#Bohaterki. Lena Góra dla WP: "Wstydzenie się to kajdany, które sami sobie nakładamy"

- Wstydziłam się nie tylko za mamę, która bywała w różnych stanach z epizodami w szpitalach psychiatrycznych, ale i za jej pijanych braci, którzy śpiewali na ławce pod blokiem, a ja udawałam, że ich nie znam. Kiedy zrozumiałam, że wstydzenie się za rodzinę jest absurdalne, uwolniłam się i poczułam, że to bardzo ważne, aby o tym opowiedzieć - mówi WP Lena Góra, która w filmie "Imago" zagrała własną matkę.

Lena Góra ze Srebrnymi Lwami na film "Imago" na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
Lena Góra ze Srebrnymi Lwami na film "Imago" na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
Źródło zdjęć: © AKPA | AKPA

Oto #HIT2023. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.

Marta Ossowska, Wirtualna Polska: Wcielenie się przed kamerami w postać twojej mamy było dla ciebie najtrudniejszym dotychczas wyzwaniem aktorskim, a może przyszło ci zupełnie naturalnie?

Lena Góra, aktorka i współscenarzystka "Imago": Ani to, ani to. Długo pracowałam nad scenariuszem "Imago", więc gdy z Olgą Chajdas zdecydowałyśmy, że to ja zagram Elę, musiałam tasakiem odciąć wszystkie Leny, które były związane z tym projektem, zanim weszłam na plan. Starałam się podejść do tego zadania w sposób kliniczny, że to czysta postać stworzona na papierze. Ale oczywiście nie było to do końca możliwe, chodzi przecież o moją mamę. Gdy patrzę na swoje dłonie, widzę jej dłonie. Gdy jestem zmęczona i spojrzę w lustro, widzę jakby ją. Trudno, aby ta gra nie stała się trochę psychodeliczna.

Udało ci się zachować balans?

Kiedy byłam w stanie być silniejsza niż jakiś mistycyzm, który wdał się w tę całą sprawę, wtedy to była po prostu rola do zagrania.

Zwiastun filmu "IMAGO" reż. Olga Chajdas

Gdy innym okiem zobaczyłam postać Eli, to skumałam, dlaczego była przerażona, gdy zaszła w ciążę, a mimo to dalej chlała i ćpała. Skumałam, że w psychiatryku było jej fajniej niż na imprezach. Skumałam, że wychodząc z takiej rodziny, była właśnie taka, a nie inna. Gdyby wszyscy potrafili spojrzeć na swoją mamę i swojego tatę jak na zwykłych ludzi, a nie osoby, które powinny zachowywać się w określony przez społeczeństwo sposób, bo jak nie to są potworami, to zadziałyby się niesamowite rzeczy.

A jak wychodzi się z tak trudnej roli?

Trzymam się rytuałów, często po roli ścinam włosy, wymieniam garderobę, przeprowadzam się. W tym przypadku też przeszłam szereg fizycznych zmian, ale stało się coś jeszcze.

Co takiego?

Doszło totalne odpuszczenie mojej walki z cieniem, z przeszłością. Gdy skończyłam pracę nad filmem, przekazałam go odbiorcom, to przestała być historia mojej rodziny. Odcięłam pępowinę, która wciąż łączyła mnie z matką.

Masz poczucie, że zamknęłaś jakiś etap relacji z mamą?

Zaszło domknięcie, chociaż to nie to było moim celem. Chciałam zająć się tematem wstydu, który ogromnie rozwala ludziom życia. Bo wstydzenie się to kajdany, które sami sobie nakładamy. Zwłaszcza, gdy wstydzimy się za swoją rodzinę. W moim przypadku wstydziłam się nie tylko za mamę, która bywała w różnych stanach z epizodami w szpitalach psychiatrycznych, ale i za jej pijanych braci, którzy śpiewali na ławce pod blokiem, a ja udawałam, że ich nie znam. Kiedy zrozumiałam, że wstydzenie się za rodzinę jest absurdalne, uwolniłam się i poczułam, że to bardzo ważne, aby o tym opowiedzieć. I to nie jako jakąś wymyśloną bajkę. Pomyślałam, że gdy sama rozbiorę się emocjonalnie i pokażę: "zobaczcie, z tego jestem i to jest ok", to być może poruszę jakąś zmianę u kogoś, kto ten film obejrzy.

Ale nie tylko praca nad tym filmem uwolniła cię od wstydu.

Zmiana zajęła mi lata ciężkiej pracy nad sobą. Mieszkając w Nowym Jorku i Los Angeles poznałam masę świetnych artystów: im ktoś dziwniejszy, tym fajniejszy. Ale powroty do Polski wciąż zderzały mnie ze wstydem, który jest powszechnie obecny w naszym społeczeństwie. Boimy się wychylać, boimy się być ocenieni i wykluczeni przez innych. Nawet ubranie się inaczej niż inni potrafi wywołać lęk, bo przecież ktoś może się krzywo spojrzeć. Dopiero, gdy przejrzymy się w lustrze ze swoim wstydem, mamy szansę przestać być szarym społeczeństwem.

Ela Góra w latach 80.
Ela Góra w latach 80.© Archiwum prywatne Leny Góry

Jak twoi bliscy zareagowali na informację, że staną się bohaterami filmu?

Moi rodzice w niesamowity sposób podchodzą do sztuki i "Imago" traktują jako osobny byt pochodzący od artysty. Więc nie mieli problemu, by wyrazić zgodę na film.

A pozostali członkowie rodziny?

Im przyszło to troche trudniej.

Widzieli już "Imago"?

Nie, nie czytali nawet scenariusza. Wszyscy mają przyjechać na galowy pokaz na festiwalu w Gdyni. Rodzina, trójmiejscy artyści i muzycy, moj ojciec, no i Ela... Przejmujemy się z Andrzejem Smolikiem, który stworzył muzykę do filmu, żeby "nie było lipy" przed tymi wszystkimi trójmiejskimi punkami.

Ela Góra z zespołem Pancerne Rowery
Ela Góra z zespołem Pancerne Rowery© Licencjodawca

Obawiasz się reakcji bliskich?

Czuję, że nikogo ten film nie zaboli, ani nie obrazi. Mam nadzieję, że zrozumieją, że ta produkcja nie jest dla nich, nie chodzi tu o naszą historię, i że ma służyć innym, widzom.

Myślisz, że dla twojej mamy będzie to tak proste do rozgraniczenia?

Ona od siedmiu lat żyje w lesie, z dala od ludzi. Ogromnie stresuję się, jak odnajdzie się w tym tłumie w Teatrze Muzycznym pośród setek widzów, dawnych znajomych. Ale wiem, że wszyscy oni są bardzo świadomi i na pewno uszanują jej prywatność.

A jeśli Ela jednak nie przyjedzie na pokaz, będziesz zawiedziona?

Chciałabym powiedzieć, że nie. Dość wcześnie przejęłam funkcję bycia mamą, bo ona była taka krucha. Przez połowę życia moim celem było zaopiekowanie się nią. Ale już nie jestem strażnikiem mojej mamy. Świadomość, że czasami nie uda ci się pomóc twoim rodzicom, a nawet że nie powinieneś tego robić, jest bardzo ważna.

[Ela Góra zjawiła się na wspomnianym pokazie - przyp.red]

Ekipa filmu "Imago" na festiwalu w Gdyni. Druga po lewej Ela Góra
Ekipa filmu "Imago" na festiwalu w Gdyni. Druga po lewej Ela Góra© AKPA | AKPA

Praca nad filmem was zbliżyła?

W końcu zaczęłyśmy się z moją mamą lubić. Dzięki bardzo uważnej pracy nad sobą można odciąć tą nieświadomą potrzebę bycia zaopiekowanym przez rodzica czy przejęcia opieki nad nim. Dopiero, gdy spojrzysz na niego z myślą "nic od ciebie nie potrzebuję", wasza relacja nabierze innego wymiaru. Zresztą jak każda.

Na ile ważne dla ciebie i Olgi Chajdas było podjęcie tematu macierzyństwa? Bo dla niektórych widzów wasz film opowiada o tym, jak zostanie matką naturalnie wymusza pewne zmiany w życiu.

