Chciał wyprowadzić Hiszpanię z analfabetyzmu. Za swoją działalność zapłacił najwyższą cenę

Pedro Poveda całe dorosłe życie poświęcił ubogim i niewykształconym. Głosił rewolucyjne teorie na temat konieczności zapewniania powszechnej edukacji i walczył o prawa kobiet. Brzmi jak notka z biografii lewicowego postępowca? W rzeczywistości dotyczy katolickiego świętego, który zginął, bo przyznał się do stanu kapłańskiego.

Chciał wyprowadzić Hiszpanię z analfabetyzmu. Za swoją działalność zapłacił najwyższą cenę
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

12.03.2018 | aktual.: 01.03.2022 13:14

16 marca do polskich kin wchodzi film "Święty niezłomny", który mimo że opowiada o życiu hiszpańskiego księdza zamordowanego ponad 80 lat temu, jest niezwykle aktualny w kontekście współczesnych prób wyprowadzenia religii ze szkół.

Kiedy Jan Paweł II kanonizował Pedro Povedę w 2003 r., mówił o nim, że "zrozumiał rolę edukacji w społeczeństwie, podjął ważne humanitarne i edukacyjne zadanie wśród osób zmarginalizowanych i potrzebujących. Był mistrzem modlitwy, nauczycielem chrześcijańskiego życia i relacji między wiarą a wiedzą, przekonany, że chrześcijanie muszą wnieść istotne wartości i zaangażowanie w budowanie świata bardziej sprawiedliwego i wzajemnie się wspierającego. Jego życie zakończyło się koroną męczeństwa".

Nauczanie "jaskiniowców"

Zwolennicy rozdziału Kościoła od edukacji powiedzą, że Poveda wykorzystywał szkoły do indoktrynowania młodych Hiszpanów. Problem z taką narracją polega na nieznajomości ówczesnych realiów i pracy u podstaw, jakiej poświęcił się przyszły męczennik. W czasach jego młodości (ur. 1874) analfabetyzm dotyczył aż 68 proc. hiszpańskich mężczyzn i 79 proc. kobiet. Kiedy jako 23-latek przyjął sakrament kapłaństwa i wkrótce zaczął wykładać w seminarium, wśród najuboższych nadal panowało przeświadczenie, że szkoła jest dla tych, którzy nie muszą pracować. Pedro Poveda postanowił to zmienić.

Swoją życiową misję rozpoczął po przybyciu do Guadix – "miasta troglodytów". Młody ksiądz zamieszkał wśród ubogich mieszkańców jaskiń i zrozumiał, że ich sytuacja nie ulegnie zmianie, jeśli nie zapewni im się odpowiedniej edukacji. Był przekonany, że doraźna pomoc materialna nie jest odpowiedzią na potrzeby "jaskiniowców", dlatego skoncentrował się na budowie szkoły dla dziewcząt i chłopców, prowadził popołudniowe zajęcia dla dorosłych, wybudował stołówkę. Podróżował po regionie, zbierając fundusze i organizując konferencje.

Jego zaangażowanie przynosiły wymierne efekty, jednak nie wszyscy doceniali i rozumieli jego starania. Ks. Poveda został wkrótce przeniesiony do Bazyliki Covadonga w Asturii, gdzie kontynuował życiową misję. To właśnie wtedy zaczął publikować liczne artykuły na temat istoty edukacji w Hiszpanii i profesjonalnego przygotowania pedagogów. Otwierał centra szkoleniowe dla nauczycieli, głosząc, że zarówno solidna wiara, jak i kwalifikacje zawodowe są potrzebne, do utrzymania ewangelicznego przesłania przy życiu. W 1914 r. otworzył w Madrycie pierwszy dom uniwersytecki dla kobiet. Jego działalność w Covadonga doprowadziła do założenia Instytutu Terezjańskiego, który funkcjonuje do dziś. To dzięki ks. Povedzie świeccy mężczyźni i kobiety zaangażowali się w ewangelizację, dokonywanie postępu i transformację społeczną poprzez edukację i kulturę.

Śmierć męczeńska z rąk "postępowców"

W lipcu 1936 r. w Hiszpanii wybuchła wojna domowa. Konflikt, który jest często obrazowany jako walka demokracji z faszyzmem, dla ks. Povedy oznaczał rewolucyjne burzenie tego, co zdołał zbudować przez ponad 30 lat. Frakcja Republikanów przeciwna dziełom Kościoła dążyła do dechrystianizacji życia społecznego, w tym wpływu duchownych na edukację.

- Teraz bardziej niż kiedykolwiek musimy studiować żywoty pierwszych chrześcijan, by wiedzieć, jak się zachować w czasie prześladowania. Zobaczyć, jak byli posłuszni Kościołowi, jak wyznawali Chrystusa, jak przygotowywali się do męczeństwa, jak modlili się za swoich prześladowców i wybaczali im – pisał ks. Poveda w lipcu 1936 r.

Kilka dni później zginął śmiercią męczeńską. O świcie 28 lipca 1936 r. do jego domu wtargnął oddział paramilitarny i rozpoczął przeszukanie. Kiedy intruzi kazali mu się przedstawić, 61-letni ks. Poveda powiedział: "Jestem kapłanem Chrystusa". Za te słowa został postawiony przed plutonem egzekucyjnym i rozstrzelany.

Parafrazując słynną maksymę Tertuliana, krew kolejnego męczennika stała się zasiewem nowych chrześcijan.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)