Brendan Fraser już tak nie wygląda. Po przystojniaku nie ma śladu
Pamiętacie szczupłego Ricka z "Mumii" albo umięśnionego "George'a prosto z drzewa"? W obu wcielał się Brendan Fraser, który jeszcze kilkanaście lat temu mógł uchodzić za jednego z najprzystojniejszych amerykańskich aktorów. Ale to już zamierzchła historia.
Fraser pojawił się niedawno na premierze filmu "No Sudden Move" w Nowym Jorku. Nie przypominał siebie samego sprzed lat, choć dla wiernych fanów jego przemiana nie była wstrząsająca. Gwiazdor od lat tył. Teraz, po tym jak wcielił się w mężczyznę ważącego ponad 270 kg, na czerwonym dywanie prezentował niezbyt zdrową sylwetkę. Na dodatek gwiazdorowi, który słynął z hollywoodzkiego uśmiechu i bujnej czupryny, mocno przerzedziły się włosy. Czas odcisnął na aktorze swoje piętno.
I owszem, dawny przystojniak musiał nabrać kilogramów do roli w "The Whale", ale to nie wszystko. Wizerunku Brendana nie sposób tłumaczyć jedynie oddaniem pracy, co by zasługiwało na uznanie, bowiem aktor od dawna przybierał na wadze.
Jego przemianę można było oglądać w kolejnych filmach i serialach. 52-latek przeszedł ogromną metamorfozę w zaledwie kilka lat. W 2014 r. na czerwonym dywanie wyglądał bowiem doskonale.
Fakt, że Fraser tak mocno się zmienił, robi wrażenie, ponieważ czołowe gwiazdy ekranu przyzwyczaiły nas do jednego - że się nie starzeją, nie tyją, a nagłe zmiany w ich wyglądzie wynikają z tego, że akurat "poszły pod nóż".
Co ciekawe, Elizabeth Hurley, z którą Fraser grał w filmie "Zakręcony" ponad 20 lat temu, doskonale wpisuje się w celebrycki kanon - jest tak samo piękna i promienna jak przed dwiema dekadami.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Frasera, o którym mówi się jako o zapomnianej gwieździe lat 90., możecie kojarzyć z takich produkcji jak "Jaskiniowiec z Kalifornii", "Atomowy amant", "George prosto z drzewa", seria "Mumia", a ostatnio "Doom Patrol" czy "The Affair".