Bożena Janicka: Dziennik zakrapiany winem

Obraz

Tytuł filmu zapowiada, że będzie na ekranie dużo alkoholu – i jest. Taki czas: rok 1960, „zimna wojna” zbliża się do momentu, kiedy o mało nie przekształciła się w gorącą. Takie miejsce: Portoryko, dla Amerykanów, którzy przyjechali tu nie dla milionowych interesów, lecz po prostu tutaj pracują – zsyłka, koniec trasy. Taki zawód: dziennikarze, ale nie ci z wielkich gazet, lecz z miejscowej, o której nawet redaktor naczelny mówi, że nie zalicza się do jej wielbicieli. Jednak to nie alkohol stanowi główny temat filmu. Musiałby być wtedy dramatem, a jest prawie komedią, z dodatkiem kilku określeń: realistyczno-surrealistyczno-satyryczną. Zresztą to też nie do końca pasuje.

Film powstał na podstawie książki Huntera S. Thompsona, autor napisał „Dziennik rumowy”, kiedy miał 21 lat. Przebywał wtedy w Portoryko i podobnie jak jego bohater zaczynał dopiero pisać. Lecz w tej książce była już zapowiedź wszystkiego, co miało z niego uczynić w przyszłości znakomitego dziennikarza i autora powieści, a także ikonę kontrkultury następnej dekady.

Jesteśmy więc w Portoryko, w roku 1960. Młody kandydat na pisarza, Paul Kemp – na ekranie Johnny Depp, w rzeczywistości (albo bardzo blisko) młody Hunter S. Thompson – przyjeżdża do San Juan, żeby podjąć pracę w miejscowej gazecie. Ciężko skacowany i równie ciężko załgany; pochwalił się np. w swojej ofercie płynną znajomością języka hiszpańskiego, którego nie zna ani w ząb. Rok pobytu na wyspie zaoferuje mu – a może jeszcze bardziej widzom – mnóstwo atrakcji, idealnie nadającej się do kina.

A więc ocean, tropikalna przyroda, widowiskowe walki kogutów, miejscowy karnawał, seans u czarownicy wudu, eksperyment z tajemniczym narkotykiem (pejotl?), pokusy w postaci milionerskiego superdomu (salon otwiera się wprost na plażę i ocean), supersamochodu (Cravy Corvette z roku 1959) i superpiękności. W tej własności milionera Kemp natychmiast się zakochał, i to w taki sposób, jak pokazano by w filmie z tamtej epoki. Zamiast dosłownego, trywialnego seksu – „prąd pożądania, tym potężniejszy, im bardziej mitygowany” (to cytat z zupełnie innej książki).

Lecz – o dziwo - te atrakcje nie robią wrażenia typowo hollywoodzkich bonusów. Także dzięki zdumiewającemu pomysłowi autora zdjęć, którym jest Polak, Dariusz Wolski. Film kręcono odpowiednią kamerą na taśmie 16 mm, częściowo z ręki; nawet dźwięk nagrywano wyłącznie w plenerach. Słowem nie tyle stylizacja na kino tamtej epoki, ile coś z jego ducha - swoistej solidności, przeciwieństwa tandety. Film pachnie tamtym czasem, lecz wygląda na to, że po pół wieku, zmieniło się wszystko - i pozostało takie samo. To właśnie jest w „Dzienniku zakrapianym rumem” nie mniej ciekawe od bonusów.

Gazeta, w której Kemp się zatrudnił walczy o przetrwanie. Nakład spada, pismo utrzymuje się z reklam, siedzi w kieszeni banku. Redaktor naczelny, któremu też kiedyś marzyła się „niezłomność i humanizm”, poleca Kempowi zmienić jego tekst – dziesięciopunktową wyliczankę „Czego nie lubię w Portoryko” na „Co lubię w Portoryko” i tłumaczy mu, dlaczego tak trzeba. „- Nie po to hydraulik ze Stanów przyjeżdża tu za swoje dolary, by czytać, że upadają plantacje trzciny cukrowej”. A inni turyści ze Stanów, tzw. tłuste zady (tak ich nazywa kumpel Kempa, fotograf z gazety) wiedzą dokładnie, co im się tu podoba: kasyno i sklepy bezcłowe.

