"I tak po prostu". Co robić bez seksu w wielkim mieście?
Niemal trzydzieści lat po "Seksie w wielkim mieście" z tego seksu zostało niewiele, ale to nie znaczy, że obijamy się po pustej metropolii. Nagle znalazło się miejsce na prawdziwsze życie, głębsze problemy i trudniejsze pytania.
"Fenomen" to słowo, którego chętnie używa się do opisywania popkulturowych zjawisk. Nagle coś lub ktoś staje się hitem, definiuje swoją epokę i swoją publiczność, słuchaczy i widzów, po czym znika w odmętach historii. Tak jak "Seks w wielkim mieście". Na przełomie wieków pieprzny, odważny, zabawny serial o kobietach, jakich ani mały, ani duży ekran wtedy nie widział, rozbudzał fantazje i celebrował niepowstrzymany konsumpcjonizm. Nowojorskie singielki mężczyzn wybierały i zmieniały niemal równie często, jak buty z półek drogich butików. Wesoło, kolorowo, jakby jutra miało nie być. Ale było.
10, 15 lat po "Seksie..." na bajkę o życiu wielkomiejskich kobiet zaczęto patrzeć inaczej. Gdzie w tym cukierkowym obrazku było miejsce na pracę? Widzimy, lunche, koktajle, zakupy, randki, wakacje, kto to funduje? Główna bohaterka tak wierzy w romantyczną miłość, że pozwala przekazywać siebie z rąk do rąk kolejnym mężczyznom, byle tylko opłacili jej lot biznes klasą. Cztery przyjaciółki żyją w jednej z największych światowych metropolii i nie mają żadnej niebiałej znajomej? "Seks w wielkim mieście" nigdy nie miał szans z dzisiejszymi standardami i - co tu się oszukiwać - ze zdrowym rozsądkiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie żyje Willie Garson z "Seksu w wielkim mieście". Reżyser opowiedział o nim
"I tak po prostu", serial, który nie miał być kolejnym sezonem "Seksu...", ale jego kontynuacją, postanowił zmierzyć się z niektórymi wyzwaniami współczesności. Fani rzucili się na nowe przygody ukochanych bohaterek, ale czekało ich nieraz srogie rozczarowanie.
Przede wszystkim do Nowego Jorku nie wróciła Samantha. Najstarsza, najbardziej pewna siebie i wyzwolona z przyjaciółek. Według scenariusza posprzeczała się z Carrie (Sarah Jessica Parker), główną bohaterką tego uniwersum i wyjechała na zawsze do Londynu. W rzeczywistości wcielająca się w tę postać Kim Cattrall miała serdecznie dość i twórców, i samej Parker. Powrót był i pozostaje niemożliwy. Twórcy szybko pozbyli się postaci Biga, mężczyzny, za którym Carrie biegała przez sześć sezonów. Jego ekranowa śmierć była im o tyle na rękę, że wcielający się w tę postać Chris Noth został oskarżony (tylko w mediach, nigdy w sądzie) o molestowanie seksualne.
Wygumkowano zatem Biga, Samanthę, a te "dziury" postanowiono łatać, nadając serii bardziej współczesny wydźwięk. Miranda, serialowa rudowłosa prawniczka, po latach odkryła, że jest lesbijką. Jej romans w "I tak po prostu" z niebinarną Che można spokojnie uznać za jeden z najmniej potrzebnych serialowych motywów w historii. Do trójki przyjaciółek dokooptowano dwie nowe panie. Też są bardzo bogate, bardzo dobrze ubrane i bardzo piękne, ale nie są białe. Dzięki Nicole Ari Parker i Saricie Choudhury świat tego uniwersum nieco bardziej odzwierciedla nowojorską rzeczywistość.
Pierwszy sezon nie miał łatwo. Fani kochający "Seks..." i broniący go jak twierdzy, nie dowierzali w to, co stało się z "ich" bohaterkami. Widzowie, którzy fanami serialu z 1998 roku nigdy nie byli, w "I tak..." wciąż widzieli głównie ładne i puste obrazki. Dziś możemy powiedzieć, że teraz, w trzecim sezonie Michael Patrick King nareszcie znalazł formułę, ton i tematy, które pozwolą serii zaskarbić serca widzów.
To też najwyższy czas, by pożegnać "Seks w wielkim mieście", pogodzić się, że tych bohaterek już nie ma. Zostały ich imiona, życiorysy i nieco obstrzyknięte twarze, ale ten świat i ta historia to już przeszłość. Co mamy w zamian? Pierwszą chyba próbę pokazania tego, jak życie może być sumą trudnych wyborów. Że nie można mieć wszystkiego, że rodzina zawsze będzie ważniejsza od romansu, że bycie razem nie przypomina romansu z tv, a jest ciągłą pracą.
"I tak po prostu" po raz pierwszy wikła Carrie w tematy trudne. Ta kobieta unosząca się nad światem na wysokość drogich szpilek, staje przed prawdziwymi rodzinnymi dramatami, ani ładnymi, ani zabawnymi. Nie pomylcie się - wciąż paraduje po Nowym Jorku w najbardziej absurdalnych kapeluszach i sukienkach, a przystojni mężczyźni po prostu pojawiają się w jej drzwiach. Charlotte (Kristin Davis) przez cały odcinek walczy z niesłusznymi oskarżeniami wobec jej psa, Miranda (Cynthia Nixon) przez pomyłkę idzie do łóżka z zakonnicą... Jest śmiesznie, jest ładnie, ale tym razem seksu jest na lekarstwo, jest nieco trudniej, a przez to prawdziwiej.
Nasza ocena 7/10
Basia Żelazko, dziennikarka Wirtualnej Polski
Pierwszy odcinek trzeciego sezonu "I tak po prostu" 30 maja, ostatni 15 sierpnia na HBO Max.
Drama z Blake Lively i koszmarna "Kolejna zwyczajna przysługa", "Cztery pory roku" Netfliksa i serialowe nowości, które warto sprawdzić. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: