Horrorowe fakty od których włos jeży się na głowie
31.10.2017 | aktual.: 31.10.2017 16:13
Trudno wyobrazić sobie halloweenowy wieczór bez porządnego horroru - wielbiciele makabry mają już zapewne przygotowany stos filmowych propozycji. Jeśli chcecie poczuć dodatkowy dreszczyk niepokoju, zerknijcie na najdziwaczniejsze i najmroczniejsze fakty dotyczące znanych filmów grozy.
"Poltergaist"
Horror od dawna uchodzi za "przeklęty", a grający na planie aktorzy często drżeli ze strachu o własne życie albo umierali przedwcześnie. Ci, którzy uważają, że na filmie ciążyła klątwa, twierdzą, że to wszystko wina bezmyślnej ekipy filmowej. Jak głosi plotka, kiedy JoBeth Williams, filmowa Diane, wpada do basenu z kościotrupami - są to prawdziwe, ludzkie szkielety, a nie rekwizyty.
- Użyto prawdziwych szkieletów, bowiem wykonanie tych sztucznych było zbyt drogie - oburzała się później aktorka.
Producenci nigdy nie potwierdzili - ani nie zaprzeczyli - tej informacji, toteż nic dziwnego, że plotka zaczęła żyć własnym życiem.
"Teksańska masakra piłą mechaniczną"
Marilyn Burns z pewnością pracy na planie nie wspomina najlepiej. Ponieważ film ze względu na brak pieniędzy kręcono w pośpiechu, Gunnar Hansen, grający Leatherface'a, był tak wyczerpany, że ledwo widział na oczy. I w jednej ze scen, kiedy aktorka siedziała przywiązana do krzesła, naprawdę zranił ją w palec.
Chociaż Burns przez lata była przekonana, że to wypadek przy pracy, w jednym z wywiadów Hansen wyznał, że to "wcale nie był przypadek"…
"Amityville"
Ekipa filmu twierdziła, że nie wiedzieć czemu, podczas zdjęć wszyscy niespodziewanie budzili się o 3:15 - dokładnie o tej samej godzinie co noc budził się bohater zgrany przez Ryana Reynoldsa.
"Candyman"
Jak się okazuje, niektórzy aktorzy skłonni są do największych poświęceń. W jednej ze scen Tony Todd miał usta wypełnione prawdziwymi pszczołami. Nałożono mu tylko specjalną nakładkę, by żadnej z nich nie połknął. I chyba nikogo nie zdziwiło, że ten dzień zdjęciowy aktor skończył cały spuchnięty.
"Lśnienie"
Shelley Duvall, wcielająca się w Wendy Torrance, nie kryła, że praca nad ekranizacją powieści Kinga ogromnie ją stresowała i ledwo dotrwała do końca zdjęć.
- Miałam żal do Stanleya Kubricka, myślałam: "Dlaczego mi to robisz? Jak możesz mi to robić?".
Później była tak emocjonalnie wyczerpana, że dostała załamania nerwowego - a rok temu, gdy wystąpiła w programie "Dr. Phil", zaczęto podejrzewać, że gwiazda jest chora psychicznie.
"Hostel"
Cudownie byłoby wierzyć, że fabuła nie ma nic wspólnego z rzeczywistością - tymczasem Eli Roth wyznawał, że wpadł na pomysł tego horroru, gdy przeglądał strony internetowe i trafił na "tajskie mordercze wakacje" - czyli możliwość torturowania i zabijania ludzi za opłatą.
"Poltergeist"
Kolejny dowód, jakoby nad "Poltergeistem" wisiała klątwa - w jednej ze scen Olivier Robin zostaje napadnięty przez lalkę klauna. Podczas kręcenia mechanizm zabawki się popsuł i zaczęła naprawdę dusić chłopca.
Spielberg w ostatniej chwili zorientował się, że młody aktor nie udaje, tylko faktycznie jest kompletnie przerażony i nie może złapać powietrza.
"Egzorcysta"
Mężczyzna pojawiający się w scenie szpitalnej, asystent radiologa, został zatrudniony, ponieważ faktycznie uczył się do tego zawodu. Kilka lat później wyszło na jaw, że prowadził też drugi życie - skazano go za zamordowanie sześciu mężczyzn.
"Obecność"
Historia o nawiedzonej lalce Annabelle nie jest wcale wymysłem scenarzystów - oparta została na prawdziwych (przynajmniej według niektórych) wydarzeniach sprzed lat. Ale nie ma obaw, opętana zabawka została spacyfikowana przez Eda i Lorraine Warrenów i spoczywa zamknięta w gablocie w ich muzeum.
"Teksańska masakra piłą mechaniczną"
Martwe zwierzęta widoczne na ekranie są prawdziwe - a ponieważ kręcono w prawdziwym upale, ciała szybko zaczęły się rozkładać. Jak można się domyślić, zapach był straszny. Reżyser wspominał, że za każdym razem, gdy zawołał: "Cięcie!", ekipa biegła na bok, by zwymiotować.
"Amityville"
Prawdziwy szok przeżyli też pewnie aktorzy z "Amityville" - również horroru opartego "na faktach" - niedaleko planu filmowego znaleziono bowiem dryfujące na wodzie zwłoki.
"Milczenie owiec"
Postać Hannibala Lectera oparta została na prawdziwym mordercy, doktorze Alfredo Ballí Treviño, który działał w podobny sposób do filmowego bohatera. Czas dzielił między pracę (pracował jako lekarz w więzieniu) i hobby - czyli mordowanie i rozczłonkowywanie zwłok, które później zakopywał.