Dla mnie "Imago" nie jest o macierzyństwie, ale oczywiście każdy ma prawo widzieć w tym filmie swoje rzeczy. Dla mnie jest raczej o tym, że jako społeczeństwo mamy totalną potrzebę oceniania, nakładania łatek, określania wszystkich cały czas. Ten jest bezpieczny, a ten obcy, ten normalny, a ten szalony. Gdyby Ela malowała swoje kółka na ścianach nie w mieszkaniu w bloku, a w galerii sztuki w Berlinie byłaby artystką, a nie wariatką. Wszystko zależy od przyjętych przez nas ram pojmowania świata i perspektywy. A o jakich zmianach mówisz?

O tym, czy Ela "znormalniała" po urodzeniu dziecka. W końcu wzięła z twoim tatą ślub, zamieszkali razem na swoim.

Ciekawe.

Nie zgadzasz się z tą opinią?

Totalnie nie. Ona po prostu próbuje po swojemu zrozumieć to dziecko. Gdy ono krzyczy, ona krzyczy razem z nim. Rozmawia z nim jak z dorosłym człowiekiem, potrafi rzucić tekstem do małej Leny "jesteś nudna". Ela marzy o tym, żeby inni przestali próbować ją zmienić, zaakceptowali i pozwolili być jaka jest. To, czego nie udało jej się osiągnąć w relacji ze swoją matką szuka w relacji z własną córką. Żeby po prostu się zakumplowały.

Lena Góra
Lena Góra© AKPA | AKPA

Ale rozumiesz, że w postrzeganiu większości społeczeństwa relacja matka-córka nie powinna mieć charakteru kumpelskiego? W figurze rodzica dziecko wciąż chce widzieć autorytet, osobę wszechmocną.

Przyszłam na świat razem z wielkimi zmianami i wolnymi wyborami. I o tym też jest nasz film. Można wybrać, jakim się jest człowiekiem, jaką się tworzy relacje. Pewnie pod tą rozmową pojawią się komentarze, w których odbiorcy będą krzyczeć o tym, jakie są wzorce, jak powinna się zachowywać matka i córka. Niech sobie tak piszą, ale przecież wiemy, że to nie działa tak, że kobieta zawsze porzuca wszystko, co dla niej fajne i staje się niewolnikiem cudzych oczekiwań. Nikt nie rodzi się idealną matką. Za macierzyństwo nie dostaje się dyplomów i medali.

Lęk przed innością przejmuje nad nami stery?

Dziś bardzo to widzimy na granicy, gdzie dochodzi do styku jednych norm społecznych z drugimi i ktoś uznaje, że "obcy" do nas nie pasuje. Jaka szkoda, że to myślenie wciąż wygrywa, bo generuje taką skalę nienawiści, że wielu boi się odstawać i wychylać z grupy. A to zaczyna się niestety już w naszych domach.

Gdy ciebie ktoś wytyka palcami, to wciąż cię to dotyka?

Pewnie, cały czas. Zawsze mnie to smuci, chociaż zdaje sobie sprawę, że nie jestem od tego, by zadowalać innych. W głębi serca wiem, że to co robię, jest ważne i potrzebne. Mam nadzieję, że moje filmy niektórych otworzą na inne spojrzenie. Zastanowią się nad tym, jak oceniają innych, bo być może robią to ze strachu, żeby sami nie zostali wykluczeni. Wiec wykluczają innych. Przecież w grupie raźniej. Ah ten strach. A ja strachowi mówię jedno: wypie...lać.

Marta Ossowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Gośćmi najnowszego odcinka "Clickbaitu" są Kamila Urzędowska (pięknie malowana Jagna z "Chłopów") oraz Jan Kidawa-Błoński (reżyser sequela kultowej "Różyczki"). Na tapet wzięliśmy też: "Kosa", "Horror Story", "Imago", "Freestyle", "Święto ognia""Tyle co nic", czyli najciekawsze filmy 48. festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Źródło artykułu:bohaterki
#Bohaterkifilmfestiwal filmowy w gdyni
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (47)