Ekspert od broni na planie filmowym: "Ludzie na planie filmu 'Rust' nie myśleli"

Janusz Bykowski, specjalista od broni na planie filmowym, ocenia śmiertelny postrzał na planie filmu "Rust" w USA: - Asystent reżysera podał aktorowi broń? Skąd on ją wziął, kto mu ją dał?! Dlaczego asystent reżysera miałaby się znać na broni?! To karygodne.

Alec Baldwin zastrzelił na planie filmowym operatorkę kamery (Fot. Getty Images)
Alec Baldwin zastrzelił na planie filmowym operatorkę kamery (Fot. Getty Images)

25.10.2021 18:17

Sebastian Łupak: Co pana zdaniem stało się w Nowym Meksyku na planie filmu "Rust", gdzie Alec Baldwin zastrzelił z broni operatorkę kamery Halynę Hutchins?

Janusz Bykowski, specjalista od broni i filmowych efektów pirotechnicznych: Ciężko mi uwierzyć w to, co się tam stało. Zginęła kobieta. Tak nie powinno być. Ktoś nie zastosował podstawowych reguł i doszło do tragedii. Prawdopodobne nie było dostatecznego nadzoru. Komuś zabrakło pomyślunku i rozsądku. Ktoś tę broń przygotował, ktoś przywiózł ją na plan i ktoś jej nie zabezpieczył. To była wypadkowa kilku błędów, a na końcu był nieświadomy aktor. Współczuję mu, bo musi sobie radzić z ogromnym dramatem.

Podobno dla zajmującej się pirotechniką na planie filmu "Rust" 24-letniej Hanny Gutierrez-Reed to był dopiero drugi film. Była niedoświadczona…

Tym bardziej powinna była wszystkiego pilnować i zabezpieczać. To jest naprawdę odpowiedzialny zawód. Nie wszyscy się nadają. Czasem pracuje się na planie 12-14 godzin, wchodzi się w nadgodziny. A ja muszę być cały czas czujny przy broni. To jest ogromna odpowiedzialność.

W Polsce trzeba mieć predyspozycje, ważne badania psychiatryczne i zdać specjalny egzamin pirotechniczny. Ja przez kilka lat uczyłem się u doświadczonego kolegi, Kazimierza Wróblewskiego, zanim zacząłem to prowadzić samodzielnie. I zacząłem od prostych rzeczy. Patrzyłem na kolegów, którzy robili "Ogniem i mieczem", i myślałem, że nigdy nie dojdę do ich pułapu. Ale poprzez lata doświadczeń doszedłem do poziomu, gdzie koordynuję duże projekty, m.in. duże filmy wojenne dla Polaków czy np. Holendrów.

Jak procedury wyglądają w Polsce?

Cała ekipa filmowa musi wiedzieć, że tylko ja mam dostęp do broni, tylko ja się nią zajmuję i tylko ja ją udostępniam. Nikt inny! Robimy zebranie ekipy i ja mówię na głos: "Uwaga! Mamy broń na planie! Osobą zajmującą się bronią jestem ja i tylko ja".

Jak przygotowujecie aktora do strzelania?

Aktorka na planie w Krakowie miała strzelać z pistoletu. Najpierw więc zrobiliśmy jej próby na strzelnicy, ćwiczyła w słuchawkach, uczyła się obywać z bronią.

Później – już na planie – jest cały rytuał: najpierw strzelała do tarczy, a w końcu do mnie. Stałem pięć-sześć metrów od niej. Miałem przyłbicę i słuchawki. Ja, w obecności producenta, ładowałem jej broń. Ona miała pozbyć się strachu przed obchodzeniem się z bronią i mierzeniem do człowieka. 

Na planie jest prawdziwa broń?

Broń jest prawdziwa, ale amunicja to ślepe naboje. Na planie filmowym nie ma ostrej amunicji. Nabój-atrapę trzeba przygotować. Ten proces nazywa się elaboracją –wysypany jest proch, zbita spłonka. Robi to właściciel broni, czyli ja.

Gdzie pan trzyma broń?

