Bandyta, który nie używał przemocy. Robert Redford w swojej ostatniej roli
Czy można rabować z klasą? Być złodziejem i jednocześnie dżentelmenem? Grozić komuś rewolwerem i jednocześnie być szarmanckim? Forrest Tucker przez dekady udowadniał, że tak, zostawiając swoje ofiary nie drżące ze strachu, a uśmiechnięte i oczarowane. Na ekranach kin zadebiutował film "Gentleman z rewolwerem" inspirowany życiem tej nietuzinkowej postaci.
Forrest Silva Tucker urodził się w 1920 roku w Miami. Pierwszy raz trafił do więzienia w wieku 15 lat za kradzież samochodu. W sądzie powiedział, że zrobił to, by poczuć dreszcz emocji. Gdy policjant na chwilę go rozkuł, natychmiast wziął nogi za pas. "Jak masz 15 lat, jesteś dość szybki" – wspominał w rozmowie z "New Yorkerem".
Całe życie na bakier z prawem
To była pierwsza z 18 spektakularnych ucieczek Tuckera, który w ciągu 6 dekad swojej kryminalnej kariery trafiał do więzienia regularnie. Był osadzony nawet w Alcatraz. Najbardziej znana z jego ucieczek miała miejsce w 1979 roku, gdy uciekł z więzienia stanowego w San Quentin – wraz z dwoma współwięźniami zbudował kajak i odpłynął sprzed nosa strażników.
Ulubionym zajęciem Tuckera były napady na banki. Szacuje się, że ukradł około 4 mln dolarów. Podczas napadu pokazywał rewolwer i grzecznie prosił o wydanie gotówki. Najprawdopodobniej nigdy nie użył broni. "Przemoc jest pierwszą oznaką amatorszczyzny" – mówił.
W swoich zeznaniach jego ofiary wspominały, że był niezwykle… uprzejmy. Dziękował za współpracę, życzył miłego dnia. Czuł się jak aktor na scenie – miał rolę do odegrania i zależało mu na tym, by zostawić po sobie dobre wrażenie.
Sissy Spacek i Robert Redford w filmie "Gentleman z rewolwerem"
Prywatnie Tucker był trzykrotnie żonaty. Żadna z jego żon nie wiedziała o jego kryminalnej przeszłości, zanim nie trafił po raz kolejny do więzienia. Ostatnią żonę poznał na początku lat 80. Po tym, jak został aresztowany i prawda o nim wyszła na jaw, kobieta postanowiła go wspierać. Ostatecznie Tucker został schwytany przez policję w 2000 roku po tym, jak samodzielnie obrabował 4 banki. Ostatnie lata swojego życia spędził w więzieniu. Zmarł w 2004 roku.
Chciał zostać legendą
Słynny przestępca marzył o tym, by ktoś zrobił o nim film. W latach 90. napisał dwie autobiografie. "Zadzwoniłem do sekretarki Clinta Eastwooda, ale powiedziała, że nie przeczyta mojej książki, dopóki nie będę miał swojego agenta" – wspominał w rozmowie z New Yorkerem.
"Gentleman z rewolwerem" Davida Lowery'ego powstał w 14 lat po śmierci Tuckera. Mógł być trzymającym w napięciu filmem akcji. Mógł też być mrocznym thrillerem albo przejmującym dramatem o inteligentnym człowieku uwikłanym w przestępcze życie. Ale nie jest żadnym z nich. To ciepła, zabawna, pełna uroku komedia kryminalna, którą ogląda się z prawdziwą przyjemnością.
Tom Waits w flmie "Gentleman z rewolwerem"
Urzekający
Film jest czarujący jak jego główny bohater. A to za sprawą świetnej obsady. W roli głównej i , jak zapowiada, ostatniej w jego karierze, wystąpił Robert Redford. W jego antagonistę, młodego detektywa, który za wszelką cenę chce go dorwać, wcielił się Cassey Affleck. Relacja tej dwójki nie jest jednak oczywista, a to, co ich łączy, jest bardziej złożone niż skomplikowana miłość. Sympatię Tuckera gra Sissy Spacek, która promienieje na ekranie. A w role jego kolegów po fachu wcielili się Danny Glover i Tom Waits. W takim towarzystwie nie sposób nie bawić się dobrze.
Ale dobra zabawa to nie wszystko, co dostajemy. "Gentleman z rewolwerem" to też porządna porcja wzruszeń i życiowej mądrości. Redford w najbardziej szarmancki sposób z możliwych uświadamia nam, że od naszej prawdziwej natury nie da się uciec. Ale może nie warto, nawet jeśli miałaby nas zgubić.