Dziennikarz w Portoryko może jednak spełnić swój „amerykański sen” również tutaj jeśli przejdzie na drugą stronę. Na jednej z wysepek mają stanąć wielkie hotele, Kemp otrzymał intratną propozycję przekonania czytelników do „odpowiedniego punktu widzenia”. Rzecz w tym, że ziemię pod budowę zdobędzie się „sposobem”. – Ale czy to legalne? – pyta Kemp. – Udam, że nie słyszałem pytania – odpowiada jeden z przedstawicieli owego biznesu.

To nie jest kryminał, nie będzie więc dalszego ciągu w rodzaju „dziennikarz zdemaskował” itd. Chciał zresztą, ale gazetę zamknięto. Kemp po tej próbie przejścia na drugą stronę zawrócił. Pobyt na wyspie pozwolił mu uporządkować swoje myślenie o świecie i odnaleźć sposób, w jaki chce o tym pisać. Wywiózł z Portoryko dwa wnioski: że „istnieje ścisły związek między dziećmi, wygrzebującymi jedzenie ze śmietników i błyszczącymi szyldami na drzwiach banków” oraz że „nie istnieje nic takiego, jak amerykański sen, jest tylko śmierdząca kałuża chciwości, rozlewająca się na cały świat”.

Gdyby nie było w zakończeniu filmu planszy, że film jest hołdem dla Huntera S.Thompsona, wnioski, jakie Paul Kemp wywozi z wyspy, byłyby może jak na tę postać za duże; ale plansza jest.

A swoją drogą dobrze, że na Karaibach pije się rum, alkohol otoczony mgiełką romantyzmu. Gdyby to musiał być np. „Dziennik zakrapiany wódką” – brzmiało by to jednak mniej elegancko.

Wybrane dla Ciebie
"Gniew ludu". 7 milionów osób. Protesty w całych Stanach Zjednoczonych
"Gniew ludu". 7 milionów osób. Protesty w całych Stanach Zjednoczonych
Dzieci Hackmana niewspomniane w testamencie. Majątek gwiazdora idzie pod młotek
Dzieci Hackmana niewspomniane w testamencie. Majątek gwiazdora idzie pod młotek
Podbija Polskę i świat. "Przerażający i nieprzewidywalny"
Podbija Polskę i świat. "Przerażający i nieprzewidywalny"
Gwiazdor "Stranger Things" był ciągle pytany o orientację. Miał 12 lat
Gwiazdor "Stranger Things" był ciągle pytany o orientację. Miał 12 lat
Po 50 latach zorientował się, że popełnił błąd. Internet nie zostawia na Pacino suchej nitki
Po 50 latach zorientował się, że popełnił błąd. Internet nie zostawia na Pacino suchej nitki
Oto nowy Rocky. Jest o ponad 50 lat młodszy od Stallone'a
Oto nowy Rocky. Jest o ponad 50 lat młodszy od Stallone'a
"Fantastyczny". Nowa wersja hitu z lat 80. W PRL kultowy film wideo
"Fantastyczny". Nowa wersja hitu z lat 80. W PRL kultowy film wideo
Najdłuższe samobójstwo w historii Hollywood. Życie Montgomery’ego Clifta poraża tragizmem
Najdłuższe samobójstwo w historii Hollywood. Życie Montgomery’ego Clifta poraża tragizmem
Program TV. Polska komedia, która zawojowała kina, teraz do zobaczenia w domu
Program TV. Polska komedia, która zawojowała kina, teraz do zobaczenia w domu
Premiery w październiku 2025. "Historia Eda Geina" ma konkurencję, idzie "Potwór z Florencji"
Premiery w październiku 2025. "Historia Eda Geina" ma konkurencję, idzie "Potwór z Florencji"
Numer jeden w Polsce. Pentagon uderza w przebój Netfliksa
Numer jeden w Polsce. Pentagon uderza w przebój Netfliksa
Zabił Polkę na oczach męża. Przeraża, co potem opowiadał w więzieniu
Zabił Polkę na oczach męża. Przeraża, co potem opowiadał w więzieniu