U mnie w magazynie broń leży w kasie pancernej. Jest książka wydawania broni i amunicji. Gdy jadę na plan zdjęciowy, broń w samochodzie także jest w kasie pancernej. Na planie nie leży tak, że ktoś ma do niej dostęp. Musi być nadzór, żeby ta broń się nie dostała w ręce osób postronnych. Potem wracam z planu, czyszczę broń i odkładam do kasy pancernej.

Do wszystkiego na planie są specjalne instrukcje, nie tylko do strzelania. Gdy np. robimy efekty pirotechniczne, to na planie musi bezwzględnie być karetka i straż pożarna. Wypełniam specjalny dokument oceny ryzyka. Jeśli jest wiatr czy jest bardzo gorąco, to nie robimy eksplozji benzynowych. Nie ma co podejmować niepotrzebnego ryzyka.

Alec Baldwin dostał broń od asystenta reżysera, który powiedział mu "cold gun" – czyli w slangu "pistolet bezpieczny".

Asystent reżysera podaje aktorowi broń? Skąd on ją wziął, kto mu ją dał?! Dlaczego asystent reżysera miałaby znać się na broni?!

Broń aktorowi może podać tylko jej dysponent, czyli ja, pirotechnik czy zbrojmistrz. Nikt inny! To ja dostarczam broń i to ja szkolę i zabezpieczam aktorów. Reżyser nie ma tu nic do gadania.

Jest taka zasada, że ja pokazuję aktorowi, czy pistolet jest załadowany, czy nie. Nie jest tak, że ja tylko mówię, że "magazynek jest pusty". Nie! Ja pokazuję aktorowi ten magazynek, a on musi zobaczyć, że rzeczywiście jest pusty. Dopiero na ujęcie ja ten magazynek w obecności aktora ładuję. Magazynek z amunicją i przeładowanie broni odbywa się na kilka sekund przed ujęciem.

Ten western był kręcony w Nowym Meksyku, na ranczo. Ekipa filmowa podobno - jak twierdzi jeden z portali - wychodziła postrzelać sobie rekreacyjnie po zdjęciach. Mogło dojść do pomylenia pistoletów czy amunicji?

To prawdopodobne. Mogła nastąpić pomyłka. Te pistolety są nie do odróżnienia. Ten "rekwizyt" to może być normalna broń bojowa. Winę ponosi wtedy dysponentka tej broni. Ona powinna była pilnować, żeby broń czy naboje się nie pomieszały.

Jakie pan ma przygotowanie zawodowe?

Byłem saperem w wojsku. Potem pracowałem w łódzkiej filmówce. Co pięć lat przechodzę badania psychologiczne i psychiatryczne. Muszę mieć pozytywną opinię policji, nie być karany.

Mam zgodę wojewody na zakup materiałów wybuchowych oraz komendanta wojewódzkiego policji na posiadanie broni. Kupuję materiały wybuchowe i jestem z nich rozliczany. Jest książka ewidencji. Tak samo z bronią i nabojami.

W Polsce doszło do podobnego wypadku jak teraz w USA?

Tak. W 2016 roku na planie reklamy u Patryka Vegi. Nie było tam tego dnia pirotechnika. Jakim prawem człowiek z bronią znalazł się wtedy na planie? Jego tam nie powinno być! Ale Vega wymyślił sobie byłego komandosa GROM-u. Kazali mu strzelać na kamerę. No to ten snajper strzelał tym, co miał. A miał karabin wyborowy, a do tego nie miał ślepej amunicji, tylko strzelał nabojem własnej produkcji. Postrzelił operatora w udo. Ten najpierw jeździł na wózku, a potem poruszał się o kuli. Miał dużo szczęścia, że przeżył. Przez kilka pierwszych miesięcy po tym wypadku życie tego operatora było prawdziwym koszmarem.

Janusz Bykowski jest specjalistą od broni i pirotechniki. Pracował m.in. na planie filmów "25 lat niewinności", "Legiony", "Jack Strong" i seriali "Pitbull", "Rojst", "Belfer", "Kryminalni" i "Wataha".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (113)