Box office USA: terroryzm w Hollywood [PODSUMOWANIE]
W Hollywood nie ma tematów tabu. Chyba każde ważne i głośne wydarzenie w Ameryce prędzej czy później musi zostać opowiedziane przez filmowców. Podczas minionego weekendu do kin trafił właśnie taki film - thriller o zamachu terrorystycznym w Bostonie.
W spokojniejszych czasach terroryści na dużym ekranie pojawiali się głównie w rozrywkowych, komercyjnych superprodukcjach. Największych hollywoodzkim pogromcą terrorystów był swego czasu Harrison Ford, który zmagał się z nimi w kilku głośnych tytułach. Pamiętamy go z „Czasu patriotów” (1992), „Zdrady” (1997) czy „Air Force One” (1997). Przeciwników miał w tych filmach nie byle jakich, bo Seana Beana, Brada Pitta czy Gary'ego Oldmana. Jak łatwo zauważyć, w latach 90. terroryści mieli twarz wielkich gwiazd dużego ekranu. Spośród filmowców, którzy w swoich produkcjach sięgnęli po temat terroryzmu, największy komercyjny sukces odniósł James Cameron. Sensacyjna komedia „Prawdziwe kłamstwa” (Złoty Glob dla Jamie Lee Curtis za najlepszą rolę w komedii lub musicalu) znalazła się w pierwszej trójce najpopularniejszych tytułów 1994 roku. Biorąc pod uwagę inflację film z Arnoldem Schwarzeneggerem na całym świecie zarobił blisko 800 milionów dolarów.
Warto dodać, że wspomniany Schwarzenegger kilka lat później stał się pierwszą hollywoodzką ofiarą terroryzmu. Na kilkanaście dni przed premierą sensacyjnego dramatu „Na własną rękę” doszło do ataku na World Trade Center, który, przynajmniej na pewien czas, diametralnie zmienił podejście hollywoodzkich wytwórni do tematu. Najpierw zaczęto unikać terroryzmu w filmach, a później traktować go dużo bardziej poważnie niż w latach 90. Najlepszym tego przykładem jest zawodowa biografia Schwarzeneggera. Kilka miesięcy po tragedii w Nowym Jorku „Na własną rękę” w końcu trafiło do kin, ale bez kampanii marketingowej sprzedało się słabo, zaś James Cameron odwołał prace nad drugą częścią „Prawdziwym kłamstw”, oświadczając, że po 11 września nie powinno się robić rozrywkowych filmów z terrorystami w rolach głównych.
Pojawiły się natomiast filmy, które opisywały wydarzenia i dramaty ludzi, ofiar lub świadków zamachów. Wielkie wrażenie robił „Lot 93” w reżyserii Paula Greengrasa, „Monachium” Stevena Spielberga czy „Wróg numer jeden” Kathryn Bigelow.
Podczas minionego weekendu do szerokiej dystrybucji trafił kolejny tego typu tytuł, czyli „Patriots Day”. Dramat podejmuje temat terrorystycznego zamachu w Bostonie, który miał miejsce 15 kwietnia 2013 roku. Jednak mimo dobrych recenzji, Petera Berga za kamerą oraz Marka Wahlberga w głównej roli (przed czterema laty duet ten stworzył przebój „Ocalony” – obraz także oparty na faktach i powiązany z terroryzmem) „Patriots Day” sprzedaje się znacznie poniżej oczekiwań. Podczas minionego weekendu dramat zarobił w amerykańskich kinach* jedynie 12 milionów dolarów.* To wynik, który pozwolił zająć w tym tygodniu dopiero szóste miejsce. A miał być to tytuł na miarę pozycji lidera.
Tymczasem niespodziewanie, żeby nie powiedzieć sensacyjnie, pierwszą pozycję na liście kinowych przebojów w Stanach Zjednoczonych obroniły „Ukryte działania”. Wielką niespodziankę dramat o pierwszych afroamerykańskich kobietach naukowcach zatrudnionych w NASA sprawił już przed tygodniem, kiedy to zepchnął z pierwszego miejsca „Gwiezdne wojny”. Podczas minionego weekendu „Ukryte działania” zanotowały jedynie 10 proc. spadek popularności, dzięki czemu na jego konto wpłynęło 20,5 miliona dolarów. Tym sposobem produkcja, której budżet sięgnął jedynie 25 milionów dolarów, w amerykańskich kinach zebrała już 54,8 miliona dolarów i wszystko wskazuje na to, że wpływy sięgną stumilionowego pułapu.
Natomiast na drugą pozycję awansował musical „La La Land". Ponad czterdziestoprocentowy wzrost popularności i 14,5 miliona dolarów wpływów to efekt siedmiu Złotych Globów. W rywalizacji o Oscary nie będzie jednak już tak łatwo. „La La Land” większość statuetek otrzymał bowiem w kategorii musical lub komedia. Niemniej, film z Ryanem Goslingiem i Emmą Stone jest obecnie największym faworytem w walce o nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej. Na dodatek musical zarobi w kinach ogromne pieniądze. W tej chwili na jego koncie znajduje się już 74,1 miliona dolarów.
Na czwartej pozycji sklasyfikowany został „Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie” (13,8 miliona dolarów). W końcu oficjalnie można już powiedzieć, że spin-off słynnej serii George’a Lucasa jest największych przebojem w amerykańskich kinach pośród filmów wprowadzonych do kin w 2016 roku. Po minionym weekendzie na jego koncie znajduje się 498,9 miliona dolarów.
Pierwszą piątkę zamyka dzisiaj „The Bye Bye Man”. Film grozy z Faye Dunaway i Carrie-Ann Moss. Nowość na starcie zarobiła 13,4 miliona dolarów. Bardzo solidny wynik, biorąc pod uwagę niewielki budżet* (7,4 miliona dolarów). *
Klęską poniosła natomiast młodzieżowa produkcja „Monster Trucks”, która przy 125 milionach dolarów budżetu w czasie premierowego weekendu zarobiła jedynie 10,5 miliona dolarów (siódma pozycja). Słabo sprzedaje się także sensacyjny dramat „Sleepless” – na starcie 8,5 miliona dolarów (ósma pozycja) przy 35 milionach dolarów budżetu - oraz autorski film Bena Afflecka „Nocne życie” – tylko 5,4 miliona dolarów.
Premiery następnego tygodnia: „xXx: Reaktywacja” – Vin Diesel powraca do roli sprzed 15 lat; „Split” – mroczny thriller w reżyserii M. Night Shyamalana; „20th Century Women” – komediodramat z Annette Bening (dwie nominacje do Złotego Globu); „McImperium” – historia powstania słynnej sieci restauracji.
Piotr Kaminsky