Człowiek, który milczał 60 lat. Powstaje niezwykły film o fotografie z Auschwitz

- To nie będzie ani "Lista Schindlera", ani "Syn Szawła" - zapowiada Irek Dobrowolski, reżyser powstającego właśnie "Portrecisty". Artysta chce po latach nakręcić film po raz drugi, tym razem z większym rozmachem i hollywoodzkimi gwiazdami. Twórcy prowadzą rozmowy z aktorami z pierwszej hollywoodzkiej ligi.

Człowiek, który milczał 60 lat. Powstaje niezwykły film o fotografie z Auschwitz
Źródło zdjęć: © East News
Grzegorz Kłos

W 2005 r. Irek Dobrowolski nakręcił głośny dokument "Portrecista". Film opowiada o polskim fotografie Wilhelmie Brasse, który w 1940 r. trafił do Auschwitz. Tam na zlecenie SS prowadził tajną dokumentację. Wykonał ok. 50 tys. zdjęć więźniów. Pracował też dla dra Josefa Mengele.

Podczas ewakuacji obozu uratował kilkadziesiąt tys. zdjęć, które wykorzystano podczas procesów hitlerowców.

Po wojnie Brasse wrócił do rodzinnego Żywca i został rzemieślnikiem. Przez 60 lat nikt z jego bliskich nie wiedział o jego obozowym epizodzie.

Zobacz zwiastun filmu dokumentalnego o tej historii:

- Przez te wszystkie lata miał koszmary. Minęły, kiedy otworzył się przed kamerą - wspomina Dobrowolski.

Niebawem niezwykła historia Wilhelma Brasse ponownie trafi na ekrany. Tylko w WP reżyser Irek Dobrowolski zdradza szczegóły nadchodzącego filmu fabularnego, który ma szanse podbić międzynarodową widownię.

Trzy duże nazwiska

Znamy już pierwsze nazwiska z obsady. Na ekranie zobaczymy Sebastiana Fabijańskiego ("Mowa ptaków"), Etel Szyc ("Lista Schindlera") i Rafała Zawieruchę, którego możemy właśnie oglądać w "Pewnego razu… w Hollywood" Quentina Tarantino.

Ale to dopiero początek. Dobrowolski: - Na tym etapie nie mogę jeszcze nic powiedzieć. Zdradzę tylko, że właśnie toczą się rozmowy z trzema wielkimi hollywoodzkimi nazwiskami. Dzięki nim możemy liczyć na szeroką dystrybucję międzynarodową.

Twórcy "Portrecisty" współpracują z Heidi Levitt. To jedna z najlepszych hollywoodzkich kierowniczek obsady. Zajmowała się castingami m.in. do "Urodzonych morderców", "JFK" czy "Artysty".

Kręcił debiut Tarantino

Kompletowana jest też ekipa.

Wiadomo na pewno, że zdjęciami zajmie się Andrzej Sekuła, polski operator od lat pracujący w Hollywood.

Sekuła współpracował m.in. z Quentinem Tarantino przy jego debiucie, czyli "Wściekłych psach", a później "Pulp Fiction" i "Czterech pokojach". Na koncie ma też zdjęcia do m.in. "American Psycho" z Christianem Bale'em.

- Andrzej wspiera nas też swoimi kontaktami od strony produkcyjnej. Bardzo zaangażował się w projekt i patrzy na niego z perspektywy rynku amerykańskiego. Widzi w nim wielki potencjał na film artystyczny skierowany do szerokiej widowni - mówi WP Irek Dobrowolski.

Efektami specjalnymi i make-upem zajmie się Waldemar Pokromski, autor charakteryzacji do takich filmów jak "Lista Schindlera", "Pianista", "Katyń" czy "Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów".

Reżyser zdradza też, że trwają właśnie rozmowy z pewnym znanym kompozytorem.

- To największe istniejące nazwisko w Hollywood. Są bardzo poważne szanse, że nam się uda.

Filmowy komiks

Scenariusz fabularnego "Portrecisty" Dobrowolski oparł na historii Wilhelma Brasse. Jednak, jak stanowczo podkreśla reżyser, nie będzie to film biograficzny.

