Jim Carrey: bycie zabawnym ma swoją cenę

Jim Carrey: bycie zabawnym ma swoją cenę
Źródło zdjęć: © East News

17.01.2017 | aktual.: 18.01.2017 15:20

Filmowy głupek, człowiek o tysiącu min i aktor, który może zagrać każdą rolę. Niezapomniany Ace Ventura i uroczy przygłup z komedii "Głupi i głupszy" skończył 55 lat.

Jim Carrey, który od prawie 30 lat bawi widzów do łez, ma również drugie oblicze, które ze śmiechem i scenicznymi wygłupami ma niewiele wspólnego. Aktor przez całe życie zawodowe był w centrum zainteresowania mediów i fanów. Jego niezapomniane skecze w programie "Saturday Night Live" czy występy podczas rozdania nagród MTV przeszły już do historii. Jednak sława miała wysoką cenę. Jim Carrey od wielu lat walczy z nawracającą depresją, a ostatnio także z osobistą tragedią.

Jednak nie tylko on boryka się z problemami. Wydaje się, że najtrudniej w show-biznesie mają komicy, których wszyscy kojarzą z wygłupów i oryginalnego poczucia humoru. Bardzo często po godzinach są smutnymi i sfrustrowanymi ludźmi, a gdy gasną światła reflektorów, muszą zmierzyć się ze swoimi demonami.

Zdaniem specjalistów wielu komików maskuje depresję i problemy z uzależnieniem właśnie za pomocą żartów i dowcipów na swój temat.

1 / 11

Lęki dzieciństwa

Obraz
© ONS.pl

W jego przypadku choroba była konsekwencją nagromadzonych lęków z dzieciństwa. W pewnym momencie stwierdził, że niczego w życiu nie osiągnął. Stany depresyjne i lękowe powracają do niego niczym bumerang.

- Przez dłuższy czas stosowałem leki antydepresyjne. Mogło mi to chwilowo pomóc, ale niektórzy ludzie tkwili w tym do końca. W pewnym momencie po prostu musiałem zrozumieć, że przecież wszystko jest w porządku - mówił w jednym z wywiadów.

2 / 11

Pożegnanie ukochanej

Obraz
© Getty Images

Aktor kolejne załamanie przeszedł w 2015 roku, kiedy jego była partnerka popełniła samobójstwo. Para wielokrotnie się rozstawała i schodziła, a ich związek uchodził za burzliwy.

Cathriona White przedawkowała tabletki. Puste opakowanie leżało tuż obok niej. 28-latka zostawiła list pożegnalny, w którym wspomniała Carreya.

- Spędziłam trzy ostatnie dni, nie dowierzając, że cię tu nie ma. Mogę żyć ze złamanym sercem i starać się poskładać jego kawałki z powrotem, ale tym razem już nie mam na to siły. Przykro mi, że czułeś się tak, jakby mnie przy tobie nie było. Starałam się dać ci z siebie to, co miałam najlepsze - pisała zmarła.

Aktor kilka miesięcy po śmierci swojej ukochanej powiedział w jednym z wywiadów:

- Jestem zszokowany i głęboko zasmucony odejściem mojej słodkiej Cathriony. Była miłym i delikatnym irlandzkim kwiatem, zbyt delikatnym dla tej ziemi, dla którego kochanie i bycie kochaniem było sensem życia.

3 / 11

Rowan Atkinson

Obraz
© Getty Images

Komik przez lata dał się poznać jako tytułowy bohater serialu "Jaś Fasola". Jednak gigantyczna popularność uczyniła go niewolnikiem wizerunku. Atkinson wielokrotnie żalił się, że nie ma szans na inne role. Postanowił więc zrezygnować z dalszego kontynuowania serii i nakręcił film.

Jednak kiedy komedia "Johnny English" została zrównana z ziemią, popadł w głęboką depresję i trafił na pięciotygodniową psychoterapię do jednej z klinik w USA. Tam, podobno, mieszkał w surowo urządzonej chacie, pomagał w kuchni i obsługiwał innych pacjentów.

4 / 11

Robin Williams

Obraz
© ONS.pl

W 2014 roku świat stracił wybitnego artystę, wspaniałego człowieka i przede wszystkim niezapomnianego komika. Robin Williams został znaleziony martwy w swoim domu, a śledztwo wykazało, że przyczyną śmierci było samobójstwo.

Aktor od lat zmagał się z załamaniami nerwowymi oraz leczył się na terapiach odwykowych. Kilka miesięcy przed śmiercią ponownie trafił do kliniki, jednak jego rzecznik twierdził, że pobyt w klinice był po prostu częścią wieloletniej terapii, której Williams jest poddawany.

Jak widać, ciężar sławy i bycie błaznem na zawołanie doprowadziły gwiazdora do załamania, z którym nie był w stanie sobie poradzić. Gwoździem do trumny okazało się wykrycie u Williamsa choroby Parkinsona.

5 / 11

Ben Stiller

Obraz
© Materiały prasowe

Aktor, który od 20 lat bawi widzów w kolejnych komediach, prywatnie jest zupełnie inną osobą, wręcz nudną.

– Nie jestem zabawny, ale raczej spokojny i cichy. W towarzystwie nieznajomych jestem wręcz nieśmiały. Ludzie mają wobec mnie konkretne oczekiwania, ale ja nawet nie umiem opowiedzieć kawału - zdradził w jednym z wywiadów.

