Berlin 1946 - stolica przestępców
W 1946 roku dochodziło w Berlinie do 240 napadów i 5 morderstw dziennie. Zasady i moralność również dostosowano do trudnych czasów i powojennych standardów. Używano nawet słowa: fringsen, oznaczającego: kraść, żeby przeżyć, pochodzącego od nazwiska kardynała Josefa Fringsa, który dał słynne błogosławieństwo tym, którzy musieli kraść, żeby nakarmić swoją rodzinę. Wraz z odbudową stolicy trwała epoka wielkich kradzieży i oszustw.
W Berlinie kradli wszyscy i wszędzie z dwóch powodów: z chęci wzbogacenia się i z głodu. Statystyczny mieszkaniec Berlina miał bowiem wówczas kilka kilogramów niedowagi. Zapasy posłużyły rosyjskim wojskom i złodziejom a system kartek żywnościowych był żałosny - najniższy przydział dla osób starszych i gospodyń domowych określano mianem: Friedhofskarte - cmentarnych biletów.
W tej rzeczywistości pojawia się autentyczna postać chłopaka, który chciał być jak amerykański Al Capone. Werner Gladow miał dużo chłopięcego uroku i tendencje do autokreacji tak, jakby przeczuwał, że kiedyś stanie się pierwowzorem filmowego bohatera. Istniejący w rzeczywistości mężczyzna mógł stanowić inspirację do powstania postaci „Engelmachera” w nowym serialu CANAL+ „Pokonani”. Mimo, że ekranowy bohater jest o wiele starszy a tajemniczość jego losów nie pozwala na odnalezienie większych podobieństw to z pewnością odziedziczył po pierwowzorze nazwisko. Oraz pociąg do wyjątkowo brudnych interesów.
Serial "POKONANI": wywiad z Sebastianem Kochem
W 1946 rynku, szesnastoletni chłopak pracował jako czarnorynkowy handlarz przy Alexanderplatz i tu za ten proceder został aresztowany. Podczas odbywania kary spotkał Wernera Papke, który na granicy sektora rosyjskiego pomógł mu ukraść ponad 20 sztuk broni policyjnej. Gladow zebrał wokół siebie grupę młodych ludzi. Kumple nazywali go doktorem, ponieważ twierdził, ze przez kilka semestrów studiował medycynę. W ówczesnym Berlinie każdy mógł być każdym a dociekliwość była niebezpieczna. „Doktor” zaczął naśladować swojego idola Ala Capone, nosząc szyte na miarę czarne garnitury i buty oraz białe krawaty. „Białe krawaty” były znakiem rozpoznawczym gangu, który wziął od nich nazwę.
Policja wschodnia i zachodnia prawie nie współpracowały, więc łatwo było prysnąć na druga stronę po popełnieniu przestępstwa. Ułatwiała to gangowi także sympatia miejscowych, bowiem spośród nich rekrutowano kolejnych członków a przy napadach nikogo nie zabijano. Gladow był inteligentny i dowcipny: zaczął organizować swoje napady jak show pod kątem mediów i ku uciesze gawiedzi. Zostawiał na miejscu przestępstwa zabawne „wizytówki”, np.: „Dziś ukradliśmy tylko budyń z parapetu”. Gangsterzy zaczęli jednak w końcu zabijać i stracili przychylność zwykłych ludzi.
Ich proces był transmitowany przez radio i nagrywany kamerami, a potem pokazywany w kronikach filmowych. 11 listopada 1950 r. Werner Gladow, w wieku 18 lat, został ścięty. Nie udało się to za pierwszym ani drugim opuszczeniem gilotyny, a każdej następnej próbie towarzyszył rozpaczliwy krzyk chłopaka. Po wykonaniu wyroku kat zemdlał.
Był to proces na pokaz: nieudolne władze chciały udowodnić swoją skuteczność. Kolejne audyty obnażały bowiem coraz większy bałagan wojskowej administracji. Pod koniec roku 1946 z zarekwirowanych cywilom 5000 pojazdów doliczono się 1500. 3,5 tys. czyli ekwipunek dla kilku dywizji, obrotni wojskowi upłynnili na czarnym rynku. Wizja szybkiego wzbogacenia na niewyobrażalną wcześniej skalę tłumiła w ludziach poczucie przyzwoitości.
"ENGELMACHER" GLADOW - postać w serialu
Gladow (w tej roli Sebastian Koch) to Al Capone powojennego Berlina. Zajmuje się porwaniami, zabójstwami na zlecenie i prostytucją. Do swojej mrocznej działalności zwerbował ponad siedemdziesiąt osób, z czego większość stanowią kobiety. Jest brutalny, wybitnie inteligentny i bardzo niebezpieczny. Nikt nie zna jego przeszłości, co jednocześnie tworzy jego legendę. Ulica zna go jako „Engelmachera” czyli „fabrykanta aniołków”. Gladow przed wojną był lekarzem ginekologiem, dlatego teraz może pomagać kobietom w trudnych sytuacjach. Każdy jego gest wsparcia ma jednak swoją cenę.
Historia "Pokonanych", nowego serialu CANAL+, rozgrywa się latem 1946 roku w zniszczonym Berlinie. Mieście, w którym nie ma już instytucji. Nie ma porządku. Nie ma praw. Berlin to dżungla, w której nikomu nie można ufać i nie istnieją już żadne świętości. To miasto, w którym przemoc stała się normą. Każdy jest przestępcą lub ocalałym — a niejednokrotnie pełni obie role. W powojennym Berlinie każdy skrywa tajemnice, najczęściej te mroczne. Tam, gdzie nie ma prawa, zostają tylko wybory moralne. Sprawiedliwość nie jest absolutna. Berlin to klucz do nowej Europy — ten, kto sprawuje nad nim kontrolę, będzie miał władzę w przyszłości. Alianci wiedzą, że miasto musi być odbudowane, ale wśród nich pojawiają się głosy, że Niemcy powinni tkwić w tym czyśćcu.
„POKONANI” - Amerykański gliniarz, Max McLaughlin (Taylor Kitsch) przybywa latem 1946 roku do zniszczonej stolicy pokonanych Niemiec. Ma wspierać tworzenie policyjnych struktur w mieście bezprawia i chaosu. W zadaniu pomaga mu lokalna policjantka Elsie Garten (Nina Hoss). Na ich celowniku znajduje się przestępca o pseudonimie Engelmacher (Sebastian Koch) – Al Capone powojennego Berlina. Max poszukuje także swojego zaginionego po wojnie brata Moritza (Logan Marshall-Green), który realizuje samozwańczą misję, związaną z ukrywającymi się nazistami. Wsparciem dla Maxa, ma być stacjonujący w Berlinie konsul, Tom Franklin (Michael C. Hall).
"POKONANI" („The Defeated”) w reżyserii Björna Steina i Månsa Mårlinda („Most nad Sundem”) to nowa, ośmioodcinkowa koprodukcja CANAL+ Polska. W głównej obsadzie serialu znaleźli się między innymi: Taylor Kitsch („Detektyw”), Michael C. Hall („Dexter”), Nina Hoss („Kobieta w Berlinie”), Logan Marshall-Green („Prometeusz”), Tuppence Middleton („Downton Abbey”) oraz Sebastian Koch („Homeland”). Serial można oglądać w każdy piątek o godz. 21:00 na kanale CANAL+ PREMIUM oraz od rana w nowej usłudze CANAL+ „Telewizja przez internet”.
WP Film na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski