Gdzie są bajki z tamtych lat?
Film dla dzieci powinien być taki sam jak dla dorosłych, tyle że dużo lepszy. Wiedzą o tym doskonale twórcy naszych fantastycznych kreskówek, na których wychowały się całe pokolenia.
W Studiu Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej trwają właśnie prace nad pełnometrażową animacją dla dzieci o młodości Mikołaja Kopernika pt. 'Gwiazda Mikołaja' w reżyserii Zdzisława Kudły. 'Gwiazda Mikołaja' będzie filmem przeznaczonym dla dzieci nieco starszych z przedziału wiekowego od 5 do 12 lat.
_ - To doskonałe kino familijne z treściami edukacyjnymi. Historia opowiada o chłopcu, który miał marzenia i poprzez fascynację nauką, prowadząc badania, stworzył zupełnie rewolucyjną teorię układu słonecznego z jednoczesnym przewrotem filozoficznym, co dziś uznaje się za jeden z głównych fundamentów nowej epoki w dziejach ludzkości_ - przypomina reżyser.
Niestety bajkowych opowieści firmowanych rodzimą marką powstaje ostatnio bardzo niewiele.
Miś bez granic
Kryzys w branży trwa w najlepsze, a kolejne pokolenia wychowują się na dobranockach sprzed ponad ćwierćwiecza, takich jak chociażby 'Miś Uszatek'.
Dziecięcy pupil został ożywiony w łódzkim Se-ma-forze. Jego zadaniem było wpajanie dzieciom przykładu systematycznej wieczornej toalety i kładzenia się spać o niezmiennej porze, co zresztą wywoływało u niektórych jego fanów ataki histerycznego płaczu.
Uszatkowe przygody zakupiły aż 22 kraje, w tym kilka z upalnej Afryki, Półwyspu Arabskiego, a także mroźnej Skandynawii.
Podobną sławą i dorobkiem "aktorskim" cieszył się też sympatyczny "Reksio" - chluba Studia Filmów Rysunkowych z Bielska-Białej. Ten strażnik podwórkowego porządku był bardzo zdolny, opiekuńczy i bohaterski. Mieszkał w budzie ze świerszczem, wydobył z depresji załamanego psiego kolegę, który beczał z byle powodu, jeździł do sklepu na hulajnodze po zakupy, a do tego wszystkiego był jeszcze uznanym malarzem abstrakcjonistą....
Ptasie trele
Życie podwórkowych zwierzaków było także natchnieniem dla twórców "Przygód kilku wróbla Ćwirka" (Se-ma-for). Rezolutny ptaszek kwaterował w bocianim gnieździe i miał sporo doświadczeń w radzeniu sobie z wrednymi wronami, zachłanną sroką i groźnym jastrzębiem.
Również z ptasiego bractwa wywodził się kolejny, bardzo interesujący jegomość, Marceli Szpak (Bielsko-Biała). Ten filozofujący obserwator leśnego życia spacerował dostojnie i kolejno objawiał kolegom prawdy absolutne, takie jak np. "Jedni stawiają gmachy, drudzy piszą poematy, a jeszcze inni piorą"...
Podróżnicy i odkrywcy
Przy całej sympatii rodzimi bohaterowie nie ruszali się jednak zwykle ze swego domu, a jeśli wybierali się już na wycieczkę, jak Reksio w Tatry, to w następnym odcinku byli już z powrotem na swoich śmieciach.
O tym, że świat jest nieco większy niż podwórko, dzieci mogły przekonać się, oglądając absurdalną i globtroterską wyprawę Koziołka Matołka (Bielsko-Biała), który poszukiwał swego Pacanowa.
Ciekawe miejsca oraz ich mieszkańców odkryli także przyjazny Smok Wawelski i strachliwy kucharz Bartolini w "Porwaniu Baltazara Gąbki" (Bielsko-Biała).
Totalny surrealizm rządził za to światem "Przygód Profesora Nerwosolka" (Bielsko-Biała na podst. komiksu Tadeusza Baranowskiego). Tytułowy naukowiec zwiedził chyba wszystkie możliwe krainy z alternatywnych wymiarów.
Filozoficzne podejście
Stare bajki powracają wciąż na srebrne ekrany, jak niefortunne powiedzonko Bronisława Pawlika, który na koniec programu na żywo "Miś z okienka" pożegnał milusińskich słowami: "A teraz, kochane dzieci, pocałujcie misia w dupę!".
Niestety wiele wskazuje na to, że zdanie to wciąż bliskie jest decydentom naszej rodzimej kinematografii w stosunku do najmłodszych.
Jakie czasy, takie bajki
mówi Kamil M. Śmiałkowski, magazyny "Chichot" i "Straszno" Dawne animacje tworzone w Se-ma-forze czy studiu z Bielska-Białej są do dziś popularne. PRL-owskie dobranocki były po prostu efektem sprawnego rzemiosła, więc nic dziwnego, że dzieci chciały je oglądać. I to nie tylko polskie dzieci - dzięki nieużywaniu dialogów filmy te były uniwersalne i chętnie kupowane przez telewizje innych krajów. Wszystkie jednak popełniały ten sam błąd, co ich zachodnie odpowiedniki z tamtych czasów: usiłowały za każdą cenę wyjałowić swój przekaz. Nie pojawiały się w nich cierpienie, śmierć, rozpacz - jak cała kultura dziecięca drugiej połowy XX wieku, tak i nasz "Miś Uszatek" udawał, że zła nie ma w dziecięcym świecie. A przecież jest i dzieci, wbrew pozorom, są tego bardzo świadome. Nie zmienia to jednak faktu, że "Reksio" i jego koledzy nawet dziś nie wypadają źle w konfrontacji ze swymi następcami - widać to chociażby na kanale MiniMini, gdzie najmłodsi mogą oglądać stare i nowe bajki od rana do wieczora.