- To historia artysty zmuszonego skonfrontować się z największym złem. Konfrontacja prowadzi go na samo dno piekła. Jedyna ucieczka to śmierć, która nie jest mu dana. Odmieniony wraca, aby ocalić dowody zbrodni.

Bohaterem "Portrecisty" jest młody fotograf Villy, który w 1940 r. trafia do obozu Auschwitz. Jest zafascynowany niemieckim ekspresjonizmem, co będzie miało przełożenie na wizualną stronę filmu.

Dobrowolski: - Razem z Andrzejem Sekułą postanowiliśmy, że pójdziemy w kierunku noweli graficznej. Oczywiście bez przegięć w stronę tzw. heavy postu, czyli scenografii generowanej w całości komputerowo, jak w "Sin City" czy "300". Jednak sposób opowiadania obrazem będzie stwarzać wrażenie ruchomego komiksu. Komiksu na bardzo ważny temat.

Doktor i dziewczynka

W filmie na pewno zobaczymy dwie postacie nierozerwalnie złączone z obozową historią Wilhelma Brasse.

Pierwsza to dr Josef Mengele, którego eksperymenty medyczne musiał dokumentować Brasse. Fotograf zapamiętał go jako człowieka "grzecznego i bardzo uprzejmego".

Jeśli wszystko pójdzie po myśli twórców, w tej roli zobaczymy największe nazwisko, z jakim obecnie toczą się rozmowy. Druga to Czesława Kwoka, 14-letnia Polka z Zamojszczyzny, uwieczniona przez fotografa.

Dobrowolski: - Kiedy kręciłem dokumentalnego "Portrecistę" z 50 tys. zdjęć zrobionych przez pana Wilhelma, wybrałem m.in. fotografię Czesi Kwoki. Brasse doskonale pamiętał okoliczności jego powstania. Dziewczynka została pobita, bo nie rozumiała niemieckich komend. Brasse musiał ją uspokoić. Ta scena zostanie odtworzona dokładnie tak, jak ją zapamiętał.

Fotografia wykonana przez Wilhelma Brasse uchodzi za jedno z najważniejszych zdjęć XX w.

Zdjęcie przerażonej 14-latki stało symbolem zagłady dzieci w czasie II wojny światowej. A sama Czesia Kwoka światową ikoną tamtych dramatycznych wydarzeń.

Międzynarodowa koprodukcja

Film powstaje w koprodukcji z udziałem Polski, inwestorów europejskich (m.in. z Włoch, Węgier i Wielkiej Brytanii), a także partnerów z USA.

Polski wkład wynosi 30 proc. i pochodzi z dotacji kilku najważniejszych państwowych instytucji wspierających kulturę, m.in. Banku Gospodarstwa Krajowego.

Koproducentów amerykańskich udało się pozyskać za sprawą świetnie przyjętego dokumentu Dobrowolskiego "Walka: Życie i zaginiona twórczość Stanisława Szukalskiego".

Film o kontrowersyjnym artyście, który trafił na Netfliksa w grudniu 2018 r., został wyprodukowany przez Leonarda DiCaprio, jego ojca George'a oraz Annę Dobrowolską. - George DiCaprio widział dokumentalnego "Portrecistę" w Yad Vashem. Dzięki temu m.in. zaproponował mi wyreżyserowanie "Walki" - mówi Dobrowolski.

- Mamy już potwierdzenie, że w produkcję "Portrecisty" ponownie zaangażują się amerykańscy partnerzy od filmu o Szukalskim.

Zupełnie nowa jakość

Pierwszy klaps na planie "Portrecisty" padnie w sierpniu 2020 r.

Zdjęcia potrwają 3 miesiące i będą kręcone m.in. w Warszawie i na Śląsku. Realna data premiery to jesień 2021 r.

Dobrowolski podkreśla, że chce dotrzeć do szerokiej widowni. Nie tylko ze względu na ważną tematykę, ale przede wszystkim na uniwersalność historii Wilhelma Brasse.

- To nie będzie ani "Lista Schindlera", ani "Syn Szawła". Gatunkowo najbliżej do "Skazanych na Shawshank", ale w zupełnie nowym stylu. Prawdziwa historia w największym więzieniu świata.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (108)