Dziecięcy gwiazdor wskazał pedofila. To nie koniec jego walki ze zboczeńcami z Hollywood
W latach 80. był prawdziwą nastoletnią gwiazdą i obiektem zazdrości swoich rówieśników. Dziś, będąc już dorosłym mężczyzną, opowiada o koszmarze, z jakim zetknął się podczas pracy na planie filmowym. Kilka lat temu autobiografia Feldmana wywołała burzę, ale dopiero teraz dawny idol wskazał osoby odpowiedzialne za koszmar z dzieciństwa.
W wydanej kilka lat temu autobiografii "Coreyography" Corey Feldman (na zdjęciu po lewej), znany chociażby z filmów "Goonies", "Straceni chłopcy" czy "Stań przy mnie", opowiadał o degeneratach i dewiantach związanych z show-biznesem i dzierżących władzę w Hollywood.
Zdradził przerażające, skrywane dotąd skrzętnie tajemnice – pisał o molestowaniu seksualnym, którego sam padł ofiarą, i o szerzącej się na planach filmowych pedofilii. Dlaczego aktor ostrzega rodziców, by trzymali swoje dzieci z dala od Hollywood? I kogo oskarżył o molestowanie w najnowszych wypowiedziach?
''To zupełnie normalne...''
Corey Feldman o podobnych praktykach po raz pierwszy usłyszał podczas kręcenia filmu "Lucas" (1986).
Jego przyjaciel z planu, Corey Haim, opowiedział mu, jak to "pewien dorosły przekonał go, że to zupełnie normalne, gdy starsi mężczyźni uprawiają seks z młodszymi chłopcami, że to coś, co robią wszyscy faceci".
14-letni, niczego nieświadomy Haim (na zdjęciu) dał się więc wykorzystać i zgodził na odbycie stosunku seksualnego.
''Dzieciaki tego nie robią''
- Tak nie powinno być* – powiedział Feldman swojemu nowemu, naiwnemu przyjacielowi. *- Dzieciaki tego nie robią!
Ale nawet większa świadomość i twarde zasady moralne nie pozwoliły nastolatkowi uniknąć czyhających na niego pułapek.
Sam już wkrótce miał również stać się ofiarą molestowania seksualnego…
Otoczony przez potwory
Ze swoim prześladowcą miał kontakt niemal codziennie. Feldman wyznawał, że to jego ojciec ściągnął na niego te nieszczęścia, zatrudniając pewnego mężczyznę, "Rona", jako asystenta.
W swojej książce Corey twierdzi, że to właśnie Ron zaczął podawać mu narkotyki, a potem wykorzystywał go seksualnie. Nie był też jedynym pedofilem, którego spotkał przez te wszystkie lata.
- Zacząłem zdawać sobie sprawę, że przez cały ten czas otaczali mnie ludzie, którzy byli prawdziwymi potworami.
''Czułem, że to moja wina''
Ku swojemu przerażeniu chłopiec nie potrafił się zbuntować przeciwko zaistniałej sytuacji, nie umiał postawić się swojemu prześladowcy.
- Nie wiem, dlaczego nie potrafiłem skonfrontować się z Ronem. Zżerało mnie poczucie winy. Czułem, jakby to wszystko, co się wydarzyło, było moją winą. Rozpaczliwie chciałem go powstrzymać, ale jednocześnie bałem się, że stracę przyjaciela... - wyznał były dziecięcy gwiazdor.
Chce zdemaskować pedofilów
Szczere wyznania Feldmana wstrząsnęły Hollywood, jednak aktor nie ujawnił w książce wszystkiego. I dopiero teraz postanowił zadać kolejny cios, ujawniając personalia osób odpowiedzialnych za koszmar z dzieciństwa.
Konkretne nazwisko padło w trakcie programu "The Dr. Oz Show", gdzie Feldman oskarżył Johna Grissoma. Aktor, który zagrał z młodym gwiazdorem w "Prawie jazdy" (1988) i "Spełnionych marzeniach" (1989), miał się doczekać własnego rozdziału w "Coreyography", jednak prawnicy Feldmana poradzili mu, by nie zamieszczał jego nazwiska.
Drugim napastnikiem, który miał molestować Feldmana w latach 80., jest obecny pracownik klubu Los Angeles Dodgers. Aktor wyjawił kilka dni temu, że ten pedofil prowadził wówczas dziecięcy klub w Hollywood, i choć młody gwiazdor wielokrotnie opowiadał o jego czynach policji i dziennikarzom, nikt nigdy nie zajął się tą sprawą. Sam Feldman nie postanowił jeszcze ujawnić jego nazwiska, w obawie o konsekwencje prawne, jednak być może wkrótce się to zmieni. 46-letni aktor pragnie bowiem zdemaskować pedofilów z Hollywood w ramach kampanii TRUTH (ang. prawda), na którą potrzebuje 10 mln dol.
Ucieczka w narkotyki
Tragiczne wydarzenia z dzieciństwa odcisnęły swe piętno na dorastających aktorach.
Niewinny Corey Haim (na zdjęciu po lewej) po traumatycznych przejściach z młodości nie potrafił uwolnić się od nałogu i zmarł w marcu 2010 r. w wyniku przedawkowania narkotyków. Miał 38 lat (więcej tutaj)
.
Wcześniej kilkanaście razy szukał ratunku w klinikach odwykowych - na próżno. Z uzależnieniem od kokainy zmagał się również Feldman.
Odzyskać niewinność
Osobą, która pomogła mu "odzyskać niewinność”, był Michael Jackson, którego Feldman (na zdjęciu) często imituje w ostatnich latach.
Corey podkreślał, że król popu nigdy nie dotknął go w nieodpowiedni sposób, nie robił żadnych dwuznacznych aluzji, nie miał złych intencji i nigdy nie próbował wykorzystać go seksualnie. Przyjaźnili się przez lata – dopóki ktoś nie rozpuścił plotki, że Feldman chce "zniszczyć" Jacksona w swojej książce.
Piosenkarz, przerażony trwającą na niego właśnie medialna nagonką, nie uwierzył w zapewnienia swojego przyjaciela i zerwał z nim kontakt.
''Zabierzcie dzieciaki jak najdalej od Hollywood''
Nic dziwnego, że Corey Feldman nie ma zbyt dobrego zdania o Hollywood i przestrzega rodziców, chcących za wszelką cenę wkręcić swoje dzieci do show-biznesu.
- Ludzie ciągle pytają o moje doświadczenia związane z karierą aktorską. Co mogę powiedzieć rodzicom, których dzieci znalazły angaż w przemyśle filmowym? Mam tylko jedną radę – niech lepiej zabiorą dzieciaki jak najdalej od Hollywood i pozwolą im prowadzić normalne życie - pisze w swojej książce aktor.
Publikacja "Coreyography" była wstrzymywana już dwukrotnie, co może świadczyć, że rewelacje w niej zawarte nie mijają się zbytnio z prawdą. Od kilku lat Corey Feldman bezskutecznie próbuje wrócić na szczyt. Niestety pojawia się jedynie w wątpliwej jakości filmach klasy B...