Denzel Washington o ''Safe House'': Gram kłamcę i manipulatora
Zapraszamy do przeczytania wywiadu z *Denzelem Washingtonem wcielającym się w głównego bohatera filmu "Safe House" - postaci negatywnej, niezbyt wpasowującej się w emploi nagrodzonego Oscarem za "Dzień próby" aktora.*
- Bardzo ostrożnie podejmujesz decyzje o wyborze projektów. Co skłoniło cię do wzięcia udziału w SAFE HOUSE?
Reżyser, rola socjopaty, fakt, iż był to jeden z ostatnich filmów, do których namawiał mnie mój nieżyjący już agent oraz możliwość ponownego wyjazdu do Południowej Afryki. Wszystko to sprawiło, że projekt był dla mnie atrakcyjny.
- SAFE HOUSE został wyreżyserowany przez młodego, szwedzkiego filmowca *Daniela Espinosę i jest to jego pierwszy film w Hollywood. Co przekonało cię do niego?*
Producent Scott Stuber, przedstawił mnie Danielowi i powiedział, żebym obejrzał film, który wyreżyserował w Szwecji - SNABBA CASH. Styl Daniela mnie zafascynował. Uważam, że ma niezwykłe oko. Zaintrygował mnie. Mogę powiedzieć, że jest naprawdę utalentowany.
- Jaki był na planie?
Pełen pasji i pewny siebie. Kiedy już mieliśmy dopracowany scenariusz i odpowiednich ludzi na miejscu, czułem, że dokładnie wie, co robi. Zresztą pierwszą rzeczą, jakiej nauczyłem się o reżyserii jest to, że zawsze powinno się pracować tak, żeby wszyscy byli pewni, że wiesz co robisz.
- Co pomyślałeś o scenariuszu *Davida Guggenheima, kiedy go przeczytałeś?*
Scenariusz był kilkakrotnie poprawiany, ale jego sedno od początku pozostało takie same. Ważna jest dla mnie logika, nie chcę polegać tylko na kilku kraksach samochodowych i strzelaninach. Kiedy czytam scenariusz, muszę rozumieć, o czym jest dana historia. Ważne jest, abym wiedział kim jest mój bohater i dlaczego powinien nas interesować on i jego relacje z otoczeniem.
- Grasz byłego agenta CIA Tobina Frosta. Kim jest w twoich oczach?
Jest manipulatorem, kłamcą i socjopatą. Tobin Frost jest samotnym, zgorzkniałym mężczyzną, którego jedyną przyjemnością w życiu jest dobre wino. Nie ma przyjaciół i ciągle ucieka. Jego jedyne pozytywne cechy ujawniają się wtedy, kiedy stara sie dzielić swoją wiedzą, co do kierunku w jakim powinien podążać z postacią graną przez Ryana, Mattem Westonem
- Jak przygotowywałeś się do roli?
Scott Stuber dał mi książkę zatytułowaną "The Sociopath Next Door". Interesujące było to, że zawsze sądziłem, że socjopaci to porywczy i brutalni ludzie, a okazuje się, że większość z nich taka nie jest. Przede wszystkich potrafią manipulować innymi i nie mają wyrzutów sumienia. Przeczytałem więc tę książkę i inne materiały.
- Co Frost dostrzega w żółtodziobie granym przez Ryana Reynoldsa?
Wydaje mi się, że widzi w nim trochę z siebie. Zdaje sobie sprawę, że przegrał, ale nie zamierza otworzyć się aż do samego końca.
- Jak przebiegała praca z *Ryanem Reynoldsem?*
Ryan ciężko pracuje i jest twardym wojownikiem. Jest profesjonalistą i utalentowanym aktorem.
Denzel Washington i Daniel Espinosa (źródło: Universal Pictures)
- Co wg ciebie wniósł do roli Westona?
Niewinność i poczucie humoru, które idealnie pasowało do tej roli.
- W filmie SAFE HOUSE jest też humor?
Tak i uważam, że to ważne. Poza wszystkim mój bohater to ludzka istota. Granie złego faceta nie oznacza, że ciągle trzeba być wkurzonym. Jeśli jesteś naprawdę zły nie musisz tego pokazywać.
- Miałeś na planie wspaniałe sceny z *Rubénem Bladesem.*
Razem z Danielem zastanawialiśmy się, kto mógłby być starym przyjacielem Frosta. Pracowałem z Rubénem podczas realizacji MO’ BETTER BLUES jakieś 20 lat temu i zaproponowałem właśnie jego. Spodobał mi się pomysł panamskiego fałszerza w Południowej Afryce.
- W scenach z Bladesem można dostrzec w twojej postaci jakieś ludzkie cechy.
Tak , to właśnie te drobne słabostki Tobina.
- W filmie jest dużo akcji.
Mieliśmy szczęście mając prawie trzy miesiące na przygotowania i trening pod okiem mistrzów sztuk walki. Została stworzona świetna choreografia walk. Nie obyło się bez stłuczeń i siniaków, ale tam gdzie do głosu dochodzi ego, nie ma miejsca na narzekanie.
- Czym była dla ciebie podróż do Południowej Afryki?
Ostatni raz byłem tam w 1995 roku. Wtedy czuło się w powietrzu napięcie i niebezpieczeństwo. Teraz żyje już nowe pokolenie ludzi, którzy dorastali bez apartheidu, ale ciągle widoczne są znaki dawnych czasów. Cape Town jest jednym z bardziej liberalnych obszarów. Wszystko jest tam piękne. Bardzo smakowało mi jedzenie, podobały mi się zapachy, miasto, wybrzeże.
- Nigdy nie wahałeś się wspierać młodych talentów.
Działam w przemyśle filmowym, a Daniel jest utalentowanym młodym reżyserem i wspaniale było móc z nim pracować.
- Jaką przyszłość widzisz dla Espinosy w Hollywood?
Jego możliwości są nieograniczone. I oczywiście, każdy jest teraz jego przyjacielem.