"Trochę żenujące". Gwiazda hitu ocenia go po latach
Cynthia Nixon jest jedną z gwiazd kultowego dziś serialu "Seks w wielkim mieście". Swego czasu głośna produkcja była przełomowa, budziła kontrowersje, łamała tabu. Miliony widzów na całym świecie do dziś uznają ją za kultową. A co na to aktorka? Stwierdza, że na niektóre kwestie z serialu patrzy dziś z zażenowaniem.
"Seks w wielkim mieście" był produkowany przez sześć sezonów między 1998 i 2004 rokiem przez HBO. Powstał na bazie prozy Candace Bushnell. Kobieta była dziennikarką, która miała swoją stałą rubrykę w nowojorskiej gazecie. Opisywała w niej towarzyski światek "Wielkiego Jabłka", pikantne plotki, własne przygody. Dowcip, język i pociągające tematy przyniosły jej popularność i ostatecznie doprowadziły do powstania serialu, który dla wielu millenialsów stał się częścią generacyjnego doświadczenia.
W rolach głównych wystąpiły Sarah Jessica Parker (jako Carrie), Kristin Davis (Charlotte), Cynthia Nixon (Miranda) i Kim Cattrall (Samantha Jones). Serial i gwiazdy zostali nagrodzeni ośmioma Złotymi Globami i siedmioma nagrodami Emmy. Powstały jeszcze dwa filmy fabularne i serialowa kontynuacja "I tak po prostu".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cynthia Nixon o Mirandzie z "Seksu w wielkim mieście"
Serialowa Miranda o tym, na co wstyd jej dzisiaj patrzeć
Cynthia Nixon promuje właśnie trzeci sezon "I tak po prostu", którego premiera na HBO Max zapowiedziana jest na 30 maja. W wywiadzie z brytyjskim magazynem "Grazia" oceniła z perspektywy niemal 30 lat "Seks w wielkim mieście".
- Jakieś 90 proc. serialu jest wspaniałe - oceniła. - Ale pewne rzeczy źle się zestarzały - dodała. Co miała na myśli?
– Zawsze było bardzo trudno grać w serialu, który był tak biały. Zawsze tego nienawidziłam. Kiedy poruszałyśmy ten temat, słyszałyśmy, że to świat Candace Bushnell, a to bardzo biały świat. A ja na to: "No okej…" - powiedziała.
Nowy Jork to miasto niezwykle zróżnicowane pod względem etnicznym, kulturowym, a także ekonomicznym. Tymczasem cztery serialowe białe przyjaciółki obracały się w świecie im podobnych białych i dobrze sytuowanych osób. Taki był świat Bushnell. Dziś jednak seriale i filmy starają się odwzorować szerszą rzeczywistość. Stąd w "I tak po prostu" znalazły się także niebiałe przyjaciółki.
Powiedziała też: - Niektóre wątki transpłciowe i niektóre wątki queerowe były trochę żenujące w odbiorze.
Cynthia Nixon żyje w związku małżeńskim z kobietą. W nowym serialu też jest otwarcie homoseksualna. Chodzi na randki i odkrywa na nowo swoją seksualność jako dojrzała kobieta.
Mimo tych wszystkich potknięć serial zawsze będzie dla Nixon czymś "rewolucyjnym" – jak powiedziała w rozmowie z "Grazią": - To feministyczny serial, zawsze nim był.
– Trzeba pamiętać, że miałyśmy wtedy trzydzieści, czterdzieści lat. Bycie singielką w tym wieku, w tamtym czasie, wciąż wiązało się z pewnym piętnem – dodała Nixon.
– Przesłanie serialu było jak na tamte czasy bezprecedensowe: "Możesz być kobietą, możesz uprawiać dużo seksu z wieloma różnymi osobami. To nie czyni cię dziwką i nie znaczy, że wykorzystujesz seks, by coś osiągnąć. Robisz to, bo sprawia ci to przyjemność!" – powiedziała.
Trzeci sezon "I tak po prostu" od 30 maja na HBO Max.
Drama z Blake Lively i koszmarna "Kolejna zwyczajna przysługa", "Cztery pory roku" Netfliksa i serialowe nowości, które warto sprawdzić. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: