"Dusigrosz": komedia francuska na bogato [RECENZJA]
Grosik do grosika, a zbierze się sumka. Skrzypek Francois wprowadził tę zasadę w życie do tego stopnia, że zamienia się w trzęsącą się ze strachu tchórzofretkę na myśl o wyjęciu portfela z kieszeni. Konieczność uszczknięcia najmniejszej sumy ze skrzętnie zbieranych oszczędności budzi w nim paniczny lęk. Ten duszący lęk głównego bohatera twórcy “Dusigrosza” w udany sposób przetworzyli w śmiech, ba, beczkę śmiechu.
Tytułowy dusigrosz jest w cudowny sposób przerysowany. Zamiast włączać światło, czeka aż rozświetlą się neony za oknem. Pod prysznicem używa stopera. Ale chorobliwe skąpstwo nie byłoby tak komiczne, gdyby nie fakt, że Francois bardzo chętnie bierze od innych. Na urodzinowych bankietach jest pierwszy przy stole. Lubi wpraszać się w gościnę i nie ma problemu, żeby poprosić sąsiada o podwózkę.
Najlepszym przyjacielem Francois jest bankier, który pełni rolę powiernika jego sekretów i psychoterepeutę w jednym. To on zachęca go do zaproszenia na kolację dziewczynę, która z jakiegoś powodu się w nim zakochuje. Proszę sobie wyobrazić panikę w oczach największego kutwy we Francji, gdy okazuje się, że jego randka wpada na pomysł, żeby zamówić w restauracji świeże owoce morza!
Prawdziwym problemem tego liczykrupy jest oczywiście nie tylko to, że panicznie boi się wydawać pieniądze. Problem leży głębiej i wiąże się z patologiczną nieumiejętnością dzielenia się sobą, swoimi emocjami i w efekcie nieumiejętnością kontaktu z drugim człowiekiem. W “Dusigroszu” twórcy mnożą sytuacje, w których Francois musi skonfrontować swoją najgorszą cechę z ludźmi charakteryzującymi się wyjątkową dobrocią i empatią, np. 16-letnią Laurą, która pewnego dnia przychodzi do niego i twierdzi, że jest jego córką. On oczywiście będzie podejrzewał, że to zwykła oszustka, która chce go oskubać. Takie sytuacje są źródłem komizmu w filmie.
Portrety charakterów ludzkich należą do bogatej tradycji kultury francuskiej. Nie byłoby “Dusigrosza” Freda Cavayé'a bez “Skąpca” Moliera i jej filmowej adaptacji z fantastyczną kreacją Louisa de Funesa. Twórcy tej komedii idą wydeptaną ścieżką, ale nie idą zupełnie na skróty. Jej największym atutem jest najpopularniejszy obecnie francuski komik Dany Boon, który z łatwością odnalazł się w butach skąpiradły. Dzięki niemu możemy dostrzec ludzki wymiar skrajnie antypatycznej postaci, a być może nawet zobaczyć małego sknerę w sobie.
Ocena 6/10
Łukasz Knap