Anna Seniuk: za odmowę przyszło jej słono zapłacić
04.11.2016 | aktual.: 04.11.2016 14:31
Zygmunt Hübner nazywał ją „amantką charakterystyczną” i namawiał, aby swoim postaciom nadawała rys komediowy. Krytycy zachwycali się jej ekspresją, a widzowie pokochali ją zwłaszcza za rolę Magdy Karwowskiej w „Czterdziestolatku”.
Ale Anna Seniuk nigdy nie uważała się za wielką artystkę i twierdziła, że największa przyjemność sprawia jej zajmowanie się domem.
*- Ja nie jestem aktorką, która w przerwach gotuje obiady. Ja jestem kucharką, która od czasu do czasu grywa w filmie i teatrze *– mówiła w „Wysokich Obcasach”.
To dlatego nie zabiegała o angaże, a nawet odrzuciła rolę, która mogła jej przynieść ogromną popularność. Nie wiedziała jednak, że za odmowę przyjdzie jej słono zapłacić, a ten nieprzyjemny incydent miał poważne konsekwencje, które mocno zaszkodziły jej karierze.
Wymarzona rola
W 1971 roku Anna Seniuk wzbudziła niemałą zazdrość wśród koleżanek po fachu, kiedy Jan Rybkowski zaproponował jej rolę Jagny w ekranizacji "Chłopów".
Seniuk wiedziała, że to dla niej ogromna szansa, toteż rolę chętnie przyjęła i przygotowania ruszyły pełną parą.
*- Miałam już wszystkie kostiumy uszyte na miarę, buty gotowe, do Łodzi jeździłam na przymiarki *- opowiadała w książce "Anna Seniuk. Nietypowa baba jestem".
Odrzuciła angaż
Tyle że tydzień przed rozpoczęciem zdjęć Seniuk oznajmiła, że rezygnuje z roli. Powód? 13 lutego poślubiła Macieja Małeckiego i stwierdziła, że chciałaby się nacieszyć małżeństwem.
- Pomyślałam sobie: wyszłam za mąż i chciałabym pojechać w podróż poślubną. A zdjęcia miały się zacząć 1 marca i trwać rok. Wiosna, lato, jesień, zima. Wszystkie te dni miałabym zajęte - wspominała w książce.
Zamiast więc na plan filmowy, pojechała wraz z mężem w długą i piękną podróż do Bułgarii.
„Małżeństwo nie zdarza się co dzień”
Oczywiście mało kto rozumiał decyzję Seniuk. Znajomi twierdzili nawet, że w ten sposób przekreśli swoją karierę.
Kiedy wróciła z wycieczki, nagle okazało się, że jakoś nie ma dla niej zbyt wielu propozycji. Zdziwiona aktorka posłusznie czekała na jakąś rolę, ale te nie nadchodziły. Dopiero po dwóch latach dowiedziała się dlaczego.
Wilczy bilet
Okazało się, że to wszystko sprawka Rybkowskiego, który był tak zdenerwowany zachowaniem Seniuk, że postanowił ją ukarać.
Nie da się ukryć, że miał powody. Anna Seniuk, mająca wcielać się w główną postać kobiecą, porzuciła projekt tuż przed rozpoczęciem zdjęć i musiał szybko szukać za nią zastępstwa. Ostatecznie rola przypadła Emilii Krakowskiej, która poradziła sobie doskonale. Ale z pewnością niesmak po tym całym wydarzeniu pozostał.
*- Rybkowski miał bardzo wysoką pozycję. Wpłynął na środowisko filmowe, żądając, aby mnie przez dłuższy czas nie angażować do filmów *- opowiadała Seniuk.
Milczący telefon
O tym, że jest na "cenzurowanym" Seniuk dowiedziała się właściwie przypadkiem.
*- Dostaliśmy wówczas z mężem nowe mieszkanie. Były w nim gniazdka do telefonu, ale na podłączenie linii telefonicznej czekało się kilka lat. Mieliśmy więc w domu atrapę wpiętą do gniazdka *- mówiła.
Dopiero któregoś dnia, gdy telefon zadzwonił, okazało się, że to wcale nie atrapa - po prostu wcześniej nikt nie dzwonił do Seniuk z propozycjami.
Powrót do gry
Osobą, która dzwoniła, był producent Wilhelm Hollender. To on wyjaśnił zdziwionej aktorce, że ma wilczy bilet i dlatego nikt nie chce jej angażować.
Równocześnie dodał, że chciałby jej powierzyć rolę w "Potopie", ale najpierw musiałaby zadzwonić do Gustawa Holoubka, prezesa ZASP-u, i poprosić go, by odwieszono jej karę. Aktorka, mocno zestresowana, wykonała telefon i gdy przedstawiła swoją sprawę, usłyszała:
Wreszcie oznajmił, że karę cofnięto i Seniuk może wrócić do filmu. Niedługo potem otrzymała propozycję zagrania w "Czterdziestolatku". Reszta jest historią.