“Ciche miejsce” - niemal bezgłośny film, na którym ludzie umierają ze strachu. Scena niemego porodu wbija w fotel
“Nowy klasyk”, “prawie nie ma dźwięku, ale widzowie siedzą jak na szpilkach”, "niemal umarłem ze strachu", “najlepszy horror 2018” - amerykańscy krytycy pieją z zachwytu nad “Cichym miejscem”, który wchodzi do kin 13 kwietnia. Według amerykańskiej prasy to najmocniejszy kandydat do tytułu horroru roku.
11.04.2018 | aktual.: 12.04.2018 08:34
“Ciche miejsce” zaskoczy niejednego fana kina z dreszczykiem. W recenzjach można przeczytać, że tworzy niespotykany poziom napięcia, chociaż dialogi odbywają się w nim na migi i bohaterowie chodzą bez butów, żeby nie robić hałasu. W świecie tego horroru światem rządzą potwory, które reagują na każdy szmer. Odezwiesz się - zginiesz.
Film nie tylko zebrał doskonałe opinie - 100 proc. pozytwnych recenzji od najbardziej uznanych krytyków w serwisie Rotten Tomatoes - świetnie także odnalazł się w amerykańskim box office. Zarobił aż 50 milionów dolarów podczas pierwszego weekendu w kinach w USA. Dwa razy więcej niż najnowszy hit Stevena Spielberga, który w tym tygodniu stracił prowadzenie.
Za kamerą stanął John Krasinski, znany do tej pory przede wszystkim jako odtwórca kilku świetnych ról m.in. w serialu “Biuro”. Wychowany w domu polskiego ojca i irlandzkiej matki Krasinski długo marzył o nakręceniu horroru, który nie będzie straszył tym, że ktoś nagle wyskakuje z szafy. Wbrew pozorom nie miał dobrej passy po występie w “Biurze”, charakterystyczna rola okazała się dla niego piętnem, jego telefon milczał. W międzyczasie nakręcił dwa komediodramaty "Hollarsowie" i "Brief Interviews with Hideous Men", ale nie przyniosły mu większego uznania.
Długo czekał, ale się doczekał. "Ciche miejsce" wyreżyserował na podstawie własnego scenariusza, a to rzadkość w Hollywood. Ponadto zagrał jedną z głównych ról, partneruje mu żona Emily Blunt, z którą ma dwie córki Hazel i Violet. Jak przyznał w jednym z wywiadów razem przeprowadzali próby we własnym domu: "Nasłuchiwałem wszystkiego. Dźwięku sztućców, odgłosu upadającego na podłogę talerza, zrzucanych ze stóp butów. Szybko zamieniło się to w pewnego rodzaju grę, w której moja żona i ja staraliśmy się być cicho, zwracać się do siebie spokojnie. Jeśli któreś z nas zachowało się głośno, mówiliśmy do siebie 'Już nie żyjesz'".
Jak donoszą krytycy, Blunt jest perfekcyjna w swojej niemal bezgłośnej roli, a scena niemego porodu (sic!) przejdzie do historii kina.
Czy tak się stanie, o tym każdy będzie mógł się przekonać się sam od 13 kwietnia, bo wtedy film wejdzie do kin
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl