Czarne chmury nad Studiem Miniatur Filmowych. Efekt "dobrej zmiany" w kulturze

W legendarnym Studiu Miniatur Filmowych, które wyprodukowało m.in. "Dziwne przygody Koziołka Matołka”, nastały niespokojne dni. W styczniu tego roku pojawił się w nim nowy tymczasowy dyrektor z nadania ministra Piotra Glińskiego. Uznanego w środowisku Włodzimierza Matuszewskiego z 40-letnim stażem pracy zastąpił Edward Durys, który wcześniej nie miał nic wspólnego z animacją.

Czarne chmury nad Studiem Miniatur Filmowych. Efekt "dobrej zmiany" w kulturze
Źródło zdjęć: © Studio Miniatur Filmowych
Łukasz Knap

Sprawę poruszył portal naTemat. Środowisko filmowe z niezrozumieniem przyjęło decyzję ministra Piotra Glińskiego, który rozpisał konkurs na dyrektora Studia Miniatur Filmowych. Konkurs został nierozstrzygnięty. Minister nominował nowego, tymczasowego dyrektora Edwarda Durysa. Jak tłumaczy swoją nominację?

- Dyrektor opery nie musi być śpiewakiem - tłumaczy Durys w rozmowie z WP. - Jestem tu od zarządzania, nie od produkcji filmu. Moim zadaniem jest, aby studio przetrwało do czasu rozpisania przez MKiDN kolejnego konkursu.

Edward Durys, roczniki 1956, zanim został p.o. dyrektora Studia Filmowego Miniatur zarządzał kinem Femina. Wcześniej kierował działem eksportu w PAN, zajmował się wystawami polskich książek naukowych za granicą. - Jeśli ktoś chce dowiedzieć się, dlaczego mnie wybrano na to stanowisko, niech kieruje pytanie do Ministerstwa Kultury. Ja się sam na to stanowisko nie powołałem - mówi Durys. - Żadnej sensacji tu nie ma - dodaje.

Z tym stwierdzeniem nie zgadzają się przedstawiciele środowiska filmowego. Nikt nie rozumie, dlaczego ze stanowiska dyrektora odsunięto Włodzimierza Matuszewskiego, który ma ogromne zasługi dla polskiej animacji.

Zmiana dla zmiany

- Ta sprawa szalenie mnie zdziwiła. Zajmuję się animacją wiele lat, ale nigdy nie spotkałem się z nazwiskiem pana Durysa, w animacji jest to nowa postać - mówi Jerzy Armata, krytyk filmowy, specjalista od polskiego filmu animowanego. - Włodzimierz Matuszewski bardzo dobrze zarządzał Studiem Filmowym Miniatur. W ostatnich latach powstawało w nim wiele ciekawych produkcji pod względem artystycznym i komercyjnym. Jest dla mnie wielkim zdziwieniem, że nie przedłużono mu kontraktu. Nie wydaje mi się, żeby zmiana dyrektora SMF miała jakiekolwiek merytoryczne podstawy. Myślę, że chodzi o zmianę dla zmiany - dodaje Armata.

Stanowisko dyrektora instytucji zajmującej się wąską filmową specjalizacją wymaga szczególnych kompetencji, nie tylko przedsiębiorczości, ale też wiedzy o filmie animowanym i koprodukcji. Włodzimierz Matuszewski świetnie sobie radził na tym stanowisku.

Sprawa budzi tym większe zdziwienie, że w konkursie, rozpisanym w grudniu ubiegłego roku, nie zgłosił się nikt poza Matuszewskim. W komisji byli Piotr Dumała, Tomasz Dąbrowski i Tomasz Niedźwiedź. - Nikt nie zgłaszał wątpliwości co do mojej osoby - mówi w rozmowie z WP Matuszewski, który całą sytuacją jest bardzo zdziwiony. Obecnie w SMF zajmuje się tym samym, czym wcześniej, ale bez kierowniczego stanowiska.

Czy weźmie udział w kolejnym konkursie na dyrektora? - Prawdopodobnie tak, czuję się związany ze studiem, nie chcę teraz chować głowy w piasek - tłumaczy Matuszewski.

Czas Misiewiczów w kulturze

Sprawa nie budzi zaskoczenia o tyle, że w podobny sposób minister Gliński rozprawił się z dyrektorem dobrze prosperującego Starego Teatru w Krakowie. Na nowego dyrektora mianował Marka Mikosa, nie mającego żadnego znaczącego dorobku artystycznego i menedżerskiego. Schemat obsadzania nowych stanowisk jest znany: rozpisanie konkursu i powoływanie na najważniejsze stanowisko niekompetentnych osób z nadania PIS.

Podobnego scenariusza można spodziewać się w niedługim czasie w Filmotece Narodowej - Instytucie Audiowizualnym (FiNA), nowej instytucji, powstałej z połączenia dwóch instytutów. Od dawna mówi się, że zmiana ta jest podyktowana głównie chęcią obsadzenia stanowisk w dużej instytucji osobami z ramienia PIS. Ot, kolejne żniwa dobrej zmiany na odcinku kultury, przejmowanym przez kolejnych "Misiewiczów". Miernych, ale wiernych.

Studio Miniatur Filmowych jest jedną z najstarszych polskich wytwórni filmowych. Działa w Warszawie od 1958 roku. Ma na koncie m.in. seriale animowane "Dziwne Przygody Koziołka Matołka", "Piesek w kratkę", "Pomysłowy Dobromir", "Wędrówki Pyzy" i "Proszę słonia", a także wybitne filmy animowane: "Labirynt" Jana Lenicy czy "Łagodna" Piotra Dumały.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (109)