Emilia Krakowska chce grać do końca swoich dni. Nie byłaby pierwsza
Niektórzy odliczają dni do przejścia na emeryturę. Inni rezygnują z dalszej kariery będąc u szczytu sławy. Są też i tacy, którzy nie wyobrażają sobie życia bez filmu czy teatru i deklarują, że scenę opuszczą dopiero wtedy, gdy zupełnie opadną z sił. Przykładem takiej niestrudzonej aktorki jest Emilia Krakowska, która marzy, by "tak jak Molier, umrzeć na scenie".
Ta makabryczna deklaracja, która padła z ust 77-letniej aktorki, pokazuje jej oddanie dla filmu i teatru. Niezapomniana Jagna z "Chłopów" i gwiazda nadchodzącego serialu "W rytmie serca" powiedziała o tym w kontekście problemów zdrowotnych. Krakowska do niedawna zmagała się z silnymi bólami krzyża i kolan, i bała się, że będzie zmuszona do przejścia na zasłużoną emeryturę. Na szczęście leczenie przynosi skutki, a groźba przedwczesnego zejścia ze sceny została odsunięta w czasie.
Marzenie o pracy do końca swoich dni i śmierci na scenie to oczywiście przenośnia. Ale, jak pokazuje historia, nie brak artystów, którzy faktycznie zmarli czy to podczas przedstawienia, czy na planie filmowym. I rzadko kiedy była to "realizacja marzenia" aktora.
Bożena Kurowska
Kurowska, urodzona 21 sierpnia 1937 r., była niezwykle utalentowaną aktorką, choć nie dane jej było pokazać pełni swojego talentu.
Wystąpiła między innymi w filmach "Zamach", "Lotna", "Dama" (za który otrzymała nagrodę MFTv "Złota Praga") czy serialu "Barbara i Jan".
Kurowska zmarła nagle, na scenie Teatru Klasycznego w Warszawie, podczas przedstawienia. Miała zaledwie 32 lata. Nie wiadomo, jaka była przyczyna jej śmierci. W kuluarach mówiło się, że gwiazda chorowała na ostrą odmianę białaczki.
W nekrologu zamieszczonym we wrześniowym numerze "Teatru" z 1969 r. napisano, że aktorka grywała „role amantek o wyraźnym zabarwieniu charakterystycznym”. Koleżanki i koledzy zapamiętali ją jako osobę skromną i pracowitą.
#dziejesię: Zmarł Zbigniew Wodecki. Pamiętacie jego największe przeboje?
Tadeusz Łomnicki
- Więc jakieś życie świta przede mną! Dalej! Łapmy je, pędźmy za nim! Biegiem, biegiem! - brzmiały jego ostatnie słowa. Potem upadł na scenę. Odszedł tak, jak chciał – na scenie.
22 lutego 1992 r. Łomnicki zjawił się w Teatrze Nowym w Poznaniu, aby wziąć udział w próbie do swojej ulubionej sztuki "Król Lir". Na widowni siedziała jego ukochana żona.
- Tadeusz grał jedną ze swoich najważniejszych scen w tym przedstawieniu: rozmowę obłąkanego Leara z oślepionym Gloucesterem. Pod koniec tej sceny Lear ucieka swoim prześladowcom. Tadeusz wybiegł za kulisy, i jak potem się okazało, usiadł w fotelu, który był przygotowany do następnej sceny z jego udziałem. Tam, w kulisach czekał na swoje wejście Marek Obertyn. To on zobaczył, jak nagle Tadeusz spada z krzesła i opada na podłogę – opowiadał Eugeniusz Korin w "Polska Głos Wielkopolski".
- Umarł. Nie doszło do premiery – pisała na swojej stronie Krystyna Janda. - Umarł tak jak marzył, na scenie, wolałby pewnie na premierze, albo podczas spektaklu przy publiczności, a nie podczas próby. Umarł tak, że jak opowiadają lekarze z pogotowia, które tu zostało wezwane, nie było żadnej nadziei - serce rozpadło się na kawałki, rozdarło, pękło na pół. Umarł. Powstała legenda.
Vic Morrow, Renee Chen, My-Ca Le
23 lipca 1982 r., podczas zdjęć do filmu fabularnego "Strefa mroku", doszło do tragedii. Trójka aktorów, Vic Morrow (na zdjęciu), 6-letnia Renee Chen i 7-letni My-Ca Le, znalazła się na pokładzie helikoptera. Kręcono scenę, w której wokół maszyny wybuchały ładunki pirotechniczne Kierujący helikopterem pilot oznajmił, że eksplozje uniemożliwiają mu latanie, ale ekipa zignorowała jego ostrzeżenia.
Kazano mu lecieć nisko – około siedem metrów nad ziemią – i odpalono kolejne ładunki wybuchowe. Reżyser John Landis nie przewidział siły eksplozji. Pilot nie potrafił opanować maszyny, a kiedy kolejny wybuch uszkodził wirnik ogonowy, był bezsilny.