6 / 11

Bohdan Smoleń

Obraz
© Forum

Chyba nie ma Polaka, który nie kojarzyłby jego twarzy. Dla starszych widzów Bohdan Smoleń to przede wszystkim filar legendarnego kabaretu Tey. Z kolei młodsi znają go dzięki roli listonosza z serialu "Świat według Kiepskich".

Kiedy pod koniec lat 80. przez samobójczą śmierć stracił żonę i syna, aktor przeżył załamanie nerwowe, które odbiło się na jego karierze i życiu osobistym. Przez kilkanaście miesięcy walczył z depresją, przestał mówić. Dodatkowo, często zmagał się z problemami finansowymi założonej przez siebie fundacji Stowarzyszenie Pana Smolenia.

Aktor w ostatnich latach życia był schorowany, przeszedł kilka wylewów i nie mógł poruszać się o własnych siłach. Zmarł pod koniec 2016 roku.

7 / 11

Benny Hill

Obraz
© East News

Naprawdę nazywał się Alfred Hawthorn Hill. Choć na ekranie przez wiele lat bawił widzów swoim "The Benny Hill Show", program cieszył się ogromną popularnością wśród polskich telewidzów, prywatnie uchodził za zamkniętego w sobie dziwaka. Wręcz samotnika, który w całym swoim życiu miał zaledwie kilku przyjaciół.

Stan zdrowotny Hilla zaczął się pogarszać na początku lat 90. Ważąc 108 kg przy wzroście 179 cm, cierpiał na problemy z sercem powiązane z nadwagą. 11 lutego 1992 lekarze oznajmili, że musi stracić na wadze 13 kg i sugerowali wszczepienie by-passów.

Zmarł w swoim mieszkaniu. Uważa się, że powodem był zawał serca. Uwagę jego sąsiada zwrócił nieznośny fetor. Komika znaleziono 24 kwietnia 1992 roku, kilka dni po śmierci. Siedział w fotelu.

8 / 11

Louis De Funes

Obraz
© AFP | AFP

W latach 80. filmy, w których grał Louis de Funes, powtarzane nagminnie przez TVP, uchodziły za produkcje wręcz kultowe. "Żandarm się żeni" , "Skrzydełko czy nóżka" albo "Kapuśniaczek" robiły furorę i bawiły telewidzów do łez.

De Funes dla kina został odkryty stosunkowo późno. Zanim został aktorem imał się najróżniejszych zajęć – pracował m.in. jako pomocnik w szkole i buchalter.

Przez większość życia zmagał się z paleniem, które doprowadziło do jego śmierci, oraz zarzutami krytyków. Nie jest tajemnicą, że mimo sukcesów filmów z jego udziałem wielu uważało go za mało utalentowanego aktora. Aktor bardzo to przeżywał i do końca nie mógł się z tym pogodzić. W sumie przeszedł trzy zawały serca. Ten ostatni okazał się zabójczy. Odszedł 27 stycznia 1983 roku. Miał 69 lat

9 / 11

John Belushi

Obraz
© East News

Zwrócił na siebie uwagę na początku lat 70. jako członek grupy komediowej z Chicago, The Second City. Sławę zdobył pojawiając się w telewizyjnym show "Saturday Night Live". Nieśmiertelność przyniosła mu rola w musicalu "The Blues Brothers" , w którym miał okazję zaprezentować swój talent wokalny.

Publiczność go kochała. Szalona popularność sprawiała niestety, że komik żył pod ciągłą presją. Belushi próbował odreagować stres zażywając narkotyki. Zabiła go śmiertelna dawka tzw. speedballa, czyli wstrzykiwana dożylnie mieszanka kokainy i heroiny. Jego ciała znaleziono 5 marca 1982 roku w pokoju hotelowym Sunset Boulevard w Los Angeles.

10 / 11

Richard Pryor

Obraz
© Materiały prasowe

Richard Pryor jako pierwszy ciemnoskóry komik używał podczas swoich występów języka potocznego, stosowanego na co dzień przez Afroamerykanów. Wypowiadane przez niego barwne wulgaryzmy szybko stały się jego wizytówką.

Niezwykłą popularność przyniosły artyście filmy, w których występował wspólnie z innym amerykańskim komikiem, Gene'em Wilderem – m.in. znany polskim widzom obraz "Nic nie widziałem, nic nie słyszałem" .

Prywatnie prekursor tak popularnych dzisiaj stand-upów zmagał się z nałogami. Pryor był uzależniony od narkotyków i alkoholu. W 1980 roku będąc pod ich wpływem podpalił się na planie filmu "Bustin' Loose". Sześć lat później zdiagnozowano u niego stwardnienie rozsiane. Do końca życia poruszał się na wózku. Zmarł na atak serca w 2005 roku. Miał 65 lat.

11 / 11

Wacław Kowalski

Obraz
© Materiały prasowe

Dzięki roli Kazimierza Pawlaka w kultowej serii komedii Sylwestra Chęcińskiego Wacław Kowalski stał się jednym z najbardziej znanych i popularnych aktorów PRL-u.

Niespodziewanie w 1982 roku, ku zaskoczeniu wszystkich fanów i kolegów po fachu, artysta podjął decyzję o zakończeniu kariery. Powodem była depresja wywołana tragicznym wydarzeniem, po którym do końca życia nie mógł się otrząsnąć.

Dramat wydarzył się w 1982 roku. To właśnie wtedy w wypadku samochodowym zginął młodszy syn aktora, Maciej. 26-letni chłopak kończył studia na Akademii Medycznej. Podobnie jak starszy brat chciał być lekarzem. Śmierć Maćka okazała się dla pana Wacława olbrzymim ciosem.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (85)