Dziś rusza 66. festiwal filmowy w Wenecji

4 września na weneckim festiwalu odbędzie się nadzwyczajny pokaz "Katynia" Andrzeja Wajdy, o którego zorganizowanie zaapelował przed kilkoma miesiącami do dyrekcji festiwalu włoski minister kultury Sandro Bondi w związku z polemikami wokół znikomej obecności tego filmu we włoskich kinach.

Przy okazji tej projekcji wręczona zostanie nagroda związku włoskich recenzentów filmowych, przyznana polskiemu reżyserowi za jego dzieło o zbrodni katyńskiej.

Według informacji uzyskanych przez PAP u organizatorów pokazu, zaproszony do Wenecji Andrzej Wajda nie przyjedzie. Wystosowany przez niego list odczyta Danuta Stenka.

Przewodniczącym międzynarodowego jury będzie amerykański reżyser chińskiego pochodzenia Ang Lee, dwukrotny triumfator festiwalu w Wenecji za filmy "Tajemnica Brokeback Mountain" i "Ostrożnie, pożądanie".

Włoscy krytycy nie kryją nadziei na to, że w tym roku, po latach porażek rodzimej kinematografii, jeden z jej filmów otrzyma wreszcie główną nagrodę. Tym bardziej - zauważają - że o Złotego Lwa walczyć będą tacy mistrzowie, jak laureat Oscara Giuseppe Tornatore z otwierającą festiwal wielką filmową opowieścią o Sycylii - "Baaria" oraz Michele Placido z "Grande sogno" o wydarzeniach 1968 roku.

Jednym z najbardziej oczekiwanych filmów jest "Capitalism: a love story" w reżyserii Michaela Moore'a. W dokumencie tym słynący z wywoływania polemik reżyser podejmuje temat wpływu wielkich koncernów na codzienne życie mieszkańców USA.

Austria przysyła na Lido "Lourdes" Jessiki Hausner, historię cudownego uzdrowienia kobiety po pielgrzymce do francuskiego sanktuarium maryjnego.

Po raz pierwszy do konkursu dopuszczono film ze Sri Lanki. "Between two worlds" w reżyserii Vimukhti Jayasundara opowiada o mieszkańcach wioski, którzy żyją w cieniu pradawnej przepowiedni.

Izraelski "Liban" Samuela Maoza o wojnie w tym kraju w 1982 roku zapowiadany jest jako dzieło wyjątkowe, bo nakręcone w całości w czołgu.

W Wenecji oczekiwani są między innymi Matt Damon, George Clooney, Julianne Moore, Nicolas Cage i Tilda Swinton.

(Tekst: PAP)