Helikopter – z załogą, trójką aktorów i czterema filmowcami – zaczął spadać na ziemię. Renee Chen zsunęła się z pokładu i została zmiażdżona przez maszynę. Łopata wirnika odcięła Morrowowi głowę, a MyCa Le pozbawiła ręki i śmiertelnie raniła. Pozostałym osobom na pokładzie udało się przeżyć.
Oliver Reed
Aktor znany był z imprezowego trybu życia i swojej miłości do mocnych trunków. Kilka razy próbował zerwać z nałogiem, ale nigdy nie odstawił alkoholu na długo, nawet na prośbę lekarzy, przerażonych stanem jego zdrowia.
2 maja 1999 r. Reed, podczas przerwy w czasie zdjęć do "Gladiatora", udał się do jednego z maltańskich barów, gdzie zamówił trzy butelki rumu, osiem piw, whiskey i koniak, a później siłował się na rękę z marynarzami.
Tego samego wieczoru dostał ataku serca. Zmarł w wieku 61 lat. Premiera "Gladiatora" odbyła się rok po jego śmierci. Część brakujących scen z jego udziałem nakręcono przy użyciu technologii CGI.
- Oliver strasznie by się wkurzył, gdyby nie mógł dokończyć filmu – komentował tę decyzję Ridley Scott.
Khan Bonflis
Karierę zaczynał jako model, jednak nie krył, że aktorstwo jest jego prawdziwą pasją.
Zazwyczaj pojawiał się na drugim planie,* ale za to w prawdziwych hitach* – wystąpił między innymi w dwóch częściach "Gwiezdnych wojen", "Mrocznym widmie" i "Ataku klonów", zagrał też w "Skyfall", "Jutro nie umiera nigdy", "Lara Croft Tomb Raider: Kolebka życia" czy "Batman: Początek".
W styczniu 2015 r. 42-letni Bonflis brał udział w próbach do przedstawienia "Inferno", kiedy nagle upadł na scenie. Reżyser rzucił się, aby go reanimować, wezwano też pogotowie, lecz mimo natychmiastowej pomocy aktor zmarł.
Martha Mansfield
Jej kariera trwała raptem siedem lat. 24-letnia aktorka zmarła w 1924 r. na skutek tragicznego wypadku. Grała wówczas w filmie "Warrenowie z Wirginii" i siedziała w samochodzie, przebrana w falbaniastą suknię.
Ktoś, kto odpalał sobie akurat papierosa, wrzucił przypadkiem zapaloną zapałkę do auta. Suknia Mansfield błyskawicznie zaczęła płonąć. I choć aktorkę natychmiast przewieziono do szpitala, zmarła następnego dnia na skutek poparzeń.
Roy Kinnear
Aktor znany jest zwłaszcza z roli Plancheta w ekranizacji "Czterech muszkieterów" w reżyserii Richarda Lestera.
Niestety, rola, która przyniosła mu popularność, była także jego ostatnią. Kinnear wrócił na plan „Powrotu muszkieterów” pod koniec 1988 r. – film kręcono w Toledo. Tam, podczas jednej ze scen, aktor spadł z konia i złamał miednicę.
Natychmiast przewieziono do szpitala w Madrycie – następnego dnia Kinnear zmarł jednak na atak serca. Miał tylko 54 lata. Lester, zrozpaczony tym wydarzeniem, podjął decyzję o wycofaniu się z branży filmowej.
Jean Harlow
Zanim świat usłyszał o Marilyn Monroe, a Jayne Mansfield okrzyknięto symbolem seksu, w Hollywood niepodzielnie rządziła inna jasnowłosa piękność, Jean Harlow.
W 1937 r. aktorka jednak zaczęła podupadać na zdrowiu – lekarze twierdzili, że szkarlatyna, na którą chorowała 11 lat wcześniej, mogła uszkodzić jej nerki. Pracowała wówczas na planie filmu "Saratoga", a obecna na planie ekipa była przerażona zmianami, jakie zaszły w jej wyglądzie i zachowaniu. Wreszcie aktorkę, w stanie krytycznym, przewieziono do szpitala. Zmarła następnego dnia, 7 czerwca 1937 r. Miała 26 lat.
Jon Erik Hexum
W 1984 r. Hexum brał udział w zdjęciach do serialu "Niebezpieczne ujęcia". Podczas jednej z przerw aktor, znany ze swojego specyficznego poczucia humoru, chciał zażartować i przystawił sobie lufę Magnum do skroni. Później zaś nacisnął spust.
I mimo że broń była załadowana ślepą amunicją, pocisk spowodował poważny uraz głowy, a jego cząstki uszkodziły mózg aktora. Zawieziono go do szpitala, gdzie kilka dni później zmarł.