Jean-Marc Barr: Co słuchać u gwiazdy ''Wielkiego błękitu''?
30.04.2014 | aktual.: 22.03.2017 12:30
Jak sam wyznaje, nie dba ani o sławę, ani o pieniądze, dopóki może robić to, co kocha – a najważniejsze jest dla niego aktorstwo i sztuka filmowa.
Na liście gości zaproszonych na 7. Edycję Festiwalu Off Plus Camera znalazł się 53-letni Jean-Marc Barr, ulubieniec Larsa von Triera, jeden z najbardziej utalentowanych aktorów swojego pokolenia, obiekt westchnień kobiecej części publiczności, gwiazda „Wielkiego błękitu” w reżyserii Luca Bessona.
Barr zajmuje się obecnie promocją swojego najnowszego filmu, „Big Sur”, w którym wciela się w Jacka Kerouaca, amerykańskiego pisarza, jednego z czołowych przedstawicieli awangardowego ruchu bitników.
Jak sam wyznaje, nie dba ani o sławę, ani o pieniądze, dopóki może robić to, co kocha – a najważniejsze jest dla niego aktorstwo i sztuka filmowa.
href="http://film.wp.pl/jean-marc-barr-co-sluchac-u-gwiazdy-wielkiego-blekitu-6025250240468097g">CZYTAJ DALEJ >>>
Nie poszedł w ślady ojca
Przyszedł na świat 27 września 1960 roku, w Niemczech, jako syn Francuzki i żołnierza amerykańskich sił powietrznych. Rodzice pragnęli, by ich syn odebrał jak najlepszą edukację; marzyli, że pójdzie w ślady ojca.
Jean-Marc miał jednak zupełnie inne plany – najpierw studiował filozofię w Kalifornii, potem przeniósł się na studia do Paryża. Ostatecznie wylądował w Londynie, gdzie kontynuował edukację w Guildhall School of Music and Drama. Po studiach wrócił do Francji, by spróbować swych sił na teatralnej scenie.
Rozbudzona pasja
Twierdzi, że marzenie o aktorstwie przyszło w zasadzie całkiem niespodziewanie.
- Którejś nocy w Paryżu poszedłem to teatru i zakochałem się w tym aktorskim „rytuale”; to rozbudziło we mnie prawdziwą pasję – opowiadał.
Nie zależało mu jednak ani na sławie, ani na popularności.
- Bycie osobą rozpoznawalną nie jest dla mnie ważne, bardziej interesuje mnie poznawanie kultury i swoista celebracja człowieczeństwa – dodawał.
''Jestem Europejczykiem''
W zrobieniu kariery pomogła mu doskonała znajomość dwóch języków, angielskiego i francuskiego; dzięki temu mógł występować w kilku krajach. Śmieje się, że tak naprawdę trudno określić, do jakiego miejsca naprawdę przynależy.
- Zamieszkałem w Paryżu, angielski jest moim pierwszy językiem... Jestem Europejczykiem. Urodziłem się w Niemczech, moi rodzice poznali się po wojnie, jestem synem Amerykanina i Francuzki, więc chyba można powiedzieć, że pochodzę, po prostu, zewsząd. W moich żyłach płynie krew włoska, irlandzka, bretońska...
Przełomowa rola
Kiedy w 1986 roku zaczął grać we francuskim teatrze, miał już za sobą kilka filmowych występów, między innymi w biblijnym „Królu Dawidzie” czy dramacie „Żabi książę”.
Już wkrótce młodym, przystojnym i utalentowanym aktorem zainteresował się francuski reżyser Luc Besson, proponując mu udział w filmie „Wielki błękit”. Barr zagrał u boku Jeana Reno (zobaczcie, jak wygląda dzisiaj)
i Rosanny Arquette, otrzymując za swoją rolę nominację do nagrody Cezar.
Aktor, amant, reżyser
Potem posypały się kolejne propozycje. W 1996 roku Barr wystąpił w „Przełamując fale” Larsa von Triera, cztery lata później zagrał u tego samego reżysera w „Tańcząc w ciemnościach” (zresztą w produkcjach duńskiego filmowca pojawił się jeszcze kilkakrotnie, czasem w rolach epizodycznych).
Zachwycano się jego rolą w „Crustacés & coquillages”, a panie pokochały go za „Rozwód po francusku”. Od 1999 roku Barr staje również za kamerą; jego reżyserskim debiutem byli „Kochankowie”.
Dziwna miłość
Za granicą prawdziwą sensację wzbudziła wiadomość, że od jakiegoś czasu Barr, uznany niegdyś za jednego z „najseksowniejszych mężczyzn na ziemi” znowu jest singlem. Aktor rozwiódł się z kompozytorką Iriną Decermic. Czy jednak na pewno jest to koniec ich związku?
- Uczucie, jakie żywię do mojej żony, jest silniejsze niż kiedykolwiek. Kiedy się rozwodziliśmy, sędzia zapytał: „Dlaczego chcecie to zrobić?”. Odparłem: „Aby uczynić naszą relację silniejszą”. I tak też się stało – mówił Barr.
(sm/mn)