Frances McDormand zawyła jak wilk, odbierając Oscara
Tegoroczna gala przyznania Oscarów dobiegła końca. Nie zabrakło momentów, które wywoływały zdziwienie. Jak ten, kiedy Frances McDormand zawyła na scenie jak wilk.
"Nomadland" to największy zwycięzca tegorocznej oscarowej gali. Zgarnął statuetkę w kategorii najlepszy film i najlepsza reżyseria, a w ręce Frances McDormand powędrowała statuetka za najlepszą główną rolę żeńską. To już trzecia statuetka w jej karierze. Dotychczas w historii Oscarów takim wynikiem mogła się pochwalić jedynie Katherine Hepburn.
McDormand odbierając statuetkę zrobiła coś dziwnego. I choć wiadomo nie od dziś, że to dość ekscentryczna osoba, prawdziwy wolny duch, jej zachowanie mogło wprawić niejedną osobę w osłupienie.
Na zakończenie swojej przemowy McDormand powiedziała: "A to dla Wilka" i zawyła właśnie jak wilk. To wydarzenie śmiało można nazwać najdziwniejszym z całego wieczoru.
Oscarowa gala od środka jest o wiele ciekawsza od tej oglądanej w TV
O jakim wilku mowa? O Michaelu Wolfie Snyderze, operatorze dźwięku na planie "Nomadland". Mężczyzna popełnił samobójstwo zanim zakończyły się zdjęcia do filmu, ale jak pisała wcześniej reżyserka Chloé Zhao, wiele z zaproponowanych przez niego rozwiązań zostało wykorzystanych w filmie. Snyder miał 35 lat.