Jamie Lee Curtis: niewinna operacja niemal zrujnowała jej życie
09.05.2016 | aktual.: 22.03.2017 10:06
Ostatnio na swoim blogu, odnosząc się do najnowszych doniesień „New York Timesa” w sprawie śmierci Prince’a, Curtis jeszcze raz postanowiła opowiedzieć o niechlubnym rozdziale swojego życia.
Córka hollywoodzkich gwiazd niezbyt długo wahała się, czy powinna podążyć śladem swoich sławnych rodziców. Debiutancka rola w kultowym horrorze „Halloween” przyniosła jej nie tylko sławę, ale i tytuł „scream queen”. Dalej były kolejne głośne role i lata walki z wyniszczającym nałogiem.
Jamie Lee Curtis, 22 listopada obchodząca 58. urodziny, narzekać na swoją karierę nie może. O ile, oczywiście, znajdzie na nią czas – prywatnie „królowa krzyku” jest żoną barona, z którym wychowuje dwoje adoptowanych dzieci, a w wolnych chwilach zajmuje się pisaniem książek dla najmłodszych.
Curtis działa również aktywnie w kampaniach antynarkotykowych, po tym, jak jej samej udało się wygrać walkę z uzależnieniem. Ostatnio na swoim blogu, odnosząc się do najnowszych doniesień „New York Timesa” w sprawie śmierci Prince’a (więcej tutaj), Curtis ponownie postanowiła opowiedzieć o niechlubnym rozdziale swojego życia.
Ojca znała z ekranu
Urodziła się w Kalifornii jako córka Tony'ego Curtisa, słynnego hollywoodzkiego amanta, znanego między innymi z komedii „Pół żartem, pół serio”, i Janet Leigh (na zdjęciu), gwiazdy „Psychozy”.
Jej rodzice rozwiedli się zaledwie cztery lata po jej narodzinach, w 1962 roku.
Choć Curtis (na zdjęciu pierwsza po prawej) nieraz zapewniała, że jest dumna ze swojego ojca i jego osiągnięć, dodawała również, że tak naprawdę nie był zainteresowany „byciem tatą” i nigdy nie nawiązali ze sobą prawdziwej, rodzinnej więzi.
Głośny debiut
Początkowo Curtis nie planowała zostać aktorką, zaczęła nawet studia na uniwersytecie w Kalifornii, po których zamierzała zostać pracownikiem socjalnym. Jednak uległa presji - opuściła uczelnię po zaledwie jednym semestrze i na dobre zaangażowała się w granie.
Zadebiutowała na ekranie w 1978 roku, otrzymując główną rolę w „Halloween” Johna Carpentera. Niespodziewanie film okazał się prawdziwym przebojem, początkująca aktorka stała się ulubienicą fanów horroru i zdobyła ogromną popularność.
Królowa horrorów
- Pamiętam, jak John Carpenter dał mi tylko jedną reżyserską wskazówkę: „Chcę, żeby ludzie uwierzyli, że oglądają na ekranie prawdziwą osobę” - mówiła w jednym z wywiadów, dodając, że właśnie ta rada ukształtowała ją jako aktorkę.
Dwa lata później zagrała w trzech kolejnych horrorach: niskobudżetowym i niezbyt dobrze przyjętym „Balu maturalnym”, zmiażdżonym przez krytykę „Terrorze w pociągu” i, ponownie u Carpentera, w zbierającej mieszane recenzje, choć ściągającej do kina tłumy, „Mgle”.
Wielki powrót
Ale nawet negatywne recenzje nie zniechęciły Curtis do gry – powróciła w sequelu „Halloween II” - choć miały chyba wpływ na jej kolejne decyzje zawodowe.
Wkrótce uznała, że czas zmienić swoje aktorskie emploi i dwa lata później, na jakiś czas porzucając horrory, zagrała w komedii „Nieoczekiwana zmiana miejsc”.
Decyzja okazała się słuszna i za swój występ Curtis otrzymała nagrodę BAFTA. Potem była „Rybka zwana Wandą”, „Moja dziewczyna”, „Prawdziwe kłamstwa”, a po 20 latach aktorka wróciła do grania Laurie Strode w wyczekiwanym przez fanów „Halloween - 20 lat później”.
17-letnia walka z nałogiem
Nie zawsze jednak wszystko szło po jej myśli. W latach 80. Curtis, przewrażliwiona na punkcie swojego wyglądu, po raz pierwszy oddała się w ręce chirurga plastycznego – i długo miała żałować tej decyzji.
Jak sama przyznaje, ból po kilku, zdawałoby się rutynowych, zabiegach kosmetycznych był tak intensywny, że zaczęła masowo zażywać leki.
- Dzięki „New York Timesowi” już praktycznie na sto procent wiemy, że Prince był uzależniony. Ja też byłam - czytamy w najnowszym wpisie Curtis.
- Mogę nazwać się prawdziwą szczęściarą, że w porę wyleczono mnie z uzależnienia od opiatów, w którym tkwiłam przez ponad 17 lat - pisze aktorka, dodając, że środkami przeciwbólowymi, które brała w wielkich ilościach, chciała zagłuszyć ból zarówno fizyczny jak i psychiczny.
W swoim wpisie Curtis zaapelowała także do rodzin i bliskich osób uzależnionych o wyrozumiałość, miłość i wsparcie.
Ślub z baronem
Dopiero w 1999 roku walka z uzależnieniem przyniosła efekt. Wtedy też Curtis wreszcie pozbyła się kompleksów i zaczęła akceptować swoje ciało. Od tamtej pory aktorka angażuje się w akcje charytatywne i wspiera kampanie leczące uzależnienia.
Na początku lat 80. Curtis zaręczyła się z J. Michaelem Rivą, wnukiem Marleny Dietrich, ale nigdy nie doszło do małżeństwa. 18 grudnia 1984 roku aktorka poślubiła za to Christophera Guesta, 5. Barona Haden-Guest, stając się tym samym Lady Haden-Guest. Para adoptowała dwoje dzieci, Annę i Thomasa.
Od tamtej pory Curtis karierę dzieli między dom a plan filmowy. Choć obecnie coraz rzadziej pojawia się na ekranie w rolach pierwszoplanowych, a w dodatku odkryła, że ogromną radość sprawia jej pisanie książek dla dzieci, nie ma zamiaru rezygnować z aktorstwa.
Obecnie możemy oglądać ją w serialu „Scream Queens”, a w przyszłym roku swoją premierę ma mieć film akcji zatytułowany „Spychosis”. (sm/gk)