Większość z nich nie tylko nigdy wcześniej nie grała, ale także nigdy nie latała samolotem i nie podpisała prawdziwej umowy o pracę. To była dla nich wielka sprawa. Dzieciaki potrzebowały czasu, żeby oswoić się z kamerą, a z drugiej strony czasu było mało, bo mieliśmy ograniczony budżet. Nasza wspólna podróż nie mogła trwać w nieskończoność.

Miałaś 53 lata, gdy wsiadłaś do minibusa z tymi dzieciakami. Spędziłaś z nimi bardzo dużo czasu, nie przeszkadzała ci tak duża różnica wieku?

- Różnimy się, to jasne, ale gdybym straciła w sobie młodego ducha, czułabym, że jestem jedną nogą w grobie, a w każdym razie, gdybym go nie miała, na pewno nie robiłabym tego, co robię.

Rozmawiał Łukasz Knap

Obraz
© Materiały prasowe
Obraz
© Getty Images
Źródło artykułu:WP Film
magazynpremiumamerican honey
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (56)