Magazyn WP Film"Chcę, byście się bali" – rozmowa z reżyserem horroru "To przychodzi po zmroku"

"Chcę, byście się bali" – rozmowa z reżyserem horroru "To przychodzi po zmroku"

Trey Edward Shults zachwycił świat filmu w 2016 roku swoim debiutem "Krisha", a teraz zbiera znakomite recenzje za horror "To przychodzi po zmroku", który już w ten piątek zagości na ekranach polskich kin. Reżyser opowiada o swoich inspiracjach, lękach i o tym, co nas czeka w przyszłości.

"Chcę, byście się bali" – rozmowa z reżyserem horroru "To przychodzi po zmroku"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

04.07.2017 | aktual.: 05.07.2017 13:26

Skąd pomysł na tytuł "To przychodzi po zmroku"?

Trey Edward Shults: To stało się mniej więcej zaraz po tym, jak napisałem scenariusz. Oczywiście nie jest to tytuł dosłowny. Może mieć różne znaczenia, w zależności od odbiorcy. W moim przypadku jest związany z koszmarem, jaki miałem jakiś czas temu. Śniło mi się, że zachorowałem na raka i że niedługo umrę. Nie wiem czemu, ale uwierzyłem w to na 100 proc. Po obudzeniu, długo musiałem sam siebie przekonywać, że tak nie jest. W połączeniu z bezsennością, naprawdę można wmówić sobie wiele rzeczy. Przepracowanie tego lęku poprzez tytuł filmu wydało się dobrym rozwiązaniem. Jeżeli chcesz potraktować go dosłownie, w filmie znajdą się sceny, które pasują. Ale dla mnie przede wszystkim jest to nienazwany strach, a nie konkretny potwór czający się w ciemnościach. O tym właśnie jest mój film.

Co masz na myśli mówiąc, że w filmie nie interesuje cię sam potwór?

Fascynują mnie ludzie i związki międzyludzkie. Jednym z moich ulubionych horrorów jest "Coś". Ale nie z powodu efektów, które nie zrozum mnie źle, są fantastyczne, dla mnie jednak najbardziej ekscytującym elementem filmu jest to, jak sama sytuacja wpływa na załogę zaatakowanej stacji. Jaką wielką moc ma strach i paranoja którą sprowadza. Kiedy pierwszy raz obejrzałem Coś byłem bardzo mały. Potem zacząłem wymyślać własne scenariusze. Co stałoby się, gdyby choroba zaatakowała naszą rodzinę na Święta Bożego Narodzenia, wyobraź sobie coś takiego. Nadal nie przestałem myśleć o takich rzeczach. Kocham ludzi, chociaż z drugiej strony, równocześnie, strasznie się ich boję. Dlatego są tak fascynujący.

"To przychodzi po zmroku" jest filmem skupionym na ludziach. Wybór obsady musiał być trudny.

Rozpoczynając casting stanęliśmy przed trudnym zadaniem. Zależało mi na tym, aby uwypuklić dynamikę pomiędzy bohaterami. Głównym elementem filmu jest rodzina i jak sam fakt jej posiadania wpływa na wybory moralne postaci. Największą tragedią, którą unaocznia "To przychodzi po zmroku", jest to, że dobrzy ludzie, o dobrych intencjach mogą się pogubić i popełnić straszliwe zbrodnie. Strach przed nieznanym, przed utratą człowieczeństwa, nie zatrzyma instynktu przetrwania. Pierwszy na udział w filmie zgodził się Joel Edgerton. Jego doświadczenie, również jako reżysera pomogło nam doszlifować kreowaną przez niego postać. Byłem zaskoczony, każda jego uwaga dodawała głębi psychologii bohatera. Uwielbiam go. Nazywam go "Papa Joel". Po Joelu dołączyła do nas reszta zespołu. Fenomenalne Carmen Ejogo i Riley Keough, a także młodzi zdolni – Christopher Abbott i Kelvin Harrison Jr.

Obraz
© Materiały prasowe

"To przychodzi po zmroku" to horror. Wskazują na to zdjęcia, muzyka i montaż. Ale przyjąłeś niekonwencjonalne podejście do samego gatunku. Czy chcesz poszerzyć granice i odkryć dla horroru nowe pole do rozwoju?

Dokładnie o to mi chodziło. Ale gdy jest się już w procesie tworzenia, trzeba działać ostrożnie, by nie stracił formy i przekazu o jaki zabiegałem. Pozostaję wierny inspiracjom, które zapoczątkowały pomysł na "To przychodzi po zmroku". Są to "Uciekaj!", "Babadook" i oczywiście "Lśnienie". Są to horrory, w których znajduję coś osobistego i co porusza ukryte we mnie lęki. O większości nie miałem nawet pojęcia! Co do samego gatunku, prawda jest taka, że poszerzenie rozumienia o nim samym trochę potrwa. Staram się kontynuować ten trend w "To przychodzi po zmroku". Włożyłem w niego wiele serca i mam nadzieję, że widzowie będą otwarci na moją wizję.

Jak twoim zdaniem będą wyglądały losy horroru w najbliższych latach?

To bardzo ciekawy temat. Często zastanawiam się, czym są potwory w każdym z filmów. Gdzie zmierza świat? To, czym straszył horror zmienia się w zależności od środowiska i czasów, w których został zrobiony. Śledzenie tego procesu jest bardzo ekscytujące. Zacząłem pisać swój scenariusz kilka lat temu, zanim nasz świat stanął w punkcie, w jakim się obecnie znajdujemy. Wcale nie twierdzę, że wcześniej było nam lepiej, ale teraz czuję, że mój film stał się ostrzeżeniem. Jeżeli ludzkość nadal będzie postępować tak jak teraz, jeżeli nie spróbujemy niczego zmienić, czeka nas katastrofa. Zniszczymy siebie nawzajem. Chcę, byście się bali. To przychodzi po zmroku może stać się przestrogą.

Obraz
© Materiały prasowe

"To przychodzi po zmroku" w kinach od 7 lipca.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (17)