Cruise oddaje Złote Globy. Ale pieniędzy, które dzięki nim zarobił, już nie
Afera wokół Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej zatacza coraz szersze kręgi. Platformy streamingowe zawieszają współpracę, stacja NBC nie przeprowadzi transmisji, a Tom Cruise na znak protestu odsyła trzy zakurzone statuetki.
Problemy Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej (HFPA) pojawiły się pod koniec lutego, kiedy to "Los Angeles Times" opublikował artykuł, w którym dziennikarze ostro skrytykowali "stosowaną od lat politykę nierówności i dyskryminacji" w instytucji organizującej Złote Globy. Jeden z zarzutów spotkał się ze szczególnym oburzeniem ze strony opinii publicznej. Dotyczył on faktu, że w grupie 86 osób, które przyznają filmowe nagrody, wszystkie są białe.
W ostatnich dniach sytuacja zrobiła się już bardzo dynamiczna i dramatyczna. Wszystko za sprawą szefa Netfliksa Teda Sarandosa, który pierwszy rzucił wyzwanie Hollywoodzkiemu Stowarzyszeniu Prasy Zagranicznej. W liście otwartym poinformował, że zrywa wszelką współpracę z tą organizacją. Podobne oświadczenie wydała szefowa Amazon Studios. Dzień później dołączyli HBO, stacja telewizyjna NBC i aktorzy.
Na niezwykle heroiczny gest zdobył się zwłaszcza Tom Cruise. Aktor odesłał stowarzyszeniu swoje trzy najcenniejsze nagrody, jakie udało mu się zdobyć. Chodzi tu oczywiście o Złote Globy, które Cruise otrzymał za role w filmach "Urodzony 4 lipca" (1990 – najlepszy aktor w dramacie), "Jerry Maguire" (1997 – najlepszy aktor w komedii) oraz "Magnolia" (2000 – najlepszy aktor drugoplanowy). Gest jest bardzo wymowny. Statuetki spoczywały zapewne w eksponowanym miejscu w posiadłości Toma Cruise'a, choć niektóre hollywoodzkie gwiazdy twierdzą, że tego typu "pamiątki" trzymają w szafce w łazience lub w pawlaczu.
Tom Cruise na dachu pociągu. Gwiazda Hollywood przyłapana w norweskich górach
Oddać trzy najważniejsze filmowe trofea zapewne nie jest łatwo. Bez wątpienia łatwiej jednak rozstać się z nimi niż z pieniędzmi, które dzięki Złotym Globom Cruise zarobił. Wiadomo bowiem, że z prestiżowymi nagrodami wiążą się duże korzyści materialne. Wyróżniony film zaczyna zarabiać w kinach więcej pieniędzy, później cieszy się dużą popularnością na rynku video czy teraz VOD i w telewizji. Rośnie też pozycja aktora w Hollywood, dzięki czemu podpisuje lepsze kontrakty, dostaje ciekawsze role, widzowie cenią go bardziej. Tych profitów wynikających z otrzymania trzech Złotych Globów i dodatkowo czterech nominacji Tom Cruise raczej nie odeśle zarządowi Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej.
Dużo poważniejsze konsekwencje dla Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej może mieć decyzja stacji NBC, która zapowiedziała, że w 2022 roku nie zorganizuje transmisji z rozdania Złotych Globów. Szefowie stacji poinformowali, że "wierzą w chęć dokonania głębokich reform, ale potrzeba czasu, aby je przeprowadzić". Ich oświadczenie jest kategoryczne i wydaje się, że dla NBC temat przyszłorocznej gali jest już zamknięty.
Warto dodać, że amerykańska stacja transmituje Złote Globy od 1996 roku. Nie można powiedzieć, że nieprzerwanie, gdyż w 2008 roku ceremonia wręczenia nagród nie obyła się. Jednak przyczyny odwołania uroczystości nie leżały bezpośrednio po stronie stowarzyszenia czy stacji NBC. Przez Hollywood przetoczyła się wówczas fala strajków scenarzystów filmowych i telewizyjnych, która uniemożliwiła przygotowanie ceremonii. Współpraca pomiędzy HFPA a NBC przez wiele lat układała się więc bardzo dobrze. Choć w ostatnich kilkunastu miesiącach doszło do pewnych spięć, które mogły mieć wpływ na decyzję telewizyjnej stacji o zawieszeniu współpracy.
Kością niezgody pomiędzy NBC a HFPA stało się na przykład zatrudnienie Ricky'ego Gervaisa do roli prowadzącego galę w 2020 roku. Brytyjski komik odstawił niesamowite show, stał się pierwszoplanową postacią uroczystości, przyćmił i ośmieszył wiele hollywoodzkich gwiazd, ale szefom amerykańskiej telewizji nie spodobał się. NBC wymogła więc na stowarzyszeniu wprowadzenie pewnych zmian, które zostały zastosowane w tym roku. Po ceremonii wszyscy złapali się za głowę. Oglądalność transmisji spadła z 18,32 mln osób do niespełna 7 mln.
Zarząd Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej dawał do zrozumienia, że zmiany zaproponowane przez NBC nie były dobre. Stacja telewizyjna sugerowała, że to wina pandemii oraz wewnętrznych problemów stowarzyszenia. Teraz pojawiła się okazja, żeby udowodnić, kto ma rację, pokazać, kto jest silniejszy.
Zapewne w najbliższym czasie grono osób i instytucji piętnujących Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej znacznie się powiększy. Może się okazać, że trzeba będzie wynająć magazyn na wszystkie zwrócone statuetki.