Koledzy mówią na niego „Doktor”, bo tak mocno przylgnęła do niego rola doktora Wójcika z popularnego serialu „Na dobre i na złe”.
Koledzy mówią na niego "Doktor", bo tak mocno przylgnęła do niego rola doktora Wójcika z popularnego serialu "Na dobre i na złe". Ale Dariusz Jakubowski nie czuje się zaszufladkowany – grywa, choć nieregularnie, w filmach (niedługo będzie można go zobaczyć w "Historii Roja" Jerzego Zalewskiego), pojawia się w produkcjach telewizyjnych i chętnie realizuje się na scenie. Do aktorstwa nie zraziły go nawet ostatnie przykre przeżycia, kiedy został wyrzucony z Teatru Studio.
Przyznaje, że jest człowiekiem spełnionym. Ma ukochaną żonę, u boku której czuje się naprawdę szczęśliwy.
I dzięki niej zdołał zapomnieć o gorzkim zawodzie miłosnym – wiele lat temu kolega po fachu, Zbigniew Zapasiewicz, odbił mu ukochaną dziewczynę.
Strach przed aktorstwem
Urodził się 26 października 1959 roku w Warszawie.
- Aktorem chciałem zostać od dziecka, niemal od przedszkola – opowiadał w wywiadzie Małgorzacie Karnaszewskiej. - Zresztą, tego pragnie większość młodych ludzi: osiągnąć sukces, występować na scenie. Zwłaszcza, że w telewizji wciąż oglądają gwiazdy, a to kusi.
Lecz nie od razu zrealizował swoje marzenie. Był realistą, bał się, że aktorstwo to zawód niepewny, że wyląduje na bezrobociu.
- Marzenia o aktorstwie wydały mi się śmieszne – dodawał. - Dlatego złożyłem papiery na filozofię, chciałem być dziennikarzem, nauczycielem... Zwłaszcza, że pochodzę z rodziny nauczycielskiej.
Kierował się intuicją
Nie zdołał jednak oszukać przeznaczenia.*Po maturze złożył papiery do warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej – i *dostał się za pierwszym razem.
- Intuicyjnie czułem, że to aktorstwo będzie moją drogą – przyznawał.
Dyplom otrzymał w 1984 roku i od razu zatrudniono go w Teatrze Studio. Równocześnie Jakubowski zaczął pojawiać się na ekranie. Zagrał między innymi w „Pograniczu w ogniu”, „Wiedźminie”, „Futrze”, „Fali zbrodni” czy „Sforze”. Największą popularność przyniósł mu jednak serial „Na dobre i na złe”.
Miłosny zawód
Jeszcze na studiach Jakubowski związał się z Olgą Sawicką. Uchodzili za udaną parę i wróżono im świetlaną przyszłość – dopóki w ich życiu nie pojawił się Zbigniew Zapasiewicz.
Zapasiewicz zaś słynął ze swoich miłosnych podbojów. Kiedy poznał młodszą od siebie o 27 lat Sawicką, był właśnie w drugim związku małżeńskim. To jednak nie przeszkodziło mu w zabieganiu o względy młodej aktorki.
- Po pewnych trudach udało mi się ją nakłonić do tego, żebyśmy byli razem. Bardzo się tego bała i wcale się nie dziwię. Byłem człowiekiem pięćdziesięcioletnim, a ona miała 23 lata. Ale zaryzykowała... - wspominał Zapasiewicz. Sawicka związała się z Zapasiewiczem. Porzucony Jakubowski ciężko to przeżył.
Ta jedyna
Dopiero wiele lat później znalazł szczęście w miłości. Jego wybranką została Katarzyna Thomas.
- Mam wspaniałą żonę, która jest śpiewaczką operową – opowiadał o niej z zachwytem w rozmowie z Karnaszewską. - Poznaliśmy się, pracując wspólnie nad przedstawieniem "Bachantki" Eurypidesa.* Ona również szuka w życiu "czegoś" więcej.* I to nas właśnie połączyło. A ja zawsze marzyłem o tym, by naprawdę znać się na muzyce. I dzięki żonie to marzenie się spełniło. Ona nauczyła mnie słyszeć muzykę: odróżniać artystę, który ma talent, od takiego, który tylko gra "po kropkach na pięciolinii". Rozpoznawać dobrą kompozycję – dodawał.
Dramatyczny wypadek
W serialu gra lekarza, ale w życiu niejeden raz musiał wcielić się w rolę pacjenta. Opowiadał, że kiedyś wygłupiał się z przyjaciółmi, a ta zabawa o mało nie skończyła się tragicznie.
- Kiedyś wyjechałem z Teatrem Studio na występy do Armenii i miałem tam wypadek – opowiadał Małgorzacie Karnaszewskiej. - Szedłem tyłem, rozmawiając z przyjaciółmi, przez nieuwagę wpadłem do studzienki irygacyjnej i poważnie się poobijałem. Przez 11 dni leżałem w szpitalu. Z wysoką gorączką, z połamanymi żebrami i odmą płuc, ze wstrząsem mózgu...
Wtedy też zainteresował się medycyną Wschodu i zaczął dbać o swój duchowy rozwój. Nie jadł mięsa, uprawiał tai-chi, „poszukiwał siebie”, przez co stał się obiektem żartów.
- Ja zawsze miałem opinię trochę nawiedzonego– wspominał. - A dziś koledzy, którzy tak się ze mnie podśmiewali, sami namiętnie chodzą na tai-chi i wymieniają się uwagami na temat czakramów...* New Age jest w modzie.*
Wyrzucony z teatru
Najgorsze doświadczenie zawodowe? Bez wątpienia moment, kiedy w jego ukochanym Teatrze Studio, z którym był związany od połowy lat 80., zmieniły się władze. W 2012 roku dyrektorem artystycznym została Agnieszka Glińska i zaczęła wprowadzać zmiany. Zwolniła, między innymi, Jakubowskiego, Edytę Jungowską i Joannę Trzepiecińską, bo podobno „nie pasowali do jej koncepcji artystycznej”.
- Wyrzuconym aktorom nie mieściło się to w głowie. Byli twarzami Studia. Trzepiecińska przepracowała w nim 24 lata, Jakubowski 28 lat, a Jungowska 14 lat. Nieraz odbierali owacje na stojąco za swoje role, a spektakle z ich udziałem cieszyły się wielką popularnością. Takie eksperymenty to można robić w teatrze prywatnym, a nie dotowanym – mówił informator Super Expressu, dodając, że sprawa prawdopodobnie będzie miała swój finał w sądzie.
Jakubowski powstrzymał się od komentarza.
(sm/gb)