"Cztery córki". Wstąpiły do ISIS. Siostry nie mogą im tego wybaczyć
Jak wygląda życie młodych kobiet w muzułmańskim kraju? Historia Olfy i jej czterech córek początkowo zdaje się wymykać stereotypom. Jednak w pewnym momencie dwie nastolatki postanawiają opowiedzieć się po stronie ISIS. Wstrząsający dokument "Cztery córki" nominowany do Oscara przybliża historię spirali przemocy, która zdaje się nie mieć końca.
"Cztery córki" to poniekąd film w filmie. Reżyserka Kaouther Ben Hani najpierw w 2016 r. wysłuchała historii Olfy Hamrouni i jej dwóch nastoletnich córek: Eyi i Tayssir, a później próbowała nakręcić film fabularyzowany, przybliżający historię również dwóch dziewczyn, które nie wypowiedziały się własnym głosem. Bowiem pozostałe córki - Rahma i Ghofrane - porzuciły rodzinę, by przyłączyć się do Państwa Islamskiego. Choć ich matka woli mówić, że "pożarły je wilki".
Tunezyjsko-francusko-niemiecka produkcja jest po części kroniką arabskiej rewolucji, obrazującą siłę radykalizmu i rodzinnych traum dziedziczonych z pokolenia na pokolenie. Już Olfa jako jedna z córek w domu samych kobiet pełniła rolę obrończyni rodziny. "Stałam się mężczyzną, by chronić mamę" - mówi w filmie. Ścięła włosy, zaczęła dźwigać sztangi, biła się z chłopakami. Własnego męża stłukła w noc poślubną, a krew z jego nosa stała się fałszywym dowodem utraty dziewictwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najbardziej wyczekiwane premiery filmowe 2024 roku
Choć Olfa zdaje się być niezwykle silną kobietą, nie była w stanie uchronić swoich córek i to nie tylko przed patriarchalnym systemem, ale i przed nią samą. Surowo wychowywała dziewczyny, jeszcze bardziej niż mężczyźni, strzegąc ich czci i czystości. Prawdopodobnie szczerze wierzyła, że w ten sposób zahartuje je przed wyzwiskami i ciosami ich ojca, a później ojczyma.
Odtwarzając przed kamerami sceny przemocy i agresji, z którą spotykały się na co dzień, Eya i Tayssir na nowo przeżywają swoje traumy. Jedynie ich matka wydaje się być twarda jak ze stali, śmieje się z tego, jak traktowała mężczyzn, a oni ją. W ten sposób zapewne usprawiedliwia fakt, że sama była oprawczynią, również wobec swoich córek. "Zgotowała nam wszystko to, co sama kiedyś przeszła" - wydaje wyrok Eya.
Momentami oglądając "Cztery córki" można czuć się jak podczas terapii rodzinnej. Każda z kobiet inaczej pamięta i przeżywa to, co było ich wspólnym doświadczeniem, wyciągają z tego inne wnioski. W dodatku zatrudnione aktorki niemal dosłownie zastępują Rahmę i Ghofrane, budując siostrzaną więź z młodszymi dziewczynami.
Choć mogłoby się wydawać, że siła siostrzeństwa w przypadku czterech córek Olfy będzie nadzwyczaj silna, okazuje się, że nie oznacza ona podążania tą samą ścieżką. W filmie Kaouther Ben Hani młodsze dziewczyny z niedowierzaniem wspominają swoje dawne fascynacje. Dziś Eya śmieje się z tego, że jako ośmiolatka lubiła nosić hidżab i pouczała starsze od niej dziewczyny w sprawach obyczajowych. Miny rzedną im dopiero, gdy przypominają sobie, że ich pozostałe dwie siostry dalej są wierne naukom Allaha, a w dodatku się zradykalizowały.
Od 2015 r. Rahma i Ghofrane znajdują się na międzynarodowych listach terrorystów. Ich mężowie są posądzani o organizacje zamachów terrorystycznych w Tunezji. Olfa latami próbowała przez policję, prokuraturę i media odszukać swoje córki, ale czy ich powrót dla całej piątki byłby szczęśliwym rozwiązaniem? Strach o przyszłość zdaje się być silniejszy niż całe zło, które już ich spotkało.
Nominowany do Oscara dokument gorzko podsumowuje losy bohaterek: tęsknota miesza się z niezrozumieniem, a nawet wściekłością. W młodym pokoleniu rodzi się bunt nie tylko przeciwko uciskowi, religijnym dogmatom, ale i najbliższym osobom. Olfa woli tkwić w przekonaniu, że spirali przemocy nie da się przerwać, ale jej najmłodsze córki nie zamierzają bezczynnie zdawać się na los. - Zniszczyła was ta rodzina, ale ja nie dam się zniszczyć! - buńczucznie kończy Tayssir. Zmiana nadchodzi i nie da się jej cofnąć.
Polskim dystrybutorem "Czterech córek" jest Stowarzyszenie Nowe Horyzonty. Film trafi do polskich kin 15 marca
Marta Ossowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o innych tytułach, które "ubito" zdecydowanie za wcześnie oraz wymieniamy te, które powinny pożegnać się z widzami już kilka sezonów temu. Możecie nas słuchać na Spotify, Apple Podcasts, YouTube oraz w Audiotece i Open FM.