Zapowiadany jako połączenie thrillera i dramatu film Stephena Frearsa skłania się raczej w stronę tego drugiego. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że zdecydowanie więcej tu dramatyzmu (sporo też akcentów humorystycznych), niż grozy i napięcia, a problemy społeczne przesłaniają nieco sensacyjną intrygę. Ale w tym przypadku nie jest to zarzut, bo powstała mieszanka gatunkowa, która - choć niepozbawiona uproszczeń - warta jest polecenia.
Opowiadający o losie imigrantów w Londynie Niewidoczni poruszają jednen z istotnych problemów tak często oduwany na dalszy plan lub po prostu bagatelizowany. Oglądając film zaczynamy przyglądać się bliżej zjawisku migracji, które z wielu powodów przyzwyczailiśmy się traktować jako naturalne i zwyczajne, nie zastanawiając się, że pewne jego aspekty gdzieś nam umykają. Tymczasem widzimy niewidocznych Frearsa, którzy walczą o przetrwanie, w głębi skrywając poczucie osamotnienia i strach. To ludzie traktowani jak rzeczy, które wyrzuca się, gdy przestają być potrzebne.
Główny bohater, Okwe jest lekarzem, ale jako nielegalny imigrant z Nigerii ima się rozmaitych zajęć. Jeździ taksówką, pracuje także jako recepcjonista w londyńskim hotelu. Pewnego wieczoru w toalecie jednego z pokoi Okwe znajduje ludzkie serce. Próbując wyjaśnić zagadkę tajemniczego morderstwa odkrywa tajemnicę, którą kryją hotelowe wnętrza. Okazuje się że makabryczne znalezisko to nie przypadek.
Specyficzna atmosfera z właściwą jej hotelową anonimowością staje się osłoną dla podejrzanych interesów i niepotrzebnych śmierci, z drugiej strony powoduje, że pracujący tam ludzie są niezauważalni, traktowani instrumentalnie i z premedytacją wykorzystywani. Pomiędzy eleganckimi gośćmi przemykają niepostrzeżenie sprzątaczki, prostytutki, recepcjoniści, portierzy - niezbędni niewidoczni walczący o swe miejsce wśród prawowitych obywateli. Takich postaci jak Okwe jest w filmie więcej. Szukający azylu imigranci, którzy sprzątają po gościach, kryją się przed policją, nie mają prawa głosu, pieniędzy, a często mieszkania. Podobne życie wiedzie zakochana w Okwe Turczynka Senay - w tę rolę wcieliła się Audrey Tautou - która sprząta hotelowe pokoje i za wszelką cenę pragnie pojechać do Nowego Jorku.
Rzeczywistość Londynu, gdzie obok siebie funkcjonują rozmaite narodowości i rasy ukazana jest oczami Okwe i, co ciekawe, nie ma tu zabytków, parków, ani pięknych widoków, jest za to trudny świat pełen zdeterminowanych ludzi. Londyn w filmie Frearsa ma dwa oblicza, to znane zwykłym mieszkańcom i turystom jest zupełnie inne od cząstki świata, która została przeznaczona dla tych gorszych. Choć przeznaczona to może stwierdzenie trochę na wyrost, bo niewidoczni muszą zasłużyć na lepsze życie, poniżani i upokarzani świadczą usługi seksualne lub oddają nerkę w zamian za paszport. Snując marzenia o cudownej krainie, trafili do niej nielegalnie i na chwile, ale zrobią wiele, żeby zostać tu na zawsze.
Główną zaletą filmu jest nieprzewidywalna fabuła oraz ciekawy wizerunek londyńskiego półświatka. Reżyserowi udało się w sugestywny sposób pokazać podskórną, ciemną rzeczywistość dużego miasta, która tętni własnym życiem i jakże różna jest od tej widzianej z okna lub znanej z gazet i przewodników turystycznych.