"DJ": pierwsze bezlitosne oceny polskiego filmu o "didżeingu". "Nikt tego nie przebije", "zboczona wizja wszystkiego"
Po pierwszym pokazie filmu "DJ" w mediach społecznościowych zawrzało. Krytycy filmowi są bezlitośni dla debiutu Alka Korta. Wiele wskazuje na to, że mamy mocnego kandydata do tytułu najgorszego polskiego filmu roku.
Według opisu dystrybutora "DJ” jest inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami historią ukazującą losy undergroundowej polskiej DJ-ki. - To film o ambicji, nieustannej pogoni za marzeniami, a przede wszystkim o postrzeganiu świata poprzez absolutyzowanie własnych doświadczeń w kulturze „Love Yourself”. "DJ” to pierwszy film w kinie europejskim przedstawiający zjawisko Dj‘ingu z perspektywy kobiecej - czytamy w materiałach prasowych.
Dziennikarze filmowi po pierwszym pokazie nie mają złudzeń. - Najgorszy polski film roku za mną. Nikt tego nie przebije – pisał na gorąco Rafał Pawłowski. Dziennikarz napisał, że film może być potraktowany jako "klubowa fantazja na temat "Szamanki" Andrzeja Żuławskiego" i podkreśla, że "DJ" ma drewniane do bólu dialogi.
Kaja Klimek zasugerowała, że "DJ" ma potencjał, by zostać polskim "The Room", uznawanym za jeden z najgorszych filmów wszech czasów, otaczanym kultem przez wielbicieli filmów klasy B. – Jest to zboczona, stereotypowa, źle zagrana i źle wyreżyserowana i obleśna wizja nie tylko didżeingu, ale, jakby, wszystkiego – napisała krytyczka. - The Room" to jednak film tak zły, że aż dobry, ale "DJ" może jednak pozostać na wsze czasy filmem tak złym, że aż złym – dodała.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Niepochlebnie o filmie napisał również Janusz Wróblewski, który zaznaczył w recenzji dla "Polityki", że film Alka Korta "żeruje na stereotypowych wyobrażeniach o sławie i robieniu kariery po trupach". Krytyk był zaskoczony, że w tak słabym filmie zagrał Daniel Olbrychski. - Alek Kort nie znalazł oparcia w solidnie skonstruowanym scenariuszu, a może po prostu zabrakło mu doświadczenia w sensownym poprowadzeniu aktorów, którzy – jak Daniel Olbrychski niefortunnie obsadzony w roli cierpiącego na demencję dyrygenta – nie bardzo wiedzą, co i dlaczego tu grają.
Czujecie się zachęceni? Film wchodzi do kin 19 stycznia.