Trwa ładowanie...
jacek bromski
26-08-2010 13:09

Jacek Bromski: Tego dawno nie było!

Jacek Bromski: Tego dawno nie było!Źródło: Monolith Films
d19w168
d19w168

Zakończyły się zdjęcia do najnowszego filmu Jacka Bromskiego "Uwikłanie". Tym razem nie będzie to komedia, a dawno niewidziany w polskim kinie kryminał sensacyjny oparty na motywach powieści Zygmunta Miłoszewskiego. Z reżyserem rozmawiamy o pracy na planie, wymogach adaptacji książki i o tym, dlaczego rozczarował go film "Krzyżacy".

Wirtualna Polska: Wszyscy znamy pana jako autora legendarnych komedii z serii "U Pana Boga...". Skąd pomysł na film kryminalny "Uwikłanie"?

*Jacek Bromski:* Trzeba stosować trójpolówkę. Nie jest dobrze, kiedy człowiek skupia się na jednej estetyce filmowej. Zresztą wcześniej także robiłem kryminały, więc to nie jest dla mnie żadna nowość.

* Wirtualna Polska:* Czy to będzie film, którego jeszcze w polskim kinie nie było?

Jacek Bromski: Aż tak daleko w interpretacji bym się nie posunął (śmiech). Będzie to film, którego dawno w polskim kinie nie było. Na świecie obecnie wraca moda na kryminał psychologiczny.

d19w168

Wirtualna Polska: Scenariusz filmu powstał na motywach bestsellerowej powieści sensacyjnej "Uwikłanie" Zygmunta Miłoszewskiego. Dlaczego sięgnął pan po tę książkę?

Jacek Bromski: Znalazł ją Julek Machulski, producent. Dał mi do przeczytania i zainteresowała mnie. To dobrze napisana książka, z barwnymi postaciami, ciekawą zagadką kryminalną.

Wirtualna Polska: Dobra książka, a mimo to zmienił pan płeć głównego bohatera z mężczyzny na kobietę. Dlaczego?

Jacek Bromski: To wymóg dramaturgii filmowej. Nie wszystko w książce przekłada się z języka literackiego na filmowy. Zresztą, tak to zwykle jest, że dobrą książkę ciężko jest adaptować dosłownie. Wątek głównego bohatera był bardzo literacki, dlatego trzeba go było przerobić. Aktor zaakceptował zmiany, jest zadowolony (śmiech).

d19w168

Wirtualna Polska: Czy za zmianą płci, szły zmiany cech charakteru głównej bohaterki?

Jacek Bromski: Właściwie to nie, nawet nie zmienialiśmy pewnych wydarzeń towarzyszących śledztwu, które toczy się w filmie. Prowadzi je dwójka głównych bohaterów - prokurator i policjant. Zmiana płci prokuratora na kobietę buduje pewne napięcie. Zwłaszcza, że dopisaliśmy wątek osobisty. Ta para spotyka się po latach. Niegdyś razem studiowali, coś ich łączyło. Teraz los zetknął ich podczas pełnienia obowiązków służbowych.

Wirtualna Polska: Od razu myślał pan o obsadzeniu w głównej roli Mai Ostaszewskiej?

d19w168

Jacek Bromski: Od razu nie, dopiero kiedy zacząłem zastanawiać się nad obsadą, przyszła mi do głowy Maja. To świetna aktorka. Uznałem, że nadaje się do tej roli.

Wirtualna Polska: Jak długo trwały prace nad doborem obsady?

Jacek Bromski:Około miesiąca, nie nazwałbym tego pracą. To raczej szukanie, namyślanie się, zastanawianie wspólne z producentem.

Wirtualna Polska: Lubi pan ten element pracy nad filmem?

d19w168

Jacek Bromski: Najbardziej lubię montaż (śmiech), najmniej pisanie scenariusza. Casting to... najważniejszy i najbardziej odpowiedzialny moment w filmie. Nawet go lubię, ale też zdaję sobie sprawę z tego, jakie niebezpieczeństwa ciągnie za sobą zła obsada.

Wirtualna Polska: Podobno autor książki Zygmunt Miłoszewski również wystąpi w filmie?

Jacek Bromski: A to taka ciekawostka, żart. Na pamiątkę dla autora.

d19w168

Wirtualna Polska: Film w całości powstawał w Krakowie. Dlaczego wybrał pan to miasto na miejsce akcji tego kryminału?

Jacek Bromski: Zawsze chciałem zrobić film w Krakowie, więc kiedy nadarzyła się okazja przeniesienia filmu z Warszawy do jakiegoś innego miasta, bez namysłu wybrałem Kraków. To miasto ma bardzo silny charakter, w odróżnieniu od Warszawy, która jest zlepkiem różnych miejsc i ludzi. Tu daje się wyczuć tradycję. Myślę, że wpłynie ona również na film.

Wirtualna Polska: Czy w filmie "Uwikłanie", możemy spodziewać się spektakularnych scen?

d19w168

Jacek Bromski: Owszem, będą, bo w każdym kryminale muszą być takie sceny. Oczywiście nie będzie ich aż tyle, co w filmach typu "zabili go i uciekł". W tym filmie sceny spektakularne pojawiać się będą jako konsekwencja pewnych wydarzeń. Będą w odpowiedniej proporcji. Takie sceny są trudne do zrealizowania, ale robi się je po to, by uatrakcyjnić akcję. Widz lubi, kiedy się coś dzieje na ekranie. Dla realizatorów to bardzo pracochłonne zajęcie, a w dodatku niezwykle kosztowne.

Wirtualna Polska: Czy to oznacza, że gdyby pan mógł, zrezygnowałby z tego rodzaju scen w swoich filmach?

Jacek Bromski: Reżyser, który dba o atrakcyjność filmu nie zrezygnuje z nich, ale producent z chęcią pewnie by zrezygnował (śmiech). Ostatnio oglądałem "Krzyżaków". Moją uwagę zwróciła scena, jak Zbyszko z Bogdańca bije się w knajpie z Cztanem i Wilkiem. I co zobaczyłem? Zbyszko zamachuje się ławą, potem jest cięcie i przeciwnicy leżą już pobici. Cała bójka jest pominięta. Trochę mnie to rozczarowało. Film płaszcza i szpady, powinien mimo wszystko zawierać sceny bójek. Ale, później obejrzana "Bitwa pod Grunwaldem" zrekompensowała mi niedosyt.

Wirtualna Polska: Myśli pan o kolejnej części z kultowej serii "U Pana Boga..."?

Jacek Bromski: Póki co nie. Jeżeli w ogóle będę chciał kontynuować ten temat, to raczej w postaci serialu telewizyjnego. Kinowego filmu z tej serii już nie planuję, wystarczy.

Wirtualna Polska: Dziękuję za rozmowę.

* Rozmawiała Katarzyna Szymanek/ AKPA*

d19w168
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d19w168